We wnętrzu F1, czyli podsumowanie wyjazdu na testy

Paweł Zając i Łukasz Godula opisują swoje wrażenia z pobytu na testach w Barcelonie
16.03.1115:29
P. Zając/Ł. Godula
6191wyświetlenia

Czwartek, 17 luty: Hiszpania



Za oknem leje jak z cebra. Przemoczony siadam do stolika, wyciągam swoją listę „moto-podniet”. Zerkam na leżącą przede mną akredytację na jutrzejsze testy F1. Przepustkę do tego wręcz mistycznego wnętrza Formuły Jeden. Chwytam za długopis, wykreślam testy z listy. Tego dnia jeszcze nie wiedziałem, że tradycji znów stanie się zadość - wykreślenie kolejnej podniety sprawia, że później już nic nie jest takie samo.

Piątek: Wejście do sklepu z zabawkami



Co prawda na padoku byliśmy z Łukaszem już wczoraj, ale bardziej wyglądało to na szybki przemarsz niż cokolwiek innego, bo mokrzy i wychłodzeni chcieliśmy jak najszybciej wrócić do hotelu. Teraz można było na spokojnie się przejść, pozwolić zabłysnąć oczom i patrzeć na to wszystko jak małe dziecko wpuszczone do sklepu pełnego zabawek. Wydawać by się mogło, że każdy padok wygląda tak samo, ale cała ta otoczka związana z F1 podkręca odbiór na maksimum. Jeśli weźmie się pod uwagę, że jestem tu pierwszy raz to ciarki na plecach przestają być takie zaskakujące. Ciężarówki w kolorach ekip wyglądają obłędnie, szczególnie zieleń Lotusa fantastycznie się prezentuje. Jeszcze nie zaczęli jeździć, a mi już się podoba...


Kiedy bolidy wyjeżdżają na tor stoję na tarasie nad pit lane. Kilka metrów pode mną z boksu wyłania się Rubens w swoim granatowym Williamsie. Dźwięku silnika F1 z bardzo bliska chyba nie trzeba nikomu reklamować. Poezja dla uszu, której czasem było aż nadto ;) Oba zespoły z Lotusem w nazwie trenowały postoje, więc miałem kilka okazji do obejrzenia całej procedury z udziałem Heidfelda i Kovalainena. R31 brzmi… inaczej. Ciężko to opisać. Francuski silnik jest głośniejszy niż reszta konkurencji, a sam dźwięk jest bardziej przenikliwy. Było jeszcze trochę mokro po wczorajszym deszczu, więc niektóre bolidy ślizgały się w ostatnim zakręcie, a na prostej startowej tworzył się za nimi mały pióropusz wody.

Wróciłem do centrum prasowego. Media internetowe zostały ulokowane nad główną trybuną, obok kabin komentatorskich, więc czasem wychylaliśmy się, żeby zobaczyć, co się dzieje w pit lane. Wrzuciłem kilka fotek z tarasu i pomaszerowałem na tor. Tam kolejna dawka niezmierzonych przyjemności. Zatrzymuje się pod koniec prostej startowej, opieram o barierkę, do bolidów składających się do pierwszego zakrętu mam maksymalnie kilka metrów. Jest bardzo blisko, a w dodatku bez siatek, szybciej niż na innych seriach i to w większej ilości. Nawet na pokazach tego nie czuć, ponieważ jest wtedy tylko jeden bolid, a kierowca zazwyczaj jeździ na pół gwizdka. Redukcje biegów przed zakrętem czuć w dole pleców, ten dzień postanowiłem poświęcić na przyjemności, naukę i zdobywanie doświadczenia.

Sobota: Nie taka Oksana straszna jak ją malują




Około dziesiątej dowiedzieliśmy się, że będziemy mieli wywiad z Pietrowem. Co prawda nie do końca o to prosiliśmy rzecznika prasowego Lotus Renault GP, jednak skoro nam go zaproponowano to nie wypadało odmówić. Rozmowa wyszła jak wyszła, jednak menedżerka Witalija, Oksana Kosaczenko, okazała się znacznie bardziej sympatyczna niż sam kierowca, nawet kilka słów po polsku zna. Nie wiem czy Pietrow się boi, czy może aż tak nie lubi dziennikarzy, ale PR'owcy ekipy pewnie mają z nim dużo roboty. Skryty, małomówny, jak mantrę powtarza „It's difficult to say” i w dodatku ucieka ze spotkań z prasą. Średnio lubiany przez dziennikarzy, kiedy trzeba było wybierać pomiędzy spotkaniem z nim a spotkaniem z Markiem Webberem, to pod motorhomem Renault pojawiło się raptem czterech dziennikarzy.

