IndyCar: Franchitti twierdzi, że wrócił silniejszy

IndyCar Series odzyskało swoja dawną gwiazdę i byłego mistrza w osobie Dario Franchittiego. Szkot wraca do tych wyścigów po rocznej przerwie spędzonej na rywalizacji w NASCAR.

Franchitti zwyciężył w IndyCar w 2007 roku i zdecydował się nie bronić tytułu, lecz przenieść do ekipy Ganassiego startującej w wyścigach stock car. Niestety nie wiodło mu się tam za dobrze. Doznał kontuzji, która wyeliminowała go na pewien czas z rywalizacji, a później zespół miał kłopoty z zebraniem budżetu na wystawienie dla niego samochodu. Ostatecznie przyjął ofertę Ganassiego na powrót do IndyCar.

Pomimo rozczarowania z nieudanej kampanii w NASCAR kierowca twierdzi, że zeszły rok dużo go nauczył. Jeździłem w IndyCar już od dawna - ponad 10 lat - i przyzwyczaiłem się do prowadzenia samochodu w specyficzny sposób, co powodowało, że czułem się w nim pewnie. W chwili, kiedy przeniosłem się do NASCAR i zacząłem jeździć czy to w Nationwide czy w Sprint Cup, zostałem pozbawiony tego komfortu. Musiałem nauczyć się prowadzić samochód w zupełnie odmienny sposób, ze znacznie większą nadsterownością, stając się bardziej agresywnym kierowcą. Wszystko to były plusy i rzeczy, których się nauczyłem.

Miałem szczęście polegające na tym, że przez cały czas w mojej karierze byłem w dobrym zespole i nigdy nie znalazłem się w sytuacji, że straciłem sponsora i nie mogłem dalej jeździć, tak więc doświadczenie tego teraz było kształtowaniem charakteru. Wielu moich przyjaciół przeszło przez to wcześniej i także z tego wyniosłem jakąś lekcję. Szkot jest nieco rozczarowany, że jego przygoda z NASCAR tak szybko się skończyła: Jestem rozczarowany, że niczego tam nie wygrałem. Miałem wystarczające szczęście, żeby wygrywać wszędzie tam, gdzie jeździłem przedtem, zatem przyszedłem tam z nadzieją, że będzie podobnie, ale straciłem szybko sponsora i trudno było to przełknąć.

Źródło: Autosport.com