Podwójna strefa DRS wyzwaniem dla zespołów

Dobranie optymalnego rozwiązania na Monzy jest dużą niewiadomą
09.09.1114:28
Łukasz Godula
1394wyświetlenia

Odpowiedni poziom docisku na Monzy może przyprawić o ból głowy niejednego kierowcę i inżyniera podczas obecnego weekendu. Wszystko za sprawą podwójnej strefy DRS na włoskim torze. W przeszłości na Monzy chodziło o jazdę z najmniejszym dociskiem i oporem, jaki można było uzyskać. Ta sytuacja zmieniła się w zeszłym roku, gdy kanał F pozwalał niektórym kierowcom - na przykład Jensonowi Buttonowi - na jazdę z większym dociskiem, gdyż na prostych mogli zredukować powstały w ten sposób opór.

W tym roku, dzięki DRS, pokusa jazdy z większym dociskiem jest jeszcze mocniejsza, ponieważ skrzydła mogą być otwierane podczas kwalifikacji, co zmniejsza opór na prostych. Jednakże, DRS w wyścigu jest ograniczony jedynie do dwóch prostych, a używany może być jedynie, gdy kierowca znajduje się w odległości sekundy od poprzedzającego go bolidu, co oznacza, że duży poziom docisku może spowalniać tempo wyścigowe.

Obecnie zespoły sprawdzają, czy lepiej jeździć ze skrzydłami przygotowanymi na kwalifikacje czy wyścig, jednak już teraz widzimy duże różnice pomiędzy ekipami w rozmiarach ich tylnych skrzydeł. Szef zespołu Mercedes, Ross Brawn, oczekuje różnicy w osiągach pomiędzy tymi, którzy wybiorą lepsze ustawienia na kwalifikacje, a tymi, którzy lepiej przygotują się do wyścigu. Z powodu możliwości ciągłego użycia DRS w kwalifikacjach, optymalne ustawienie skrzydła prawdopodobnie różni się pomiędzy czasówką, a wyścigiem - wyjaśnia.

Tak więc pytanie brzmi, czy pojedziesz z większym skrzydłem i dzięki DRS będziesz dobry w kwalifikacjach, a potem w wyścigu, gdy nie będziesz miał DRS, będziesz nieco cierpiał? Jest to dość złożona decyzja, więc prawdopodobnie będziemy widzieli większe różnice w tym roku, niż w poprzednich latach gdy wszyscy zakładali małe skrzydła. Z powodu różnicy w optimum na kwalifikacje i wyścig, będziemy widzieli wiele różnych rozwiązań. Nie jesteśmy jeszcze pewni jaką drogą podążymy.

Lewis Hamilton uważa, że ciężko będzie sprawdzić jak najlepiej ustawić bolid i nie będzie łatwo wyciągnąć wszystkiego z DRS. Ogólnie, jest oczywiście limit tego jak mały docisk możesz mieć - powiedział mistrz świata z 2008 roku. Staramy się znaleźć docisk, ale jest pewna granica, do której możemy dojść bez projektowania zupełnie nowego tylnego skrzydła, także zobaczymy. Istnieje pewna granica, przy której DRS nie będzie robił różnicy, jednak jest balans między byciem szybkim w środkowym sektorze, a byciem szybkim na odpowiednich biegach. To nie jest łatwy balans do osiągnięcia, jednakże spiszemy się lepiej niż w ostatnim wyścigu.

Kierowcy chcą również zobaczyć jak dwie odrębne strefy DRS wpłyną na wyścig. Lider mistrzostw świata, Sebastian Vettel przewiduje, że na Monzy zmieni się podejście do ścigania, ponieważ wyprzedzanie tam powinno być znacznie łatwiejsze.

Myślę, że dwie strefy są dobre, uważam jednak, że ta prowadząca do Ascari... Może być nieco zdradliwa - mówi Niemiec. Jest tam dość ciasno, zwłaszcza na pierwszym okrążeniu gdy patrzysz na inne bolidy. Zobaczymy jak wielki efekt da DRS. Mieliśmy wyścigi, podczas których po prostu otwierałeś skrzydło i przejeżdżałeś obok kogoś bez problemu, jak i inne, gdzie tak naprawdę w ogóle nie pomagało to wyprzedzać. Myślę, że jeśli chodzi o DRS, musimy przyjąć obecny rok jako naukę, jesteśmy już znacznie lepsi pod tym względem niż na początku sezonu. Jednak ciągle każdy tor jest inny, a na przyszłe lata będziemy wiedzieli po tej niedzieli czy strefy są poprawne, zwłaszcza czy ich długość jest dobra.

Źródło: autosport.com