W międzyczasie dowiedzieliśmy się, że Mercedes jest typowo niemiecki i w sumie gdyby mieli karabin, to by Cię rozstrzelali ;) McLaren na testach jakiś nieobecny, jednak kiedy już zorganizowano spotkanie z Buttonem czy Hamiltonem, to było miło i sympatycznie. Ferrari bardzo skryte, ale pewnie wynikało to z niesamowitego uwielbienia Alonso przez lokalnych kibiców. Pod namiotem Ferrari zawsze stała jakaś grupka łowców autografów, a po sesji zbierało się tak dużo osób, że trudno było przejść. Fernando żeby uniknąć stratowania musiał korzystać z pomocy rosłych ochroniarzy. Do tej pory zachodzę jednak w głowę, dlaczego podczas spotkania z Massą „Czerwoni” nie pozwolili robić zdjęć... Red Bull bardzo przyjacielski, ogólnie atmosfera w ich motorhome jest świetna i prawie z każdym można uciąć małą pogawędkę czy pożartować. W dodatku dba o dobrą promocję napoju - mieliśmy go pod dostatkiem. Koniec końców bardzo się przydał ostatniego dnia, do uzupełniania energii ;) Williams nie organizował nawet grupowych spotkań z kierowcami. Oficjalnie zespół chciał dać im się skupić na robocie, nieoficjalnie mówiło się, że ludzie odpowiedzialni za kontakty z mediami zostali w Anglii w ramach cięć budżetowych.


Nieoficjalne rozmowy też mnie bardzo zaskoczyły, ponieważ mimo tego, że byliśmy tam kompletnie nowi i nikogo nie znaliśmy, to jednak dochodziło do nas sporo plotek i informacji, których po prostu się nie da uzyskać siedząc w Polsce. Pokusiłbym się wręcz o stwierdzenie, że nie da się dobrze relacjonować F1 nie będąc na torze. Wiele można wyczytać z tak zwanej mowy ciała czy sposobu odpowiadania na pytania. Po za tym jest sporo mniej lub bardziej wiarygodnych plotek - w niedziele wieczorem wszyscy byli całkiem pewni kolejnych testów w Barcelonie. Wiele dają też rozmowy z bardziej doświadczonymi kolegami po fachu - np. z byłym rzecznikiem prasowym Toyoty, który mieszkał w naszym hotelu i uświadamiał nas, w jak beznadziejnej sytuacji jest McLaren. Poza tym jak się ma dobry słuch to można podsłuchać to i owo o dalszych problemach ekipy z Woking.

Niedziela: Nie patrz, bo wypalimy ci oczy!



Jedną z ważniejszych różnic pomiędzy F1 a innymi seriami jest to, że zespoły walczące w Jedynce nie wpuszczają dziennikarzy do garażu. Co więcej, niektóre zaraz po zjeździe samochodu zasłaniają garaż i nie sposób zobaczyć, co dzieje się wewnątrz. Tylko ludzie dobrze zaznajomieni z daną ekipą mają wstęp, a wszystkim innym pozostaje przyglądanie się zza taśmy, od której do garażu są może 3 metry. Fajnie byłoby porobić fotki z bliska i zerkać ekipie na ręce, jednak ta niedogodność nie jest powodem do płaczu. W samym pit lane wiele się dzieje. Ograniczenie prędkości podczas testów to 100 km/h, więc trzeba uważać. Niesamowite jest wyczucie i pewność, z jaką po pit lane poruszają się ludzie pracujący w F1. Wszystko na styk, a mimo to nie było nawet najdrobniejszego incydentu czy nawet najmniejszego drgnięcia oka ludzi z Ferrari, kiedy Vettel w pit lane zamiatał tyłem, rozganiając dziennikarzy.


Atmosfera wśród dziennikarzy też jest całkiem dobra. Widać, że wszyscy są skupieni na robocie, jednak mimo tego w powietrzu czuć „zapach” pasji i wszyscy są dosyć pozytywni w kontaktach. No prawie wszyscy, bo ekipa AUTOSPORTU jest średnio lubiana na padoku. Z resztą nie ma co się dziwić, w końcu po czterech dniach pracy w jednym pomieszczeniu każdy się chociaż przywita, a z ust chłopaków z AS to ani me, ani be, ani kukuryku ;) Laia Ferrer jest chyba jeszcze ładniejsza niż na zdjęciach, zaś w BBC mają fajną producentkę... taka pozytywnie zakręcona kobieta ;)

Układ toru w Barcelonie nie zachwyca, nawet gdy się po nim spaceruje, co więcej - chyba mógłbym pokusić się o stwierdzenie, że tor w Brnie jest ciekawszy... Ogólnie ciężko jest wskazać jakieś naprawdę dobre miejsce na torze. Gdybym już miał wybierać to zastanawiałbym się nad szykaną przed ostatnim zakrętem - bolidy przejeżdżają dosyć blisko i fajne zdjęcia tam wychodzą. Nie najgorsze jest dohamowanie przed pierwszym zakrętem, jednak koniecznie od zewnętrznej strony, ogólnie końcówka prostej jest ciekawa, bo można stać mniej niż 3 metry od rozpędzonych bolidów. W sumie to czasem strach się bać :) Gdy chciałoby się pooglądać jakieś poślizgi to dobrze mieć widok na 5 zakręt, bo zawsze kogoś tam zarzuci.

