Podsumowanie wyścigu o Grand Prix Chin

26.09.0400:00
Marek Roczniak
11428wyświetlenia

Doskonały występ Rubensa Barrichello w Grand Prix Włoch był najwyraźniej początkiem bardzo dobrej formy, która zaowocowała dzisiaj drugim z rzędu i zarazem w tym sezonie zwycięstwem. Kierowca Ferrari kontrolował przebieg inauguracyjnego wyścigu o Grand Prix Chin od startu do mety i pomimo silnej konkurencji ze strony Jensona Buttona oraz Kimi Raikkonena, jako pierwszy przekroczył linię mety. Całą trójkę dzieliło na koniec zaledwie półtorej sekundy różnicy i tak wyrównaną walkę mogliśmy oglądać przez większą część wyścigu na nowym torze w Szanghaju, który podobnie jak poprzednie dzieło Hermanna Tilke (Bahrain International Circuit) nie zawiódł naszych oczekiwań. Walka toczyła się zarówno w czołówce, jak i na dalszych pozycjach, co jest oczywiście zasługą układu toru, umożliwiającego wyprzedzanie i to w kilku miejscach.

Dla Rubensa Barrichello jest to już dziewiąte zwycięstwo w karierze, gwarantujące mu w dodatku drugi tytuł wicemistrza. Dzisiejsza postawa Brazylijczyka kontrastowała z wyjątkowo nieudanym wyścigiem w wykonaniu drugiego kierowcy Ferrari - Michaela Schumachera, który bądź co bądź zdominował tegoroczne mistrzostwa. Cóż, nawet siedmiokrotnemu mistrzowi świata może się trafić zły dzień, a w zasadzie trzeba powiedzieć dwa złe dni, gdyż wczorajszych kwalifikacji także nie mógł on zaliczyć do udanych. Ze względu na błąd popełniony w sobotę i będący jego następstwem start z końca stawki, Niemiec zdecydował się na rozpoczęcie wyścigu z boksów, ze świeżym silnikiem i sporym zapasem paliwa w baku, co miało ułatwić mu odrabianie strat. Tak by się najprawdopodobniej stało, gdyby nie kolizja z kierowcą Jaguara, poślizg na szybkim, lekko nachylonym zakręcie prowadzącym na najdłuższą prostą i na koniec pęknięta opona. Biorąc to wszystko pod uwagę ukończenie wyścigu na 12 pozycji należy uznać za sukces, ale nie zmienia to faktu, iż był to zdecydowanie najmniej udany weekend Grand Prix dla Michaela Schumachera w tym sezonie. Na jego szczęście przytrafiło się to już po wywalczeniu tytułu mistrzowskiego.

Tymczasem Jenson Button może być jak najbardziej zadowolony z dzisiejszego wyścigu, choć z drugiej strony znów nie udało mu się wywalczyć upragnionego, pierwszego zwycięstwa w karierze. Brytyjczyk tuż po starcie został wyprzedzony przez Fernando Alonso i Felipe Massę, ale po siedmiu okrążeniach był z powrotem trzeci. Reszta zależała już od obranej strategii i trzeba przyznać, że ekipa B.A.R stawiając tylko na dwa postoje postąpiła słusznie, gdyż umożliwiło to Buttonowi przeskoczenie Raikkonena i ukończenie wyścigu na drugiej pozycji. Oczywiście nie wiadomo, czy w przypadku trzech postojów nie udałoby się pokonać Barrichello, ale i tak celem stajni z Brackley było powiększenie przewagi nad Renault w klasyfikacji konstruktorów, co jak najbardziej się udało. Przyczynił się do tego również partner Brytyjczyka - Takuma Sato, prezentując niegorszą formę. Japończyk także jechał na dwa postoje, ale miał przed sobą znacznie trudniejsze zadanie, gdyż ze względu na wymianę silnika wyścig rozpoczął z końca stawki. Nie zniechęcił się tym jednak i dzięki wytrwałości godnej samuraja był nawet bliski wywalczenia piątej pozycji. Ostatecznie uległ Juanowi Pablo Montoi i linię mety przekroczył jako szósty, ale i tak nie można mu było dzisiaj nic zarzucić. Szef zespołu B.A.R - David Richards stwierdził wręcz, iż był to jeden z najlepszych wyścigów w wykonaniu Sato.

Na najniższym stopniu podium stanął Kimi Raikkonen, będąc przez większą część wyścigu głównym rywalem Barrichello. W zasadzie Fin siedział cały czas na ogonie kierowcy Ferrari, ale nie był wystarczający szybki, aby go wyprzedzić. To skłoniło zespół McLaren do drobnej zmiany strategii, polegającej na wcześniejszym odbyciu drugiego i trzeciego postoju. Plan ten niestety nie wypalił i w dodatku kosztował Raikkonena utratę drugiej pozycji na rzecz Buttona, lecz "Iceman" nie przejął się tym zbytnio, gdyż każda próba wywalczenia zwycięstwa jest według niego warta wypróbowania. Tymczasem dla drugiego kierowcy reprezentującego barwy stajni z Woking - Davida Coultharda dzisiejszy wyścig był totalną porażką. Szkot szansę na zdobycie kilku punktów zaprzepaścił podczas bardzo ambitnej próby wyprzedzenia Ralfa Schumachera, która skończyła się kolizją i wyeliminowaniem z walki kierowcy z zespołu Williams. Bolid Coultharda także ucierpiał w tej stłuczce, ale wymiana kół pozwoliła mu na kontynuowanie jazdy. Pod koniec wyścigu kierowca McLarena miał jeszcze szansę na załapanie się do punktowanej ósemki, jednak nie udało mu się wyprzedzić Massy.

