Felieton: Koniec 132-dniowego postu

Tifosi muszą być szczęśliwi. Alonso już w pierwszym wyścigu spełnia pokładane w nim nadzieje
16.03.1019:42
Paweł Zając
6811wyświetlenia

Tifosi muszą być szczęśliwi. Fernando Alonso już w pierwszym wyścigu spełnia pokładane w nim nadzieje i wraz z Felipe Massą zdobywają dublet dla Ferrari. Ciekawe czy magia pierwszego wyścigu po raz piąty z rzędu da o sobie znać i czy Hiszpan zostanie mistrzem świata po raz trzeci? Na tę odpowiedzieć musimy jeszcze trochę poczekać, kilka innych dostaliśmy już teraz.

Ferrari podniosło się po bardzo słabym sezonie 2009 i wszystko wskazuje na to, że na stałe zagoszczą na podiach. Vettel pojechał niesamowite okrążenie w kwalifikacjach, jednak trzecia pozycja kierowcy z Asturii była lepsza, niż się mogło wydawać. Alonso rozegrał wyścig iście po mistrzowsku. Wykorzystał zalety miejsca startowego po czystej stronie toru i już po pierwszym zakręcie był przed Massą. Co prawda Vettel utrzymał swoje pierwsze pole po starcie, jednak nie dał rady uciec kierowcom Ferrari, którzy podążali za nim jak cienie przez większość wyścigu.

Na szczęście dla „czerwonych” i Lewisa Hamiltona, Niemca spotkały problemy ze świecą zapłonową i łatwo oddał prowadzenie. Jestem jednak przekonany, że „Bicampeon”, który jechał jak w transie, nawet bez awarii bolidu Niemca, jeśli nie wyprzedziłby Vettela, to na pewno zaserwowałby nam bardzo interesującą końcówkę wyścigu. Pozostaje też kwestia Felipe. Długo pauzował po swoim wypadku na Węgrzech, rozpoczął sezon najlepiej w historii swoich startów w F1, jednak z powodu problemów technicznych musiał odpuścić w końcówce, finiszując daleko za Ferrari z numerem 8. Ja osobiście w niego wierzę i mam nadzieję, że nieźle da się we znaki zarówno rywalom, jak i samemu Alonso.


Trochę według mnie zawiodła mistrzowska ekipa z 2009 roku. O ile słabsza dyspozycja Schumachera była czymś normalnym, w końcu gość wraca po trzech latach do całkiem innej Formuły, niż widział ją podczas swojego ostatniego wyścigu, o tyle Rosberg nie może mieć żadnego wytłumaczenia. Chłopaki z Brackley chyba nie przyłożyli się do odrobienia zimowego zadania domowego. Ponadto według mnie Ross Brawn trochę jednak przeszarżował, zatrudniając kierowców o wątpliwej formie.

Nico przez swoje cztery długie lata w Williamsie miewał przebłyski, jednak cały czas jeździł ze słabymi partnerami i słabymi bolidami. Krótko mówiąc nie pokazał nic szczególnego, co mogłoby gwarantować jego mistrzowski poziom, a nie wątpię, że Brawn wszystko inne niż mistrzostwo uznaje za porażkę. Sytuacja Michaela jest trochę inna. Statystycznie najlepszy w historii kierowca grand prix musi przyzwyczaić do nowego zespołu, sporych zmian od czasu jego odejścia oraz własnym słabościom. Czterdziestka w F1 to już jednak wiek emerytalny. Nawet jeśli zespół da Niemcowi pełne wsparcie jak za czasów Ferrari, to na pewno minie trochę czasu, zanim wszystkie trybiki się zgrają. Rosberg w zestawieniu problemów Schumachera nie został zapomniany, lecz celowo pominięty. Uważam, że po kilku wyścigach, kiedy wielki „Schu” złapie rytm i formę, Nico będzie mógł zająć miejsce, które zwyczajowo zajmowali wszyscy partnerzy zespołowi Michaela.


Podoba mi się, z jakiej strony Renault zaprezentowało się w Bahrajnie. Po bardzo słabej końcówce sezonu 2009, aferze singapurskiej i sporym zamieszaniu ze sprzedażą zespołu, Francuzi pokazują tempo mniej więcej na poziomie Mercedesa, a to spory sukces. Z motywacją do powrotu na szczyt i Kubicą na pokładzie Renault w tym sezonie może nie będzie walczyć o tytuł, ale mogą nieźle namieszać z przodu stawki.

Szkoda tylko tych straconych punktów przez incydent na pierwszym zakręcie. Takie są jednak wyścigi i chłopaki z Enstone na pewno szybko o tym zapomną. Z dobrej strony pokazał się również Pietrow, po którym nie oczekiwałem zbyt wiele. Miał fantastyczny start i utrzymywał dość dobre tempo aż do awarii zawieszenia. Wygląda na to, że w końcu po dwóch latach suszy, w Renault pojawił się dobry drugi kierowca.