Poniedziałek: Właściwa strona ekranu




Pierwsze spojrzenie do wnętrza F1 wiele uświadamia, można zrozumieć, o co chodzi z tą całą "magią" roztaczaną wokół wyścigów grand prix. Każda seria wyścigowa powyżej Formuły 3 jest cholernie szybka i gołym okiem praktycznie nie widać różnicy, w każdej jeżdżą kierowcy kilkanaście klas lepsi niż zwykli śmiertelnicy, w każdej czuć ten cudowny zapach benzyny i po każdej bolą uszy, jednak żadna nie ma nawet startu do „Jedynki”. Nie do końca rozumiem skąd to się bierze, czy to tylko za sprawą popularności czy może to dlatego, że jeden dzień na padoku F1 odchudza listę „moto-podniet” o kilka pozycji. Prawdą jest, że byłem na wyścigach różnych serii i nigdzie nie czułem się lepiej niż na testach F1.

Mówiono mi, że lepiej się pracuje przy innych seriach, jest więcej luzu. Może tak, jednak mi to nie przeszkadza. Ba! Nawet lubię coś takiego, rywalizację i tę późniejszą satysfakcję, że zrobiło się materiał lepiej czy szybciej niż bardziej uznane media. Zresztą mimo coraz większego „wkręcania się” w dziennikarstwo wyścigowe wciąż jestem fanem i możliwość spotkania w padoku kogoś takiego, jak Keke Rosberg jest wspaniałą nagrodą - koniec końców musiałem wyglądać strasznie głupio, bo po prostu opadła mi szczęka ;) Może z czasem to powszednieje, jednak tym będę przejmował się później. Teraz wiem, że dni, które spędziłem na torze były świetne i na pewno jeszcze kiedyś z toru Formuły Jeden powitają was Paweł Zając i Łukasz Godula.

Na koniec kilka słów od Łukasza




Dla mnie najbardziej imponująca była kultura pracy w F1. To wręcz niewiarygodne połączenie motywacji, pasji i zaangażowania widoczne u wszystkich pracowników związanych z najwyższą serią wyścigową. Nie znajdziecie tam ludzi, który nie wiedzą co ze sobą zrobić czy mających miny ludzi skazanych na swoją pracę. Jasne, charakterystyka i otoczenie pracy są tu niecodzienne, ale pamiętajcie, że F1 to nie tylko kierowcy, szefowie i nadzwyczajni inżynierowie.

To też mechanicy, którzy pracują po 12-14 godzin dziennie na pełnych obrotach, to ludzie od mycia felg, kucharze, zwykli kelnerzy itd. Wszyscy są poza swoimi domami niemal przez cały rok. Na wszystkich wywierana jest bardzo duża presja, a mimo to uśmiech na twarzy ich wszystkich to coś tak normalnego jak grawitacja. Życzę każdemu z was takiego zaangażowania w to co robicie, bez względu jaka to czynność. Profesjonalizm jest tak wysoki, że czujesz, iż jesteś w serii na szczycie.

To samo tyczy się atmosfery w centrum prasowym. Kilkuset dziennikarzy w ciszy stukających w klawisze laptopów, w skupieniu przygotowujących materiały na newsy. Również i tu rywalizacja jest bardzo zacięta, może nawet tak bardzo jak w garażach zespołów! A przy tym wszystko w duchu poszanowania „współzawodników” sprawia, że nie chce się wieczorami wychodzić, przecież jeszcze muszę napisać te kilka zdań kierowcy o degradacji opon...

