Bortoleto z karą przesunięcia na starcie GP Kataru

Za kolizję ze Strollem Brazylijczyk otrzymał też dwa punkty karne.
24.11.2513:35
Maciej Wróbel
22wyświetlenia
Embed from Getty Images

Gabriel Bortoleto otrzymał karę przesunięcia o pięć pól na starcie do Grand Prix Kataru za spowodowanie kolizji z Lance'em Strollem na starcie Grand Prix Las Vegas.

Kierowca Saubera, który do wyścigu w Las Vegas przystępował z 18. pola, zupełnie przestrzelił dohamowanie do pierwszego zakrętu i uderzył w tył bolidu Lance'a Strolla. Dla obydwu kierowców oznaczało to przedwczesny koniec niedzielnych zmagań.

Sędziowie nie mieli wątpliwości co do winy Brazylijczyka i po wyścigu przyznali mu karę doliczenia 10 sekund do końcowego rezultatu. Ponieważ jednak Bortoleto wycofał się z wyścigu już po dwóch okrążeniach, karę czasową zamieniono na przesunięcie na starcie do kolejnego Grand Prix.

W oficjalnym komunikacie sędziów czytamy: Kierowca samochodu numer 5 [Bortoleto] zahamował ekstremalnie późno i w rezultacie uderzył w samochód numer 18 [Stroll]. Nawet pomimo tego, iż do incydentu doszło na pierwszym okrążeniu, nie dopatrzono się żadnych okoliczności łagodzących.

Na kierowcę samochodu numer 5 nałożono zatem standardową karę doliczenia 10 sekund. Jednakże, jako iż kierowca wycofał się z wyścigu, kara czasowa została zamieniona na karę przesunięcia na starcie kolejnego wyścigu, w którym kierowca weźmie udział - zgodnie z wytycznymi.

Za ten incydent kierowca zespołu Kick Sauber otrzymał także dwa punkty karne - pierwsze w historii swoich startów w F1.

Bortoleto po wyścigu nie ukrywał, że popełnił błąd. To moja wina. Myślę, że źle oceniłem poziom przyczepności, jaki miałem w miejscu, w którym się znalazłem. Bardzo dobrze ruszyłem z miejsca i spróbowałem zaatakować Williamsa po wewnętrznej - powiedział Brazylijczyk.

Gdy znalazłem się po lewej stronie Williamsa, powinienem był już hamować, ale zrobiłem to o jakieś pięć metrów za późno i wjechałem zbyt głęboko w zakręt. Nie miałem kąta, żeby go pokonać, bo jechałem całkowicie wewnętrzną stroną i po prostu źle to oceniłem. To była moja wina.

21-latek odwiedził później Lance'a Strolla w motorhome Astona Martina, by przeprosić go za kolizję. Kanadyjczyk w rozmowie z mediami dał natomiast jasno do zrozumienia, iż nie ma pretensji do Brazylijczyka za ten incydent. Takie rzeczy się zdarzają. To są wyścigi. Jest jak jest - przyznał Stroll.