Maldonado wygrał chaotyczny wyścig GP2 w Walencji

Pastor Maldonado (Rapax) zwiększył swoje szanse na wywalczenie tytułu mistrzowskiego po wygraniu sobotniego wyścigu GP2 Series w Walencji, który miał niecodzienny przebieg.

Wenezuelczyk utrzymał na starcie drugą pozycję, jadąc za zdobywcą pole position Sergio Perezem (Barwa Addax), a przed Julesem Bianchim (ART). Za nimi rozpętało się jednak istnie piekło i w incydentach na pierwszych czterech zakrętach ucierpiała połowa stawki. Na tor został wyposzczony samochód bezpieczeństwa, a do restartu trzy okrążenia później przystąpiło tylko 13 samochodów z 24-osobowej stawki.

Sam restart także przyniósł nieoczekiwane rozstrzygnięcie po tym, jak Maldonado pojechał za szeroko w ostatnim zakręcie i Bianchi korzystając z faktu, że linia zjazdu samochodu bezpieczeństwa znajduje się teraz przed linią start/meta, wyprzedził kierowcę Rapax. Niedługo po tym Francuz wyprzedził także Pereza i objął prowadzenie, a tymczasem chcący uczynić to samo Davide Valsecchi (iSport) zderzył się z Perezem, wprawiając jego bolid w poślizg. Kierowca Barwa Addax spadł więc na koniec stawki, a Valsecchi otrzymał później karę przejazdu przez boksy za ten incydent i także przestał się liczyć w walce o punkty.

Maldonado po znalezieniu się na drugim miejscu zaczął wywierać presję na Bianchim, który w końcu popełnił błąd i stracił prowadzenie. Od tego momentu Maldonado zaczął szybko odjeżdżać mistrzowi F3 Euro Series, by na mecie mieć nad nim ponad osiem sekund przewagi. Podium uzupełnił drugi kierowca ART Grand Prix - Sam Bird, który wystartował dopiero z dziesiątej pozycji, zatem był to dobry występ Brytyjczyka. Presję na niego wywierał pod koniec wyścigu Giedo van der Garde (Addax), jednak nie udało mu się zmusić rywala do błędu i zajął czwarte miejsce.

Dani Clos (Racing Engineering) samotnie finiszował na piątej pozycji, a punktowaną ósemkę zamknęli Charles Pic (Arden), Marcus Ericsson (Super Nova) i Michael Herck (DPR), walcząc ze sobą do końca wyścigu. Dla Ericssona był to pierwszy zarobek punktowy w debiutanckim sezonie. Tymczasem na Pereza czekała jeszcze jedna niespodzianka w dzisiejszym wyścigu, kiedy wyjeżdżając z alei serwisowej znalazł się za Alberto Valero (Coloni), jadącym z przyczepionym nadal do samochodu tylnym podnośnikiem. Odpadł on na czwartym zakręcie, omijając na szczęście Pereza, ale dostało się za to kamerze przymocowanej do ogrodzenia. Był to jeden z kilku incydentów, którymi po wyścigu mieli zająć się sędziowie.

Źródło: Autosport.com