Di Montezemolo nie chciał Raikkonena w Ferrari

Jedyną osobą, która naciskała na zatrudnienie Fina był ówczesny szef zespołu Jean Todt
20.12.0914:08
Fagaldo
6661wyświetlenia

Prezes Ferrari - Luca di Montezemolo wyjawił, że przed trzema laty obecny szef zespołu Stefano Domenicali polecił mu zatrudnienie Fernando Alonso jako kierowcy wyścigowego. Miejsce w kokpicie otrzymał jednak Kimi Raikkonen.

Dziś wyjawione zostały okoliczności podpisania kontraktu z Raikkonenem. Okazało się, że osobą, która naciskała na zatrudnienie Fina w Ferrari był ówczesny szef zespołu Jean Todt. Domenicali zasugerował mi go (Alonso) trzy lata temu. Todt wybrał Kimiego, który naturalnie był kierowcą z czołówki. On jednak nie był graczem zespołowym w przeciwieństwie do Fernando i innych wielkich mistrzów w historii F1. Fernando jest szybki i gotów do pracy z zespołem, chce zrekompensować sobie dwa mierne sezony - powiedział Montezemolo dziennikowi Gazzetta dello Sport.

Dopiero w przyszłym roku drugie miejsce w czerwonym bolidzie zajmie Alonso, ponieważ zarówno Raikkonen, jak i Ferrari zgodzili się na przedwczesne rozwiązanie kontraktu. Prezes włoskiej marki wypowiedział się również na temat odejścia Fina na łamach gazety La Reppublica: Rozumiemy, jak ważne jest zdobycie kierowcy, który czuje się jako część zespołu, który jest w stanie dyskutować i pchnąć team do przodu. Nie był to Raikkonen, choć jest on godny pochwały. Ma ogromny talent, jednak nie jest perfekcjonistą.

Mistrz świata z roku 2007 spędził trzy sezony w Ferrari, zdobywając swój jedyny tytuł już w debiutanckim roku za kółkiem samochodu z Maranello. Pozostałe lata po odejściu Todta nie były już jednak tak owocne. Jego kontrakt opiewał do końca roku 2010, jednak Ferrari zgodziło się wypłacić Finowi rekompensatę za przedwczesne odejście w wysokości 17 milionów USD (około 11,9 miliona euro). Koszty te pokryte zostały przez bank Santander, który został nowym sponsorem włoskiej stajni.

Oczywisty wydaje się być fakt, że to właśnie pokrycie wynagrodzenia przez hiszpański bank otworzyło Alonso drogę do Ferrari. Stajnia spod znaku czarnego konia mocno wierzy w udaną współpracę Hiszpana z Felipe Massą. Każdy z kierowców płynnie mówi językiem włoskim. Pewne jest to, że będziemy więcej dyskutować. Kimi był małomówny i bardzo zamknięty - powiedział Brazylijczyk w wywiadzie z La Gazzetta dello Sport.

KOMENTARZE

45
adagio28
22.12.2009 09:21
Haha, kocham to!! Po tym wszystkim kopa w pupcię, czemu nie, prawda? I te zdjęcia, gdzie po zdobyciu tytułu Monte był wpatrzony w Kimasa jak w obrazek... I ogólna chwała i gloria! Wstyd panowie, wstyd. A o tym, czy Nandito jest graczem zespołowym, czy też nie, nie chcę spekulować - to wyjdzie w praniu. Nie przepadam za nim, ale życzę mu, by nigdy nie został w ten sposób "wynagrodzony" za swe zasługi. Powodzenia, heh. Felipe - oczywiście, że będziecie dyskutować. Próbkę już widzieliśmy na Nürburgring 2007 ;)
sebas
22.12.2009 07:38
Kimi i Felipe to dla mnie był ideał współpracy. Może Kimi nic nie mówił i jest mrukiem, ale zawsze sobie pomagali na torze bez zbędnego gadania o niczym. Nie było 1 czy 2 kierowcy w Ferrari, każdy z nich jeździł na maxa do pewnego momentu, a potem sobie pomagali. Felipe, Kimiemu w 2007 i odwrotnie w 2008. A teraz będzie więcej głupiej paplaniny o huzarze i dupie marynie, niż jazdy. Właśnie się zaczyna. Ja lubię konkrety, a puki Raikkonen był zespole takie konkrety miały miejsce. Teraz żal będzie na to wszystko patrzeć...
