Red Bull w sezonie 2010 okiem Jamesa Allena
Oryginalny i młody zespół sięgnął po tytuł w piątym sezonie swojego istnienia
09.01.1120:58
1836wyświetlenia
Przyszedł czas na podsumowanie zwycięzców tego sezonu - Red Bull Racing. Cel, jaki przyświecał austriackiemu zespołowi został osiągnięty za sprawą geniuszu projektanckiego Adriana Neweya oraz szybkości samochodu RB6 i Sebastiana Vettela.
Młodego zespołu nie ominęły jednak problemy, jakie często przytrafiają się zwycięzcom - konflikt związany z kierowcami, kontrowersje dotyczące samochodu, a także sposób zarządzania zespołem w walce o tytuły. Ostatecznie sprawy ułożyły się pomyślnie, choć - jak wyjaśnia James Allen - wcale tak nie musiało się skończyć...
Red Bull jest zaangażowany w ponad 100 dyscyplin i obecnie sponsoruje 456 sportowców, od siatkówki po Free Style MotoCross. W tym roku jednak zdobyli najwięcej w sporcie o najwyższym światowym poziomie - Formule 1. Dokonali tego zgodnie z duchem sportowym wyznawanym przez Dietricha Mateschitza, który mówi, że Red Bull powinien 'być w pełni odpowiedzialnym za zwycięstwo i porażkę'. Innymi słowy - nie chcą najzwyczajniej nakleić swojego logo na samochód, chcą być nierozłącznie związani z podejmowanymi decyzjami, by grać, wygrywać... i przegrywać..
Jest to dla mnie niesamowicie fascynujące i naprawdę trzeba ich za tę wizję podziwiać. Czegoś takiego nie widzieliśmy aż do momentu pojawienia się zespołu Benetton w latach '90. Firma tytoniowa BAT założyła swój własny zespół u schyłku lat '90, przyświecały im jednak inne cele. Jednakże podczas gdy Benetton był bardziej cynicznym tworem, nastawionym na wygrywanie za wszelką cenę, tak rozporządzenie szefa Red Bulla - Mateschitza oznaczało, że zespół nie będzie interweniował w ostatnich momentach sezonu, gdy jeden z ich kierowców był daleko przed drugim w punktacji, z czającym się za plecami groźnym rywalem w postaci Fernando Alonso i Ferrari. Ostatecznie wszystko zakończyło się tak, jak chciał tego Mateschitz - Sebastian Vettel, który miał sporą stratę do drugiego Webbera w klasyfikacji na dwa wyścigi przed końcem, wygrał obydwa wyścigi i zgarnął tytuł.
Red Bull - firma produkująca napoje energetyzujące - przestała być zwykłym sponsorem i wzięła na siebie odpowiedzialność za sukces lub porażkę. Zespoły wyścigowe na ogół są dość pragmatyczne, cyniczne i bezwzględne i 99% z nich wsparłoby Webbera na dwa wyścigi przed końcem, ponieważ szanse na zgarnięcie tytułu przez Alonso były w tamtym czasie bardzo duże.
Problemem dla wielu fanów wyścigów jest to, że te czyste, korynckie i godne podziwu wartości Red Bulla były trochę pogmatwane wcześniej w sezonie, gdy wyglądało na to, że zespół wspierał Vettela. Dwa tego typu ostre przykłady to kolizja między kierowcami w Turcji, gdzie szefowie czuli, że Webber mógł zostawić więcej miejsca Vettelowi oraz na Silverstone, gdzie przednie skrzydło zostało zdemontowane z samochodu Webbera i przekazane Vettelowi bez konsultacji z kierowcami.
Zespół nie umiał sobie dobrze poradzić z tego typu momentami i to raczej psuje obraz drużyny 'pozwalającej ścigać się kierowcom' z tak wspaniałym zakończeniem. Pomijając to jednak nadzwyczajnym jest, że grupa zbudowana wokół projektanta Adriana Neweya podjęła walkę, a nawet wygrała z potęgami pokroju Ferrari i McLarena. Newey ponownie odnalazł swoje natchnienie i teraz musi je utrzymać. Jest to dobrze zorganizowany zespół z Anglii pod przewodnictwem Christiana Hornera, jednak zgodnie z cytatem Helmuta Marko w gazecie Der Spiegel, jednego z trzech szefów zespołu, 'Austria decyduje o wszystkim'.
RB6 zawsze miał wszelkie rzeczy potrzebne do bycia statkiem rakietowym ze względu na bazowanie na modelu z 2009 roku. Od czasu do czasu pojawiają się samochody, które są świetnie dostrojone, tworzą docisk z każdego podłoża, idealnie zbalansowane i zatrważająco szybkie, a RB6 był jednym z nich. Jest truizmem w F1, że gdy wygrywasz i dominujesz w sporcie, ludzie cię podglądają, pokątnie mamrotają na temat nielegalnych rozwiązań w twoim samochodzie, pełzając wokół niego na prostej przed startem do wyścigu w celu ujrzenia 'nieprzyzwoitych części'. To historia stara jak świat i w tym roku Red Bull znalazł się w jej centrum. Podczas rozpoczęcia sezonu samochód miał jakiegoś rodzaju mechanizm podnoszący go po kwalifikacjach, miał uginające się skrzydła, miał dyfuzor z nadmuchem spalin, który wszyscy musieli skopiować.
Zdjęcia pokazywały, że przednie skrzydło praktycznie dotykało podłoża przy wysokich prędkościach, a pomimo tego przechodziło wszystkie testy FIA, nawet gdy stały się one jeszcze bardziej restrykcyjne. To był ciężki okres dla mechaników, wyglądali na coraz to bardziej zmęczonych w miarę postępowania sezonu, zawsze musząc pracować do późna w nocy w celu zamontowania nowych części. To oni są cichymi bohaterami tej kampanii.
Samochód wydawał się być zawsze o te parę dziesiątych szybszy w ostatniej części kwalifikacji, co ostatecznie przyniosło im 15 z 19 możliwych pierwszych pól startowych. Wygrał jednak tylko 9 razy, a i te wygrane nie były zawsze osiągnięte z pole position, co samo w sobie mówi o ciężkiej walce, jaką Red Bull musiał stoczyć, by wygrać ten tytuł. Przeczuwam, że w przypadku posiadania w zespole jednego kierowcy-lidera, tytuł byłby już zapewniony w okolicach Singapuru. Pozostawiając jednak wolną rękę kierowcom zniszczyli konkurentów w walce o tytuł konstruktorów, dając nam jednocześnie sporo rozrywki.
Tak, zwyciężanie jest ważne, uzasadnia wydawanie tak potężnych sum. Jednak wszystkie te dyskusje na temat zespołu, który jeździ pod banderą napojów energetyzujących - tego ostatecznie chciał Mateschitz i pod tym względem był to bardzo udany rok
Źródło: jamesallenonf1.com
KOMENTARZE