W środku stawki mocno wybijają się chłopaki z Force India. Metodyczne podejście Vijaya Mallyi przynosi efekty i dawny Jordan powoli pnie się w górę. Już pod koniec zeszłego sezonu pokazali, że mogą podgryzać czołówkę, a teraz zaczynają sezon od zdobyczy punktowej. Dobrze to dla nich rokuje, szczególnie że kierowcy zespołu z Indii powinni pokazać co nie co w konkurencyjnych autach.


Pewnym zaskoczeniem jest dla mnie Lotus. Chyba mało kto spodziewał się, że dojadą do mety i w dodatku zaprezentują się z dość dobrej strony. Wizja Gascoyne'a zaczyna się sprawdzać. Budował bolid bardzo bezpiecznie, by uniknąć jakichkolwiek wad konstrukcyjnych i najpierw dojeżdżać do mety, a dopiero potem walczyć o osiągi. Pierwszy cel został zrealizowany, a w Hiszpanii T127 ma dostać spore poprawki aerodynamiczne. Jeśli plan „Buldoga” znów wypali, to już w Europie Jarno i Heikki mogą zacząć podgryzać starą gwardię.

Największe zaskoczenie przyszło jednak po zakończeniu wyścigu w związku z wypowiedzą Martina Whitmarsha o tym, że powinien zostać wprowadzony obowiązek dwóch postojów. W ostatnim czasie chyba tylko pomysł medali był bardziej bezsensowny. Nie dość, że całkowicie kłóci się z duchem wszystkich czynionych od dwóch lat zmian, to jeszcze dodatkowo pokazuje, że Panom na wysokich stołkach w zespołach wcale nie zależy na wyprzedzaniu. Martin! Wyprzedzanie w boksach jest nudne! Kierowcy mając przed sobą wolniejszego kierowcę powinni spinać pośladki, opóźniać hamowania, wciskać się na styk po wewnętrznej i wydzierać sobie pozycje na torze. Jeśli obecne przepisy i konstrukcje samochodów na to nie pozwalają, to powinno się lobbować takie, które dadzą takie możliwości. Wyprzedzania nie można sprowadzać do boksów, a najlepiej byłoby znieść obowiązek używania dwóch mieszanek w trakcie wyścigu. Kierowca musiałby cisnąć od samego startu do mety, a stratedzy musieliby znaleźć odpowiedz na pytanie - „raz i wolniej, czy szybciej i z przerwami?”

Tyle wystarczy na pierwszy raz, a ci, których pominąłem może podczas następnego wyścigu zasłużą na „czas antenowy” ;)