pompka13
21.12.2009 07:46
reamoon - a może Ty znasz osobiście Kimiego Raikkonena skoro jesteś taki pewny ze to mruk, dziwak i nie da się z nim zaprzyjaźnić jak z człowiekiem ? Czy ludzie tacy jak Ty naprawdę nie zdają sobie sprawy z tego że oglądając relacje z wyścigów w TV otrzymujemy naprawdę NIKŁY obraz tego jacy kierowcy są prywatnie ? Ja myślę że zarówno ja, Ty jak i inni tutaj wypowadający się naprawdę g***o wiemy o charakterach kierowców więc proszę Was nie wypowiadajcie się w ten sposób Pozdrawiam
MARIO F1
21.12.2009 05:43
Moim zdaniem duzo ludzi ich atakuje za zwolnienie KIMIEGO i moze w taki sposób sie tłumaczą ,a pieprzenie o graczu zespołowym - kilka dni temu dziekowali Kimiemu ze pomagał Massie gdy ten walczył o mistrzostwo- napewno Schumi był graczem zespołowym:)
Adakar
21.12.2009 01:48
ICEMANPK1 , i w 2010 będzie równie źle co w 2009 na początku. Nie bedzie zadnej rewolucji. Zreszta, poza nożem na gardle w momencie przyjścia JT do zespołu, to "mały francuz" mial wyje**** w kosmos CV !!! Sukcesy w LeMans i rajdach terenowych ... m.in. z Vatanenem (swoim przyszlym konkurentem w walce o stołek bossa FIA) Wiec nie byl to taki pierwszy lepszy "szef zespolu". Wszystko świetnie poustawiał i zespół działał aż ZA DOBRZE - total domination Schumachera 2001-2004 + gorsza forma Mclarenów i Williamsów BMW, które nie do końca zastąpiły srebrne strzały z lat 1998-2000 pod wzgledem konkurencyjności z Ferrarką.
Bart2005
20.12.2009 10:22
Napisze krótko. Lubię Raikkonena i szanuję go bardzo, lubię też Ferrari ale te wypowiedzi moim zdaniem są zbędne. Po co to wszystko?? Mogliby sobie darować te oceny pracy z Raikkonenem.
ICEMANPK1
20.12.2009 09:28
Huckleberry- dziwne ze on jest prezesem od 1991 a sukces f1 i samochodow dorogywych przyszedl w ostatnich latach,im mniej bylo jego decyzji w zespole F1 tym lepiej zespol funkcjonowal,co pokazal dobitnie czas JT.Montezemolo to bardziej taka telewizjna kukla- twarz i publiczny mowca koncernu wiec nie przesadzaj.Zatrudnil Todta bo mieli noz na gardle,SF bylo w totalnym dolku i ktos musial ich wyciagnac zrobil to Todt zastrzegajac sobie calkowita kontrole na zespolem, chyba zgodzisz sie ze mial cos na celu? wymuszajac taka swobode i wolnosc od decyzji wielkiego LdM??? krotko ujmujac- czas absolutnej sobody Todta- zespol pnie sie w gore az do sukcesow Szumachera,zatrudnienie Kimiego - WDC i WCC w pierwszym roku startow. koniec 2007- Todt odchodzi - Luca coraz bardziej udziela sie w zespole - zespol idzie w dol po rowni pochylej - 2009 kiedy maja najgorszy poczatek sezonu od lat.Coraz wiecej polityki w zespole co widac golym golym okiem chocby po ostatnich wydarzeniach. czy uwazasz ze to przypadek???
