FIA nie podziela obaw Trullego w sprawie kontroli startów

Max Mosley twierdzi, że zespołom raczej nie uda się obejść obecnych ograniczeń w elektronice
29.01.0810:09
Marek Roczniak
2514wyświetlenia

Prezydent FIA - Max Mosley powiedział podczas wczorajszego spotkania z dziennikarzami w Londynie, że zespołom Formuły Jeden raczej nie uda się obejść obecnych ograniczeń w elektronice, by móc stworzyć system wspomagający starty.

W ubiegłym tygodniu Jarno Trulli stwierdził, że jego zdaniem niektórym zespołom udało się zasymulować zabroniony od tego sezonu - wraz z innymi elektronicznymi ułatwieniami dla kierowców - system wspomagający starty, co dało się podobno zauważyć podczas przedsezonowych testów.

Nie zamierzam wymieniać nazw, ale wydaje mi się, że niektóre zespoły znalazły już sposób na zautomatyzowanie procedury startowej w celu zredukowania do minimum uślizgu kół podczas przyspieszania. - powiedział Trulli włoskiemu magazynowi Autosprint. Nie mówię, że ktoś oszukuje, nawet jeśli otrzymaliśmy pewne sprzeczne informacje w Toyocie.

Artykuł 9.3 regulaminu technicznego F1 na sezon 2008 mówi: Żaden samochód nie może być wyposażony w system lub urządzenie, które potrafi zapobiegać uślizgowi kół podczas przenoszenia napędu na koła lub umożliwia kompensację zbyt gwałtownego wciśnięcia pedału gazu przez kierowcą. Jakiekolwiek urządzenie lub system informujący kierowcę o tym, że koła zaczynają się ślizgać, także są zabronione.

Mosley jest spokojny o to, że zespoły nie będą w stanie złamać przepisów dotyczących zakazu stosowania elektronicznych ułatwień dla kierowców przy ujednoliconej elektronice i uważa komentarze Trullego za irytujące. Dokonanie tego byłoby niezwykle trudne. - powiedział. Przede wszystkim trzeba obejść ECU, a po drugie trzeba jakimś sposobem zablokować naszego 'szpiega' w naszej kabinie, który powie nam, że coś takiego ma miejsce.

Trzeba pamiętać, że ludzie podczas prywatnych sesji testowych mogą robić co im się żywnie podoba i myślę, że dokonanie tego w wyścigu byłoby już niezwykle trudne. To dość irytujące, gdy ludzie mówią coś takiego (co Trulli). Kiedy pierwotnie zakazaliśmy kontroli startów i kontroli trakcji, wszyscy na padoku zaczęli biegać i rozpowiadać, że inne zespoły to mają. W końcu poddaliśmy się i powiedzieliśmy: skoro uważa się, że wszyscy oszukują, to zezwolimy na stosowanie tego.

I co się stało? Silniki gasły na starcie, prawie żaden z systemów kontroli startów nie działał jak należy i musieliśmy zrobić specjalny trening w Monako, żeby wszyscy nie powpadali na siebie podczas startu wyścigu. To pokazało, że nikt wcześniej nie oszukiwał, ale według powszechnie panującej opinii było inaczej. - dodał Mosley.

Źródło: Autosport.com