Renault i Briatore na drodze sądowej przeciwko Piquetom

Francuska stajnia wytacza ciężkie armaty w aferze 'crash-gate'
11.09.0912:50
Michał Roszczyn
3230wyświetlenia

Zespół Renault oraz jego szef Flavio Briatore rozpoczęli postępowanie karne przeciwko Nelsonowi Piquetowi Jr i Nelsonowi Piquetowi Sr po próbach szantażowania francuskiej ekipy.

Zespół z Enstone jest oskarżony o spisek mający na celu spowodowanie przez Piqueta wypadku w zeszłorocznym Grand Prix Singapuru, który doprowadził do wyjazdu na tor samochodu bezpieczeństwa i umożliwił Fernando Alonso wygranie tego wyścigu.

Briatore określił zeznanie Piqueta, w którym stwierdził on, że do spowodowania wypadku nakłaniał go przed tym wyścigiem zespół Renault, mianem skandalicznego kłamstwa i zagroził wkroczeniem na drogę sądową, co zostało już dzisiaj oficjalnie potwierdzone.

W oświadczeniu Renault możemy przeczytać: FIA ogłosiła, że w dniu 21 września odbędzie się nadzwyczajne zgromadzenie Światowej Rady Sportów Motorowych (WMSC). ING Renault F1 Team weźmie udział w tym spotkaniu i odpowie na zarzuty, według których członkowie zespołu mieli zmówić się z Nelsonem Piquetem Jr, by ten umyślnie spowodował wypadek podczas GP Singapuru 2008, na czym miał skorzystać Fernando Alonso w wyniku wyjazdu na tor samochodu bezpieczeństwa.

ING Renault F1 Team podczas początkowego dochodzenia FIA nie wypowiadało się publicznie w tej sprawie. Niemniej jednak zespół oraz jego dyrektor naczelny Flavio Briatore pragną oznajmić, że wszczęli we Francji postępowanie karne przeciwko Nelsonowi Piquetowi Jr i Nelsonowi Piquetowi Sr, dotyczące tworzenia fałszywych zarzutów i związane z próbami szantażu zespołu, by ten pozwolił Panu Piquetowi Jr ukończyć sezon 2009.

Sprawa zostanie również przekazana do policji w Wielkiej Brytanii.