Adakar
20.12.2009 09:15
Naprawde ... idoityzm ... Koleś przychodzi do nowego zespołu. Po latach kiedy Alonso pobił nareszcie nudnego juz Schumachera ... to ON zdobywa im tytul ... w ostatnim wyścigu sezonu ... gdzie mial stratę 7 punktów ... pokonuje OBU kierowców swojego dawnego pracodawcy ... Wot Twoja mać ... a Ci narzekają ... haha ... przynajmniej 10 z zespołów oddałoby ostatni spojler żeby tylko mieć "TAKIE" problemy i rozterki ... "tylko jedna osoba chciala Kimiego" ... i co ... i ta jedna osoba WIEDZIALA na kogo stawiać ... a nie na "cry baby Massę" , "Tinkerbell'a M.Schumachera" ... dzizes
Huckleberry
20.12.2009 08:54
@ICEMANPK1 - widzę, że o zarządzaniu dużymi firmami masz marne pojęcie ;) To tak jakbyś powiedział "Wątpię żeby Władysław Jagiełło miał wpływ na zwycięstwo pod Grunwaldem bo głównie stał na wzgórzu i się przyglądał, a przecież za walkę byli odpowiedzialni rycerze niższego szczebla". ;) Powiem ci krótko - wątpię żeby Montezemolo nie miał wpływu na STRATEGICZNE decyzje ostatnich lat takie jak np. zatrudnienie Todta, produkcję drogowych Ferrari BARDZIEJ PRZYJAZNYCH użytkownikowi itp. To są właśnie te decyzje jakie ma podejmować prezes a jego wyłączną zasługą jest jeśli zatrudni do tego odpowiednich ludzi i da im odpowiednie narzędzia i wytyczy właściwe kierunki.
ICEMANPK1
20.12.2009 08:29
YAHoO--za sukcesami SF stoja ludzie tacy jak J. Todt i R. Brawn a nie Luca di.On jest prezydentem koncernu FIAT S.p.A. a Todt mial calkowice wolna reke w prowadzeniu zespolu F1 i posprzatal ten makaroniarski balagan, ktory jak widac zaczyna powracac pomalu ale skutecznie .To ze Ferrari odnosi sukces w samochodach dorgowych i obecnie ma sie bardzo dobrze jest zasluga tego ze w ostatnich latach zaczeli robic prawdziwe samochody sportowe , ktre sa coraz bardziej przyjazne uzytkownikowi, nie tak jak kiedys bolidy przystowane do jazdy po drodze publicznej ,ktre byly wadliwe , niebezpieczne i calkowcie nie nadawaly sie do codziennej jazdy. Watpie zeby to jemu firma to zawdzieczala bo za takie sprawy sa odpowiedzialni inni ludzie , pracownicy troszke nizszego szczebla.To ze akurat teraz di Montezemolo jest prezesem raczej malo ma wspolnego z rozkwitem sprzedazy drogowych aut Ferrari. NA temat newsa - bardzo ladnie dziekuja Kimiemu za to co zdobyl dla SF, nie ma sie co dziwic- typowi makaroniarze.Juz chwala Alonso choc nawet 1 wyscigu dla nich pojechal.Pozyjemy zobaczymy co z tego wyniknie,ja mam nieodpate wrazenie ze SF pomalu idzie sciazka wiodaca do formy z poczatku lat 90.
akkim
20.12.2009 07:28
Dodam już po Tobie zacny rafaello, coś w Ferrari dziwnie jakoś skórę dzielą na "niedźwiedziu" co jeszcze chrapie w mateczniku, tłumacząc swój wybór nie znając wyników. Przecież Bank zapłacił za jego występy, można wprost powiedzieć nie w sposób pokrętny, a Filipa po demostracji, że są z nim w jedności głupio było wylać nie robiąc przykrości.
paolo
20.12.2009 07:24
reamoon: Zastanów się co piszesz. Sam w pojedynkę osiągnął wszystko co dobre w ostatnich trzech dekadach. On nauczył Schumachera jeźdzć, Brawna konstruować bolidy, Todta prowadzić zespół, a Raikkonen to wszystko zepsuł dokładając kolejny tytuł. To ja nie wiem co można powiedzieć o tych latach kiedy Ferrari było cieniem samych siebie. Pewnie markiz był na wczasach albo nie miał czasu. Tak jak z FOTA. Parcie na szkło jak była wojenka to miał. Jak trzeba podwinąć ogon bo najwięksi pyskacze Toyota, BMW, i zarówno Renault jak i Briatore podwinęli to nie ma czasu bo ma inne zajęcia. Twoje wypowiedzi zalatują taką samą polityczno-propagandową sieczką jak pana markiza. Tyle, że on musi bo jakoś trzeba mydlić oczy narwanym oszołomom żeby nie skończyć jak Berlusconi. A tobie to na co? Dzieciaczku. ps. Ostatnie sukcesy to sukcesy Schumachera, Brawna i Todt, ai Kimi jeszcze pociągnął ten wózek w 2007. Jak sam markiz przyznał miał niewiele do gadania jak rządził Todt. Teraz ma marionetkowego szefa zespołu i rządzi sobie z tylnego siedzenia, a jak daleko zajedzie to się dopiero okaże. Pierwszy bolid nowej ekipy pokazuje, że może być różnie, a ostatnie lata w Renault pokazały, że Alonso to nie Leo i byle czym matrixa dla nich nie nagnie.