KOMENTARZE

24
wlodzio_boss
20.03.2011 08:13
I właśnie tacy ludzie, jak autorzy niniejszego artykułu powinni w Polsce zajmować się formułą 1 w telewizji. Komercyjnej czy publicznej - wszystko jedno. Właśnie tacy, a nie niedo-kierowcy czy dziadki (nie uściślajmy, wszyscy wiedzą o kim mowa). Pytanie retoryczne: kiedy w tym kraju będzie to możliwe? Kiedy w końcu ludzie z pasją będą dostawali robotę, na jaką zasługują?
Robin Hood
19.03.2011 10:42
To prawda. Najlepszy serwis o F1 w necie. Wchodzę tutaj od dnia zakupu 1-go komputera w życiu,czyli od ponad 2 lat. Serwis tworzony z pasją.I o to chodzi. Pięknego sezonu F1 Redakcji i Czytelnikom. I oczywiście czekamy za naszym Robusiem.
raafal
19.03.2011 09:42
Pięknie, aż miło patrzeć jak się ten serwis rozwija i oczywiście jego prowadzący. Trzymajcie fason chłopaki, bo macie najlepszy serwis w Polsce. Gratulacje.
pjes
17.03.2011 11:23
TOUCHE!
Morat
17.03.2011 01:04
moim skromnym zdaniem najlepszy polski portal o f1, chetnie bym was widzial w studio polsatu zamiast Pana Zientarskiego
matisiemiena
17.03.2011 09:47
nie jakbym czytał, tylko czytam profesionalistów. Dobry tekst;]
sadektom
17.03.2011 08:25
Panowie, artykuł jakbym czytał profesjonalistów. Świetnie się was czyta. czuć pasję i zaangażowanie.
monako
16.03.2011 10:48
Dziękuję za ten artykuł
punksnotdead
16.03.2011 09:14
wszystko już zostało powiedziane. Na prawdę, pogratulować. Świetny artykuł. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz podzielicie się doświadczeniami prosto z toru ;)
gregoff
16.03.2011 06:09
Hołd i uszanowanie:) Moim zdaniem number one w skali osiągnięć (całe te testy i ten artykuł) na www.f1wm.pl :)
Damian375
16.03.2011 06:02
Bardzo fajnie się czyta. Gratuluję i mam nadzieje, że nie raz powitają Nas z toru Paweł Zając i Łukasz Godula. Pozdrawiam
woyteck
16.03.2011 05:28
Ależ zazdroszczę. Byłem raz rekreacyjnie na tym torze, ale w momencie gdy nie było żadnej imprezy. Miałem też okazję pozwiedzać pomieszczenia dla dziennikarzy i różne zakamarki, ale wiało pustką. Wasz artykuł w połączeniu z moim wspomnieniem pobudza wyobraźnię :)
incar
16.03.2011 04:36
Bardzo fajny, napisany z polotem artykuł :)
MARIO F1
16.03.2011 04:35
Chłopaki pieknie opisaliscie miłosc do F1- pasia i oddanie.Zazdroszcze wam :-)
Babelec
16.03.2011 03:47
Szacunek z tą pracę. To fajna rzeczy gdy portal, który codziennie się odwiedza jest w stanie przygotować tak profesjonalne relacje. Zabrakło mi tylko jednego...pozdrowień dla ekipy Polsatu ;) Ale wszystko przed Wami. Jeszcze zdążycie nadrobić :) Chcemy więcej!
akkim
16.03.2011 03:25
Up >>> Że całą wiedzą to wątpię, gdzieś musi być ściema, do dzisiaj "RX60 GTU" nie znam właściciela ;)
SirKamil
16.03.2011 03:18
Rewelacja, życzę kolejnych wyjazdów. PS. mam nadzieję, że podzieliliście się całą wiedzą którą zdobyliście na padoku, nie utkaliście informacje dla siebie.
Darth ZajceV
16.03.2011 03:08
Loxley - nie mam pojęcia. Jednak jeśli będzie taka możliwość, to możesz być pewny, że ją wykorzystamy ;)
Kubecks
16.03.2011 03:05
"Pokusiłbym się wręcz o stwierdzenie, że nie da się dobrze relacjonować F1 nie będąc na torze." I dziwić się później M. Sokołowi, że olał tą całą "polsatowską rodzinę"...
akkim
16.03.2011 03:03
Opis pobytu nie gorszy niż infa wprost z toru, zupełnie inny ogląd niż z telewizorów, mogliście jeszcze wspomnieć o tych ludziach z "cienia", że pełnią po kilka funkcji, co nie bez znaczenia.
Loxley
16.03.2011 03:01
Świetnie się to czyta, szacuneczek i gratulacje za rozwój serwisu. Są szanse, żebyście relacjonowali z toru jakiś weekend GP? :D
Endrju Szopen
16.03.2011 03:00
Kurcze, od kiedy zacząłem się interesować sportami motorowymi/F1 to połączyło się to z moimi wcześniejszymi dziennikarskimi marzeniami i od tamtej pory niesamowicie kusi mnie i pociąga opcja dziennikarzenia w tym konkretnym kierunku :P Dlatego ma zazdrość jest jeszcze większa, ale też przy okazji jeszcze raz (bo chyba już to gdzieś robiłem :P) dziękuję za rzetelne relacje, zwłaszcza te z samego toru :P
grzegorzfiliks
16.03.2011 02:56
Magia królowej sportów motorowych ;)
Endrju Szopen
16.03.2011 02:46
Zazdroszczę :D