Fernando Alonso zrobił wszystko co w jego mocy, aby uzyskać jak najlepszy rezultat i tym razem nie popełnił już tego samego błędu, jak podczas wyścigu na torze Monza, gdzie zaprzepaścił szansę na stanięcie na podium. Chęci to jednak nie wszystko - trzeba mieć jeszcze szybki bolid. Niestety Renault R24 nie stanowił dzisiaj konkurencji dla samochodów B.A.R 006 i w tej sytuacji Alonso mógł tylko liczyć na czwartą pozycję, na której właśnie ukończył wyścig, mając na mecie przeszło pół minuty straty do zwycięzcy. Skoro znającemu R24 na wylot Hiszpanowi udało się dzisiaj zyskać zaledwie jedno miejsce, to nie należało się również spodziewać cudów w wykonaniu Jacquesa Villeneuve'a, dla którego był to zaledwie piąty dzień za kierownicą tego auta i to po blisko rocznej przerwie w ściganiu. Kanadyjczyk po starcie z 13 pozycji zdołał wspiąć się zaledwie o dwa miejsca wyżej i chociaż w końcówce był szybszy od Marka Webbera, to jednak nie zdołał wyprzedzić Australijczyka. Na pocieszenie Villeneuve został sklasyfikowany przed swoim dawnym rywalem - Michaelem Schumacherem, aczkolwiek Niemiec tuż przed ostatnim postojem zdołał go na chwilę wyprzedzić.

Juan Pablo Montoya rozpoczynając wyścig z 10 pozycji z pewnością nie liczył na zbyt wiele, zwłaszcza, że nie udało mu się znaleźć dobrych ustawień bolidu podczas sobotnich treningów. Strategia dwóch postojów umożliwiła mu jednak zyskanie kilku miejsc w środkowej fazie wyścigu i ukończenie go na piątej pozycji. Kolumbijczyk nie mógł także narzekać na nudę - najpierw stoczył zacięty pojedynek z Villeneuve'em, którego tylko na chwilę był w stanie wyprzedzić, gdyż kierowca Renault dysponował lepszym przyspieszeniem na wyjściu z zakrętów, a następnie walczył przez kilka okrążeń z Sato, by tuż po drugim postoju w końcu go pokonać. Koniec końców był to w miarę udany wyścig dla Montoi, jeśli weźmiemy pod uwagę obecną formę zespołu Williams. Nawet Ralf Schumacher pomimo startu z piątej pozycji nie mógł liczyć na lepszy rezultat, a pewnego finiszu na tej właśnie pozycji pozbawił go Coulthard. Niemiec podejrzewając uszkodzenie tylnego zawieszenia zjechał do boksów, ale nawet nie zatrzymał się na stanowisku serwisowym, tylko staną pod drzwiami garażu i wysiadł z bolidu. Tymczasem auto wymagało zaledwie wymiany kół, ale kiedy mechanicy to stwierdzili, powrót do wyścigu nie miał już sensu. Najwyraźniej Chiny okazały się niezbyt szczęśliwe zarówno dla Michaela, jak i Ralfa Schumachera.

Powodów do narzekań nie mieli z kolei kierowcy z zespołu Sauber - Giancarlo Fisichella i Felipe Massa, którzy finiszowali kolejno na siódmej i ósmej pozycji. No, może tylko zbyt szybka granulacja (lub jak kto woli ziarnowanie) opon Bridgestone, co może mieć związek z nową nawierzchnią toru, sprawiło im trochę kłopotu, ale podwójny zarobek punktowy to i tak bardzo dobry rezultat jak na ten zespół. Jeśli jeszcze weźmiemy pod uwagę udany występ na kwalifikacjach, co świadczy o ogólnej konkurencyjności bolidów C23, nie powinna nas dziwić radość całej ekipy Petera Saubera z pierwszego występu na Shanghai International Circuit.

Pierwszą dziesiątkę zamknął kierowca Jaguara - Mark Webber, a oprócz niego wyścig ukończyli obydwaj kierowcy zespołu Jordan - Nick Heidfeld i Timo Glock (13 i 15 pozycja), a także Olivier Panis (P14) i Zsolt Baumgartner (P16). Panis szansę na uzyskanie lepszego rezultatu stracił już na starcie, gdyż z dużym opóźnieniem ruszył z miejsca - coś takiego przydarzyło mu się już nie pierwszy raz w tym sezonie. Tymczasem drugi kierowca Toyoty - Ricardo Zonta do drugiego postoju jechał na ósmej pozycji, ale wkrótce zaczął mieć problemy ze skrzynią biegów i musiał wycofać się z wyścigu. Oprócz Ralfa Schumachera i Zonty wyścigu nie ukończyli także drugi kierowca Jaguara - Christian Klien (kolizja z Michaelem Schumacherem) i Gianmaria Bruni, który zgubił jedno z pierwszych kół na 42 okrążeniu, ale był zbyt daleko od boksów, aby tam bezpiecznie dotrzeć.