rafaello85
20.12.2009 07:15
Pieczar--> gwoli ścisłości powiem, że to Ecclestone uratował McLarena. Mosley żądał dwuletniej DSQ dla brytyjskiej stajni... Gdyby decyzja zależała od Maxa, to stajnia z Woking dopiero w marcu 2009r. ponownie by się pojawiła na starcie do GP Australii:) Co do di Montezemolo - pisząc, że jest on "marną podróbą Enzo Ferrari" przesadzasz! A kto inny jak nie Luca di Montezemolo wyratował całą grupę FIATA z tarapatów? Nawet Tytoniowy dawno, dawno temu pisał o tym na forum... Poczytaj. Co do powyższego newsa - zawsze sądziłem, że to Markiz chciał mieć u siebie Raikkonena, teraz się okazuje, że to były działania Todta. Heh, zdziwiłbym się gdyby to Napoleon chciał ściągnąć do Maranello Alonso, po tym jak Hiszpan odrzucił ich wcześniejszą propozycję;) Prawda jest taka, że jeden i drugi zawodnik jest bardzo dobry i obydwa wybory byłyby trafione. Dla SF jeździł Kimi, teraz przyszła pora na Fernando. Ciągle tutaj czytam o tym jaki to Fernando jest zły i jak bardzo zaszkodzi Ferrari. Chciałbym zobaczyć Wasze miny i poczytać Wasze komentarze gdy się okaże, że Alonso przyczyni się do znacznego polepszenia ( bynajmniej nie nazwę go "inżynierem", więc z góry proszę aby mi tego nie zarzucano ) wyników włoskiej stajni:) A po to właśnie został ściągnięty... Wielu upatruje w nim ( mam na myśli zaangażowanie w pracę i predyspozycje osobiste ) drugiego Schumachera ( oczywiście w pewnym stopniu, bo Michael jest tylko jeden ), w tym ja. Jednak Kimiego mi szkoda:( Idealne rozwiązanie jak dla mnie to kombinacja: Raikkonen-Alonso:)
akkim
20.12.2009 06:39
I oto słowa "prawdy" po rozstaniu z Finem, liczył na pochwałę, leją się pomyje bo "król " nowy jest już w teamie u czerwonych, nic jeszcze nie zrobił a już namaszczony :(
lukash79
20.12.2009 06:27
"Kimi był małomówny i bardzo zamknięty” – powiedział Brazylijczyk w wywiadzie z La Gazzetta dello Sport. Zawsze uważałem kimiego za mruka =]
Huckleberry
20.12.2009 06:11
@Huunreh - "Wychodzi na to, że Pan Montezemolo lubi poprostu, sory za okreslenie, dupolizów." - Jakbym czytał o Enzo Ferrarim :>
Huunreh
20.12.2009 05:21
Wychodzi na to, że Pan Montezemolo lubi poprostu, sory za okreslenie, dupolizów. Bo i Massa taki pupilek misiek jest i Alonso lize ile się da. Raikkonen taki nie był, gdzies miał podlizywanie się szefostwu, dlatego Pan Montezemolo woli Alonso i wspolne 'rodzinne' zdjęcia. Oj Alonso jeszcze Wam wyjdzie bokiem w tym zespole.
hawaj
20.12.2009 05:00
Sprawa jest banalnie prosta - Kimi jest doskonałym kierowcą jednym z najlepszych w stawce ale nie tego potrzeba teraz Ferrari. Doskonale wiadomo że Kimi potrafi świetnie wykorzystać bolid, ale po wyścigu jedzie sobie w świat i tyle go widzieli :) Ferrari miało chudy rok i potrzebuje kogoś kto popracuje z inżynierami - Alonso potrafi to doskonale - udowodnił to w Renault gdzie mówiło się o tym otwarcie i także w McLarenie gdzie Ron nieśmiało przyznawał że Fernando wniósł wiele do poprawek bolidu. Wydaje się oczywiste że w tej sytuacji Ferrari potrzebuje Alonso by powrócić znów na górę tabeli tak samo jak kiedyś uczyniło to dzięki Szu.