Źródło: Autosport.com

KOMENTARZE

13
paolo
12.09.2009 03:56
Adam1970: U normalnych ludzi typu robot T. kop w dupę za grzeszne myśli i out. U w miarę uczciwych brak kontraktu na 2009, na który wg całego świata nie zasłużył. Na pewno przedłużenie kontraktu ciężko nazwać karą dla tego czegoś. "Jak sobie wyobrazasz wyciągnięcie konsekwencji w stosunku do swojego zawodnika po wygranym wyścigu przez drugiego?" Dla mnie usprawiedliwianie Briatore i Symondsa skoro wiedzieli o całej sprawie nie ma sensu. Mówienie o darach jakie przyniósł Piquet też. Nie obraź się ale odpowiem w ten sposób. Czy ucieszyłbyś się gdyby Twoja żona/dziewczyna/chłopak/kolega podarował Tobie prezent pochodzący z napadu/kradzieży itd.? Głupia odp na głupie pytanie ale chyba oddaje sens. Nie ma litości dla... szczególnie, że robią to co robią za niewyobrażalne pieniądze.
Adam1970
11.09.2009 09:19
paolo : dobrze kombinujesz lecz spróbuję jeszcze coś dodać: Alonso startując z 15 miejsca chcąc liczyc na jakikolwiek sukces musiał zastosować odpowiednią strategię. Mógl liczyc na to ,że albo zgasna wszystkie reflektory i cos po ciemku zamataczy albo po jego wczesnym pit-stopie wyjedzie SF ( nie z powodu Piqueta lecz z powodu specyfiki toru ulicznego) Jednak Piquet (być może) chcąc podlizać d. Renault i jednocześnie miec haka- odpowiedział mistrzowskim piruetem. Rozmowa o "crashu" była. Nie znamy jednak szczegółow i autora tego pomysłu (choć dla mnie to senior). Jak sobie wyobrazasz wyciągnięcie konsekwencji w stosunku do swojego zawodnika po wygranym wyscigu przez drugiego?
Jędruś
11.09.2009 07:59
Piquety będą oglądać resztę wyścigów F1 za więziennych krat :>
paolo
11.09.2009 03:49
rafaello85: Z tego co już zostało ustalone Pat Symonds rozmawiał z Nelsonem na którym okrążeniu i gdzie ma to sens. W najlepszym przypadku można uznać (jak twierdzą Briatore i Symonds) że była to rozmowa hipotetyczna. Jakby nie było wiedzieli o takim zamiarze i w najlepszym przypadku mu nie zapobiegli i nie wyciągnęli konsekwencji. Niestety dla nich podejrzanie wczesny (dla wszystkich łącznie ze mną, zaraz po dzwonie, a nie dopiero teraz) z 8 kg paliwa na pokładzie i zdziwienie samych inżynierów świadczy o tym, że Symonds wiedział co robi. Na czyje polecenie zadbał o "przedsięwzięcie" od strony technicznej nie trudno się domyślić. Gdyby Alonso został jeszcze na tyle kółek ile miał paliwa to Nelson nabiłby sobie guza na darmo. Tutaj pojawia się też pytanie czy dwukrotny mistrz świata nie wie przed startem na ile okrążeń ma paliwa i nie protestuje jeśli ściąga się go 3-4 kółka wcześniej. Nawet jeśli po prostu jest posłuszny to jeśli zaraz po wyjeździe na tor zobaczył Nelsona to musiałby być szympansem żeby się nie domyślić. Oczywiście nie jest to żaden dowód, ale kryształków w tym bagnie nie ma. Moim zdaniem sam fakt, że była taka rozmowa i nie wyciągnięto konsekwencji skoro rzekomo się nie zgodzili, świadczy o tym, że są "sportowo" winni. Paradoksalnie mogą wygrać w sądzie o zniesławienie i szantaż jeśli udowodnią, że nie "namawiali" tylko wiedzieli, podejrzewali i nie ukarali. Skoro w ogóle taka kwestia była poruszana to dla mnie wszyscy trzej są "sportowo" do odstrzału. Od strony prawnej niech się procesują ile chcą.
lookacz
11.09.2009 03:09
a nie słyszeliście o takiej formie przestępstwa czy tam wykroczenia jak pomówienie i zniesławienie... O to chodzi Briatore... Traci kasę na gadaniu Piquetów. Czemu miał nie podać ich do sądu??- jeśli nie jest winny tylko niesłusznie oskarżany, chce w jakiś sposób wyrównać straty moralne.
rafaello85
11.09.2009 02:25
Czy Briatore i Renault wystąpiliby do sądu, gdyby byłi winni? Logika podpowiada, że nie. Ale może oni kierują się starą sentencją, która mówi, że: "najlepszą formą obroy jest atak";) Pomyślmy - gdyby ten crash faktycznie wymyślił Piquet ( a nie Braitore, Symonds czy ktokolwiek inni z Renaut), to rzucone później oszczerstwo byłoby bardzo ciężko udowodnić. FIA dysponuje telemetrią i tam są zapisane fakty, z którymi nie da się dyskutować. Jak przekonać Federację, że nikt ( poza samym kierowcą ) nie miał z tym nic wspólnego? hmmmm
paolo
11.09.2009 01:53
Jakby się to nie skończyło to dobrali się idealnie. Są siebie warci. Szkoda tylko Renault, które płaci tym pajacom grubą kasę, a dostaje w zamian takie widowisko. Wierzyć w sądy FIA (WMSC) i ich niezawisłość to ja nie polecam. Orzeczenia orzeczeniami, a sprawiedliwość i tak będzie po stronie tego kto płaci (zysków czyli Berniego).
Adam1970
11.09.2009 12:59
Bardzo prawdopodobna wydaje się być wersja,że za wszystkim stoi senior i junior Piquet (ze wskazaniem na seniora- jednego z największych wywijasów w całej F1) Aby mieć haczyk na całe Renault. Nelshinio miał o tym szalonym planie tylko głośno powiedzieć Symonds'owi i Briatorie( aby byli świadkowie rozmowy o crashu) a następnie wykonać odpowiedni piruet. Gdyby to byl pomysł Briatore to wtedy nie pozwoliłby sobie na przedwczesne zwolnienie młodego cymbała( który na pewno zacząłby sypać) ze względu na ten właśnie incydent. A że Briatore do aniołów nie należy to już inna sprawa. To samo z Alonso. Piquety być może doszły do wniosku, że ten incydent idealnie będzie pasował do teamu Briatore-Alonso, więc ten syf wyciągnęli na światło dzienne licząc na słodką zemstę. To oczywiście tylko moja poszlaka..
Huckleberry
11.09.2009 12:38
Może z ocenianiem kto jest winny poczekajcie do wyroku sądu. Bo w tym momencie wszelkie dywagacje to czcza gadanina...
szajse
11.09.2009 11:24
Nie o taką reklamę chodziło ing na zakończenie swojej przegody z F1.
MJpoland
11.09.2009 11:18
Gratuluje panu Briatore. Najlepiej, jeśli prokuratura postawi zarzuty mordercy to on oskarży prokuratora o składanie fałszywych oskarżeń - w końcu może bo nie udowodniono mu jeszcze morderstwa ;P Może przykład nie jest właściwy (albo raczej na pewno), ale obrazuje on sytuacje jaką Briatore teraz wytworzył. GDYBY BYŁ "CZYSTY" to nie musiałby tak postępować wiedząc że zostanie cały team oczyszczony z zarzutów... oczywiście nie usprawiedliwiam Piquetów, bo widać że szantażowali Renault... ale jeśli ktoś szantażuje kogoś że ujawni przestępstwo to oznacza że obie strony powinny iść do pierdla... i mam nadzieję że tak się stanie. Renault mam nadzieję dostanie nowego szefa i za rok spokojnie wystartuje - tutaj powinno się ukarać jedynie szefostwo i Piqueta co doprowadziło do zgnilizny w tak zasłużonym zespole jak Renault
mika02
11.09.2009 11:15
i znowu w F1 mamy zadymę, nie na torze, ale po za nim. Ostatnio trochę nam aferami obrodziło, szpiegostwo Mclaren - Ferrari, Hamilton, teraz Renault i Piquet. Nudne się to robi. Nie służy to popoularności F1, to raczej jaja rodem z kolorowych pisemek o skandalach gwazd show biznesu.
kamarinho1991
11.09.2009 11:07
To się porobiło...