KOMENTARZE

17
kovalf1
17.03.2010 12:09
Ja też jestem za tym, żeby nakazano im zjechać dwa razy. Jeden pit stop powoduje, że wyścig jest nudny jak flaki z olejem... Tylko sądzę, że można poczekać pare GP i podjąć decyzję. P.S. Artykuł świetny :D
yorg
17.03.2010 10:22
Ja jestem za nakazem obowiązkowego nawadniania toru przynajmniej 2 razy w ciągu wyścigu , na jakieś 5 okrążeń, na pewno będzie wyprzedzanie :)
PABLOeskobar
17.03.2010 10:06
Ograniczenia które od paru lat forsowali Mosley z Eclestonem popierając je cienciem kosztów i ekologiom czyli: limit obrotów 18000 standaryzacja skrzyń biegów i ecu ten sam dostawca opon zamrożenie rozwoju silników To wszystko ma wpływ na poziom dzisiejszej rywalizacji na torze.Zadne poprawianie torów ani aerodynamiki nic niezmieni tor w bahrainie jest jednym z leprzych torów do wyprzedzania a co mielismy kazdy widzial w australli moze byc gorzej poniewarz tam niema gdzie wyprzedzac. wiekszasc bolidow ma bardzo podobne tempo wyscigowe i ot caly problem. F1 dazy do tego by byc bardziej zaawansowana gp2. F1 potrzebuje rywalizacji na plaszczyznie mechanicznej i elektornicznej. Wystarczylo by wprowadzic 2 dostawcy opon zwiekszyc pojemnosc silnikow do 3 litorw bez turbo lub 1,5 litra z turbo pozwolic na rozwijanie silnikow oraz zniesc limit obrotow a nagle by sie okazalo ze wyprzezanie jednak jest mozliwe i wyscigi sa bardzo ekscytujace .Tu nie chodzi o zakaz tankowania.Do poki f1 niea zacznie wracac na własciwy tor czyli krolewskiej kategori sportow motorowych nic sie niezmieni zadne poszerzanie przednich skrzydel z wezanie tylnych nic nie poprawi jedynie moze tylko oszpecic auta jeszcze bardziej . Chciałbym jeszcze jedno powiedziec nie wiem kto wymyslil te zielone paseczki na miekich gumach ale rzygać mi sie chce jak je widze .Ekologia.moze odrazu wprowadzimy silniki elektryczne!
mrzaza
17.03.2010 09:54
Zrobić lepiej trzymające, bardzo miękkie opony, które już po kilku okrążeniach sprawiałyby się o kilka sek gorzej niż "nówki", tak żeby opłacało się zjeżdżać po "nówki" co max kilkanaście okrążeń. Zmniejszyć skrzydła, dyfuzory i inne bajery i dodać np. elektroniczny boost (np. 1000 obr/min, ekstra przez powiedzmy połowę okrążenia), ale do wykorzystania tylko kilka razy na wyścig, niech mają ujednoliconą kontrolę trakcji, ABS, ASR itd (żeby kierowca nie musiał się ciągle pilnować by nie przeszarżować i nie spłaszyć gumy na dohamowaniu). Zrobić qual 3xpo 1 kółku.
melex
17.03.2010 09:11
Jestem zaskoczony zakwaifikowaniem renault do "przodu stawki", a Force India do "środka stawki". Ta opinia autora w tym momencie wydaje mi się tendencyjna. Cały czas na zespoły nakłada się ograniczenia. A czy dla wyprzedzania nie są potrzebne szersze tory? Jakoś nie widzę pomysłów na ich poszerzanie... Podobnie jak autor jestem zdania, że w momencie zakazu tankowania powinien być zniesiony przymus wykorzystania dwóch rodzajów mieszanek - i niech zespoły kombinują (to niestety też zależy od opon - jeśliby te twardsze starczały "na styk" na cały wyścig, zespoły podejmowałyby ryzyko: czy je wykorzystać, czy zmienić).
wildmole
17.03.2010 08:04
Dwa pitstopy to większa szansa na złe przykręcenie śrubki :) W obecnej sytuacji każdy pomysł na urozmaicenie jest chyba dobrym pomysłem by ożywić niestety coraz nudniejszy sport.
mariok77
16.03.2010 10:16
Żaden obowiązek czy przymus nie zmieni radykalnie atrakcyjności widowiska.Cisnąć będą w procesjach jeden za drugim i zmieniać opony na tym samym, najdalej następnym kółku i dalej cisnąć w procesji.Zgodzę się natomiast, że zastosowanie mieszanek, z których bardziej miękka będzie w stanie wytrzymać max.25%,a twardsza max.50-60% wyścigu może stworzyć okazję do oglądania manewrów wyprzedzania.
Szu
16.03.2010 09:02
Popieram drajwera - obowiązkowy drugi postój spowoduje że kierowcy nie będą musieli tak dbać o opony i będą mogli cisnąć
ciaps
16.03.2010 08:49
świetny artykuł. Zgadzam się w 90% :) byle tak dalej
jenny_s
16.03.2010 07:42
Ale wypadałoby jednak wspomnieć o Bruno. Wprawdzie urodził się jako Lalli, ale występuje w F1 pod zupełnie innym nazwiskiem i nie można o nim zapominać, nawet jeśli nie spełnia oczekiwań.
jac
16.03.2010 07:28
w F1 zaczyna chyba tworzyć się jakaś paranoja, zwiększanie atracyjności widowiska przymusowym 2-gim postojem? chyba nie o to tu chodzi, jak znam życie za rok może dwa czeka nas następna radykalna wspaniała zmiana przepisów
BlindWolf
16.03.2010 07:28
Dzięki za artykuł -piękne podsumowanie :)
drajwer
16.03.2010 07:20
Dwa obowiązkowe postoje mają wiele plusów - zmniejszenie znaczenia dbania o opony (możliwe 'spinanie pośladków') i przede wszystkim, zwiększenie losowości w wyscigu - szybszy kierowca moze przez blad załogi w picie spaść o kilka pozycji za wolniejsze auta, przez co bedzie musiał rzucic sie do odzyskiwania miejsc. To nie jest głupi pomysł, tylko najprostszy z mozliwych. Oby wymyslili coś lepszego.
Lolkoski
16.03.2010 07:10
fajny artykuł, oby więcej takich
Kid
16.03.2010 07:05
Dogonił by go i jechał za nim w odstępie sekudny aż do mety. Ja się zgadzam z Whitmarshem, przy obecnej kontrukcji bolidów przyda się każda zmiana która doprowadzi do zmian miejsc. Lepsze wyprzedzanie w boksach niż żadne.
fernandof1
16.03.2010 07:00
No świetny artykuł z miłą chęcią go przeczytałem raczej by go dogonił
jac
16.03.2010 07:00
Bicampeon”, który jechał jak w transie, nawet bez awarii bolidu Niemca, jeśli nie wyprzedziłby Vettela, to na pewno zaserwowałby nam bardzo interesującą końcówkę wyścigu"......hi hi ha ha chyba oglądaliśmy dwa różne wyścigi, jedyne co mógł zrobić to jechać sobie grzecznie za rbr-em