grejfrut
20.12.2009 04:44
Nie rozumiem jaki cel ma pan di Montezemolo opisując w taki sposób swoje relacje z Kimim. Po co ta gadanina, że Raikkonen nie jest graczem zespołowy - co dla mnie i tak jest marną wymówką na pozbycie się go z zespołu. Kimi z klasa i wręcz bezproblemowo zgodził się na odejście,a Włoch mu teraz za przeproszeniem d*pę obrabia. Chce sprowokować Kimiego? Wywołać jakaś medialną kłótnię? A może chce jeszcze bardziej dowartościować Alonso? Bo naprawdę zastanawiają mnie motywy markiza. Okazuje się, ze kierowca, który dał Ferrari WDC - jedyne WDC od 2004 roku - nie był graczem zespołowym, nie był perfekcjonistą i nawet od czasu odejścia z Ferrari Todta nie był mile widziany przez szefostwo (które na marginesie robiło pod siebie ze szczęścia gdy Kimi zdobył tytuł mistrzowski). Bardzo mi przykro. Zastawia mnie jeszcze jedna kwestia - dlaczego, skoro Alonso jest takim świetnym graczem zespołowym - do Montezemolo na każdym kroku musi zapewniać o tym prasę i fanów?
Pieczar
20.12.2009 04:00
Wiem kto był kim. Tyle tylko, że w czasach Enzo szef zespołu miał niewiele do powiedzenia. To Enzo o wszystkim decydował. A po jego śmierci w zespole był wielki chaos, nad którym dopiero Todt zapanował. To dzięki Enzo Ferrari stało się taką marką jaką jest obecnie. Markiz jest jego marną podróbką, która szczeka na lewo i prawo grożąc wycofaniem się przy każdej nadarzającej się okazji.
Angulo
20.12.2009 03:52
Pieczar - I Piquet poszedł w jego ślady...
YAHoO
20.12.2009 03:52
@Pieczar: Mylisz dwie rzeczy: Enzo był szefem Ferrari a nie szefem Scuderii. Enzo był takim Montezemolo (tzn. odpowiadał za całą grupę Ferrari), a szefem stajni był.. nie zgadniesz kto ;) TAK! Właśnie Montezemolo był szefem stajni (pełnił taką funkcję jak Jean Todt) i to za jego kierownictwem Ferrari zdobyło wtedy tytuły. /edit: Na zakończenie radzę zobaczyć wyniki sprzedaży samochodów Ferrari. Dla ułatwienia dodam, że obecnie firma bije rekordy i zdobywa największe zyski w historii marki, zachowując przy tym małą produkcję i tworząc tylko samochody sportowe (nie to co Porsche, które produkuje już tak dużo samochodów że zwyczajnie przestają one być elitarne. Już nie mówię o wynalazkach pokroju Panamera i Cayenne). I dasz wiarę, że to wszystko się dzieje za rządów Montezemolo? ;-) Koniec, dziękuję.
Pieczar
20.12.2009 03:49
YAHoO - przypomnij sobie kto nakablował na Mclarena i od którego momentu zaczął się cały proces. I nie pisz o latach 70 bo wtedy rządził Enzo.
reamoon
20.12.2009 03:48
A co do Montezemolo, to, na kierowniczych stanowiskach pracuje w Ferrari czy raczej w Fiacie już od lat 70 - tych i to on był człowiekim, który przywrócił świetność i tytuły nowoczesnym zarządzaniem i odpowiednim prowadzeniem zespołu. Śmieszne są teksty laików o rozbijaniu zespołu wobec człowieka, który potrafił przez ponad trzy dekady utrzymać zespół na wysokim, bardzo często absolutnie topowym poziomie, jest współodpowiedzialny wykreowaniu jednego z najwspanialszych marketingowych produktów naszych czasów i pozyskał własnie człowieka uznawanego za najszybszego na gridzie, który dodatkowo wspaniale współpracuje z inżynierami. No tak, rzeczywiście ...porażka za porażką :-) Dzieciaczki - douczyć sie, doczytać, sprawdzić i co najważniejsze ...pomyśleć od czasu do czasu ;-)
adamo342
20.12.2009 03:46
Ferrari źle zrobiło że wybrało Alonso. On zawsze musi być numer 1.Todt umiał szukać dobrych kierowców wiedział co robi więc motezemolo niech się zamknie bo Kimi to świetny kierowca wcale nie ustępujący niczym Alonso.
