Mosley potwierdził, że Ecclestone także wiedział o e-mailach

"Rozmawiał ze mną na ten temat i stwierdził, że są one kompromitujące"
26.09.0718:16
Konrad Házi
1881wyświetlenia

Prezydent FIA Max Mosley potwierdził, że to Bernie Ecclestone zwrócił mu uwagę na znaczenie powiązanej z aferą szpiegowską korespondencji elektronicznej pomiędzy Fernando Alonso i Pedro de la Rosą.

Mimo, że Mosley został poinformowany o istnieniu tych e-maili przez szefa McLarena Rona Dennisa w niedzielny poranek przed Grand Prix Węgier, to jednak na początku stwierdził, że nie wniosą one do sprawy nic ważnego. Jednakże w wywiadzie dla mediów, którego udzielił w ostatni poniedziałek w Londynie, Mosley rozwiał wszelkie spekulacje na temat tego, co skłoniło go do podjęcia działania w tej sprawie.

Rozmawiał ze mną na ten temat i stwierdził, że są one kompromitujące. - zacytowała Mosleya włoska Gazzetta dello Sport. Nie wiem, kto mu je przekazał, jednak mam co do tego pewne podejrzenia. Mimo, że wymiana e-maili dostarczyła niezbitych dowodów na to, że o posiadaniu tajnych dokumentów Ferrari wiedział w McLarenie nie tylko Mike Coughlan, to jednak Mosley myśli, że zespół i tak zostałby ukarany, nawet gdyby nie ujrzały one światła dziennego.

Na pytanie, czy możliwe byłoby ukaranie McLarena bez posiadania tych e-maili, Mosley odpowiedział: Tak, w inny sposób, podczas procesu apelacyjnego, który nie doszedł do skutku. McLaren zostałby wtedy z pewnością wykluczony na dwa sezony, kierowcom zostałyby wyzerowane punkty, ale kara finansowa byłaby mniejsza.

McLaren zadecydował w zeszłym tygodniu, że nie złoży apelacji w sprawie sankcji nałożonych na niego przez Światową Radę Sportów Motorowych, aby jak najszybciej zakończyć całą sprawę. Jednakże Mosley myśli, że afera się jeszcze nie zakończyła, ponieważ cały czas mogą podczas toczących się spraw cywilnych i kryminalnych wyjść na jaw nowe zarzuty.

Jest jeszcze kilkach dużych znaków zapytania: np. czy Stepney udostępniał te dane za darmo? To chyba mało prawdopodobne. W takim razie kto mu płacił? Natomiast gdy został zapytany o to, jakie kary zostaną nałożone na Coughlana i Stepneya, Mosley powiedział: Poniosą za to srogie konsekwencje, ponieważ toczą się przeciwko nim procesy we Włoszech i w Wielkiej Brytanii. Nikt więcej nie zatrudni ich już w Formule Jeden - to jest pewne.

Źródło: Autosport.com

KOMENTARZE

1
Mariusz
27.09.2007 05:34
Panowie Coughlan i Stepney z pewnością znaleźliby pracę w Rzeczpospolitej Polskiej. U nas nie ma F1, ale też są przekręty. ;-)