Surtees wspomina Clarka w 40. rocznicę jego śmierci

Były mistrz świata oddał dzisiaj hołd swojemu byłemu koledze zespołowemu
07.04.0818:24
W
1710wyświetlenia

Były mistrz świata John Surtees oddał dzisiaj hołd swojemu byłemu koledze zespołowemu Jimowi Clarkowi, który zginął dokładnie 40 lat temu.

Surtees i Clark w 1960 roku ścigali się Lotusami. Surtees odszedł najpierw do Coopera, a później do Loli, aby w 1964 roku zdobyć tytuł mistrzowski jeżdżąc Ferrari. Clark tymczasem pozostał z Lotusem, zdobywając tytuły w 1963 i 1965 roku. Zginął podczas wyścigu Formuły 2 na torze Hockenheim w 1968 roku.

Był bezkonfliktowy. - powiedział Surtees serwisowi autosport.com. Był bezpośrednim facetem i entuzjastą kochającym jazdę. Był wspaniałym ambasadorem sportu i zawsze wiedziałeś, że możesz się z nim uczciwie ścigać - mogłeś jechać koło niego i wiedziałeś co zrobi, a czego nie.

Miałem z nim świetną potyczkę w Goodwood w pierwszym wyścigu, w jakim wziąłem udział. Później Colin Chapman (z Lotusa) poprosił mnie, żebym dla niego jeździł, więc dołączyłem do Jimiego i staliśmy się sobie całkiem bliscy. Właściwie to on przedstawił mnie mojej pierwszej żonie. Obudził mnie hałas w hotelu podczas Grand Prix Belgii - Jimmy tańczył z tą dziewczyną. Był drużbą na naszym ślubie.


Surtees odszedł z Lotusa do Coopera z końcem sezonu i już nigdy z Clarkiem nie byli kierowcami jednego zespołu. Pod koniec 1960 roku Colin Chapman zaoferował mi miejsce i zapytał, kogo chciałbym mieć za partnera. Odpowiedziałem, że Jimiego. W końcu nie zostałem w Lotusie z powodu dużej kłótni, w którą zaangażowany był Innes Ireland. W innym przypadku w 1961 w Lotusie jeździłbym ja i Jimmy.

Jeśli dołączyłeś do takiego zespołu jak Ferrari w tamtych czasach, dosyć mocno izolowałeś się od brytyjskich ekip, więc moje relacje z Jimem nie rozwijały się po wczesnych latach, ale pozostaliśmy przyjaciółmi. Zaliczyliśmy razem jednego roku Tasman Series i spędziliśmy sporo czasu na górskich spływach i jeździe łodziami motorowymi. Samochody ciągle się psuły, więc wyścigi nie były wielką frajdą, ale i tak dobrze się bawiliśmy.

Na temat rywalizacji o tytuły Surtess ma mieszane uczucia. Jimmy stworzył nadzwyczajnie działającą relację z Colinem Chapmanem i firmą Coventry Climax, a później z Ford Cosworth. Była to bardzo silna kombinacja i nie było fajnie mieć ich za przeciwników, ale mimo to trzeba było przyznać, że było to coś nadzwyczajnego. Kiedy coś takiego dobiega końca w taki sposób, jest to bardzo smutne.

Jego śmierć była tragedią i było wiele niepewności wokół tego, czy był to błąd kierowcy, awaria opony lub coś innego. Myślę, że był to jakiś inny czynnik niż Jimmy, coś na pewno poszło źle.

Źródło: Autosport.com

KOMENTARZE

9
Sławek56
07.04.2008 08:48
A ja widziałem migawki wyścigów z Jego udziałem pokazywane w TVP i w Polskiej Kronice Filmowej. Za to trochę więcej było o Jego karierze i sukcesach w tygodniku MOTOR. Mam w domu dwie książki, które opisują ówczesny świat Formuły1 i innych formuł ( F2 i F3). Są tam opisani wymienieni przez Was kierowcy. To były pierwsze lata mojej fascynacji wyścigami samochodowym a szczególnie F1. Czekało się wtedy na każdą, nawet najmniejszą informację o wyścigach i wynikach. Patrząc dzisiaj na F1 i wyczyny obecnych kierowców pamiętajmy o tych, którzy byli solą wyścigów. Wszystkich serdecznie pozdraweiam
buran
07.04.2008 06:52
52 Marimona, 38 Rindt'a, itd troche mi szkoda, że nie dane mi było obejrzeć Clarka w akcji.
duszek998
07.04.2008 06:45
no fakt, przespałem 13 rocznicę ;) i może dlatego
duke_of_bordeoux
07.04.2008 06:43
->duszek998 - policz dobrze, do 14 chyba potrafisz ;)
jędruś
07.04.2008 06:37
Clark był z pewnością jednym z 10 największych kierowów F1 jaki kiedykolwiek ujrzała Ziemia .
duszek998
07.04.2008 06:16
1 maja 13 rocznica śmierci Senny
Saruto
07.04.2008 05:31
w tym roku jest też 30 rocznica śmierci Ronniego :(
mutu
07.04.2008 04:47
To już 40 lat i nikt z użytkowników pewnie nie oglądał wyścigów z jego udziałem...
Phaedra
07.04.2008 04:37
Juz sie martwilem ze zapomnieliscie.