Huunreh
20.12.2009 03:39
Z góry mówie, że nie czytałem poprzednich komenatrzy. Rozbroił mnie ten tekst: "On jednak nie był graczem zespołowym w przeciwieństwie do Fernando" hehe Alonso i zespołowy. Montezemolo pomylił się i to bardzo. Alonso zawsze musi być nr1, więc ja tu nie widzę gry zespołowej. A co do zatrudnienia Raikkonena przez Ferrari w 2007 przez Jean Todt'a to widać już po tym, że Todt umiał znaleść dobrego kierowcę. Todt miał łeb na karku, bo Domenicali to, z całym szacunkiem, ale zniszczył ten zespół. Alonso nie widzę w grze zespołowej. I Montezemolo niech się przymknie na temat Raikkonena, bo Todt wybrał jednak Raikkonena, tym samym wybierając mistrza sezonu 2007 (wiedział kogo wybrać), więc Panie Montezemolo, troche szacunku za ten tytuł z 2007 :]
YAHoO
20.12.2009 03:34
@Pieczar: Ej ej ej ale zaraz, McLaren dostałby karę za kradzież dokumentacji Ferrari a nie za to że Alonso nie dogadywał się z zespołem :> Więc dalej nie widzę gdzie niby Alonso rozwalił zespół. A Todt był w Ferrari bo to właśnie Montezemolo go przyjął i uczynił szefem zespołu. edit/ Dla ścisłości: Nie twierdzę, że Montezemolo jest nieomylny. Nie twierdzę, że nie czuł niechęci do Raikkonena. Ale ten facet serio wie co robić, aby osiągnąć sukces. edit2/ Zauważyłem, że wszyscy poruszają tylko temat Todta. To ciekawe co powiecie na to, że w latach 70-tych właśnie za sprawą Montezemolo Ferrari wróciło na szczyt. Co, wtedy też był Todt? :) Już nie mówię o samochodach osobowych, bo to zupełnie inna kwestia, ale tam wkład Luki też był bardzo widoczny.
Jacobss
20.12.2009 03:30
Huckleberry - A mnie najbardziej bawi czytanie takich wypowiedzi jak twoje, gdzie kibic w kapciach twojego pokroju wypowiada się na tematy, o których nie ma zielonego pojęcia. Wybacz, że tak bez szczegółów, ale nie chce mi się (podobnie jak reszcie ludzi się nie chce) tłumaczyć co, jak i dlaczego. Tkwij sobie w swojej słodkiej ignorancji, a pewnego dnia się zdziwisz, jak te z pozoru śmieszne wypowiedzi stają się prawdą. Edit: Do misiów powyżej - Gdyby Kimi nie potrafił grać zespołowo, to Massa w Brazylii w zeszłym roku przyjechałby z niczym. Już zapomnieliście, jak pomógł waszemu pupilkowi Felipe? I taka prośba, nie róbcie przekłamań w historii, że to Monte naprawił Ferrari, bo zrobił to Todt i to on dostał wolną rękę. A żeby poznać ludzi ze świata F1, wystarczy siedzieć w temacie i słuchać z pokorą co mówią profesjonalni niemieckojęzyczni czy angielscy dziennikarze przez lata. Polecam Marca Surera, Martina Brundle'a, Windsora czy Walker'a.
Pieczar
20.12.2009 03:25
YAHoO - jeżdżą tylko dzięki łaskawości Mosleya, który ich nie zdyskwalifikował na 2 lata. I to nie Montezemolo wprowadził Ferrari na szczyt, a Todt, który uporządkował burdel jaki był po śmierci Enzo.
Iceman09
20.12.2009 03:25
Na wiadomość o przejściu Kimiego do Ferrari zasmuciłem się, bo nigdy tego zespołu nie lubiłem, pewnie za sprawą Schumachera. Ale jakoś przebolałem to, że musiałem im kibicować ze względu na Raikkonena. Gdy dowiedziałem się, że odchodzi, to uradowałem się bardzo. Liczyłem, że jest możliwość powrotu do Mclarena. Teraz po tym co czytam i słyszę w mediach nienawidzę i nie szanuję całego teamu jeszcze bardziej niż przedtem, a zwłaszcza ludźmi rządzącymi tam. Bo jak można tak kłamać i robić idiotów z kibiców mówiąc gdy jeszcze Kimi był ich kierowcą, że jest świetny. A teraz wytykać mu "wady" jego charakteru, a wychwalać pod niebiosa Alonso. Kimi pozostanie w moim sercu wielkim kierowcą, innym od tej fałszywej otoczki F1.
YAHoO
20.12.2009 03:22
@Huckleberry: Zgadzam się z Tobą w każdym zdaniu. Montezemolo wyprowadził Ferrari na szczyty a tutaj już są opinie że doprowadzi ich do upadku i w ogóle nie ma o niczym zielonego pojęcia :)) @Pieczar: Uważasz, że Alonso rozwalił McLarena? Spoko, ciekawe kiedy, bo na moje oko dalej jeżdżą i mają się dobrze, no ale może oglądamy inne serie wyścigowe ;) Aha, odpowiedzcie mi jeszcze na jedno: Skąd Wy u licha możecie wiedzieć jak bardzo zespołowym kierowcą jest Alonso/Raikkonen skoro znacie ich tylko z telewizora (oczywiście ja też nie znam żadnego osobiście, ale przynajmniej nie bawię się w szklaną kulę)? :| /edit: @jednooki_cyklop: Z tym PR'em to już zauważyłem jakiś czas temu, no ale nic na to nie poradzisz ;) Ci co narzekają na PR są potem wiecznie oburzeni jak ktoś coś powie z grubej rury (patrz Bernie o Sennie czy teraz Montezemolo o Kimim).
jednooki_cyklop
20.12.2009 03:16
Zgadza się reamoon, wszyscy narzekają na PR a jak już przyjdzie co do czego to każdy się oburza.
Simi
20.12.2009 03:15
Jacobss - jakie traktowanie!? O co ci chodzi!? Przecież wiadomo, że Kimi ni potrafił grać zespołowo. Ferrari chciało wejść do "jego świata", ale on ich tam nie dopuszczał i tyle. Nie taki powinien być prawdziwy kierowca wyścigowy. Jak dla mnie powinien zostać w McLarenie, a Alonso powinien być w Ferrari już w 2007. Ja w Kimim nie widzę rewelacyjnego kierowcy i tyle.
reamoon
20.12.2009 03:03
Po jakości większości powyższych postów widać, że dostęp do Internetu jak i prawo wypowiadania się nie powinno przysługiwać wszystkim. Żenada, brak hmm... iq i wyzwiska. A wydaje się, że dość szczerze, bez zbędnego PR przybliżono sytuację w Ferrari w ostatnich trzech latach. Okazało sie po prostu, że zimnokrwisty Fin nie pasuje za bardzo do gorących makaroniarzy, zbyt duże różnice w temperamencie, obyczajach i podejściu do pracy. Włosi potrzebują kogoś kto przejawia emocje, widać w nim pasję i zaangażowanie, jest komunikatywny, lub chociaż werbalny:-) ...a co oferuje Kimi: pewnie wielkie umiejętności jako kierowca i ...nic więcej. To małżeństwo nie mogło przetrwać. Ciekaw jestem czy wszyscy obrońcy Kimiego mogliby się z nim zaprzyjaźnić, tak po prostu, jak z człowiekiem. Wydaje mi się, że NIE! Bo pewnie okazałoby się , że z niego to po prostu kawał mruka, milczka i dziwaka. Tak naprawdę nie wiem dlaczego niektórzy widzą w nim wielkiego człowieka, podczas gdy jest to tylko wielki ...kierowca @sebas Oczywiście lepsze jest gadanie takie jak uskutecznia np: Hamilton. Lubisz być karmiony papką co nie :-)
sebas
20.12.2009 03:01
O takich rzeczach nigdy nie powinno sie mówić publicznie. To na zawsze powinno zostać w zespole i tyle. A takie głupie gadanie że Kimi był zły bo coś tam, a Alonso jest dobry bo jeszcze coś tam i że ktoś chciał tego a inny tamtego jest ŻAŁOSNE do kwadratu, kompromituje zespół i przede wszystkim tego kto wygaduje takie brednie. Pranie brudów nie przystoi tej stajni tym bardziej że lata z Kimim nie były złymi latami dla Ferrari. Brak jakiejkolwiek klasy panie markizie Luka di coś tam....
Pieczar
20.12.2009 02:52
Pan Montezemolo chyba zapomniał jakim zespołowym graczem był Alonso w Mclarenie. Huckleberry - dziwne, że kierowca który zdobył dla Ferrari tytuł jest tym, który się nie sprawdził... Przejrzyj na oczy, Kimi był zwykłym popychadłem, którego w zespole nikt nie chciał. Olali go ciepłym moczem, pewnie w nagrode za zdobycie dla nich obu tytułów w 2007 roku. Mam tylko nadzieję, że Alonso roz*** ten zespół tak jak to zrobił z Mclarenem. Montezemolo jeszcze zatęskni za bezkonfliktowym "mrukiem" Kimim
Huckleberry
20.12.2009 02:38
Najbardziej mnie bawi czytanie komentarzy wszechwiedzących internautów, którzy prorokują, że największy zbawca Ferrari od czasów Enzo, twórca ogromnych sukcesów sportowych i komercyjnych "pogrąży" Ferrari. Po prostu żałosne... Kimi wygląda na mruka i jak widać mrukiem jest. A stawanie teraz w jego obronie jest śmieszne, bo jakby się sprawdził to by się nie rozstali tylko zdobywał by kolejne tytuły dla Ferrari.
tommakrwro
20.12.2009 02:23
żeby się nie zdziwili jakim graczem zespołowym jest Alonso, może i jest jak wszystko idzie dobrze, szkoda że nie pamiętają na przykład jak w ostatnim sezonie w Renault przed przejściem do McLarena oskarżał swój zespół o sabotaż, jak na GP Węgier chyba mu na pit stopie koła nie dokręcili.
paolo
20.12.2009 02:15
A mnie to wygląda, że znaleźli sobie kozła ofiarnego. A nawet dwóch. Tylko czy pan markiz się troszkę nie zapędził podczas tego populistycznego mafijnego spotkania? Schumacher to zły brat bliźniak bo chce do mercedesa, Todt be bo chciał Kimiego, a Kimi zły bo z inżynierami nie współpracował i tylko dlatego przez dwa lata nie mieli tytułu kierowców. A pupil Felipe gdzie wtedy był i dlaczego skoro tak świetnie współpracował to Kimi zdobył tytuł, a Massa tylko "prawie"? Wypadałoby powiedzieć, że to wina Alonso i Piqueta tylko, że cholera Alonso to już "wasz człowiek" więc lepiej przemilczeć bo będzie jatka. Lepperiada panie markiz polewana giertychowską teorią ewolucji.
Vagabond
20.12.2009 01:48
Gdy zatrudniali Kimiego już mówiło się, że to Todt wciska go na siłę do SF, gdy Monty wcale go nie chce, więc to żadne zaskoczenie.
SirKamil
20.12.2009 01:44
Dobry znak. Zespół mówi co myśli o Raikkonenie, niech więc teraz Raikkonen powie co myśli o zespole. Niech naturalnie bez zbędnego chamstwa i nakręcania spirali wojen medialnych, wejdzie to do stałego zwyczaju. Dość wymęczonych, prz...anie słodkich pijarowskich gadek dla prasy.
benethor
20.12.2009 01:25
Ciekawe czy wiedząc o tym Kimi przeszedł by do czerwonych w 2007...
kumien
20.12.2009 01:24
Stefano i Luca pogrążą Ferrari. Kimi nie współpracował z zespołem. Dobre sobie. W sezonie 2008 Kimi pod koniec sezonu pomagał Massie jak mógł, aby ten do końca walczył. Wkurz mnie już to całe narzekanie na Fina jakby przez niego przegrali oba tytułu w dwóch ostatnich latach. Nie wróże teraz czerwonym pięknej przyszłości, ale i tak będę im kibicował. Niestety teraz pozostaje tylko trzymać kciuki za Felippe, bo za Alonso nie przepadam.
ice
20.12.2009 01:18
Dopoki był Todt wszystko było dobrze, dopiero po jego odejsciu zaczeli na siłe gasić Raikkonena i skakac wokol Massy, przypomnieli sobie o nim dopiero po wypadku na Hungaro gdy nie bylo komu zdobywac punktow. Montezemolo i Domenicali to dla mnie zwykłe mendy i tyle.
Jacobss
20.12.2009 01:16
Tak jak już dyskutowaliśmy na forum, wypływa twarz Ferrari. Widać co się tam dzieje. Nie ma dziwne, że Massa zaczął być taki dobry, a Kimi niby słaby. Po prostu było takie, a nie inne traktowanie.