Marco Simoncelli zmarł w wypadku na torze Sepang w Moto GP
Przyczyną śmierci były obrażenia odniesione w wypadku
23.10.1112:54
9532wyświetlenia
W normalnych okolicznościach nie przekazujemy informacji na temat motocykli i teraz także nie chcielibyśmy tego robić. Tego ranka świat obiegła informacja o śmierci jednego z najbardziej obiecujących i walecznych jeźdźców serii MotoGP, Marco Simoncellego. Włoch zmarł dzisiaj w wyniku obrażeń, jakich doznał w wypadku podczas Grand Prix Malezji. Mimo szybkiej interwencji lekarzy w centrum medycznym, nie udało się uratować 24-latka.
Kierowca ekipy Gresini na jednym z prawych zakrętów zaliczył uślizg tylnego koła. Jadący za nim Amerykanin Nicky Hayden na Ducati ominął kierowcę Hondy, natomiast Colin Edwards na Yamasze oraz Valentino Rossi na Ducati uderzyli w plecy Simoncellego. Siła uderzenia była tak ogromna, że zerwała z jego głowy kask. Ciało Włocha bezwładnie leżało na torze, Edwards także miał problemy z podniesieniem się z pobocza.
Świat motosportu jeszcze nie tak dawno obiegła informacja o śmierci Brytyjczyka, Dana Wheldona, mistrza serii IndyCar oraz dwukrotnego zwycięzcy Indy 500.
Marco Simoncelli kończył właśnie dziewiąty pełen sezon w Mistrzostwach Świata motocykli. Od 2002 do 2005 roku startował w najniższej klasie 125 cm3, kończąc sezon 2005 na 5. miejscu w klasyfikacji generalnej, wygrywając dwa wyścigi. Od 2006 do 2009 ścigał się klasie 250 cm3, zdobywając tytuł w 2008 roku i II wicemistrzostwo w 2009, wygrywając 12 razy. Od 2010 ścigał się w MotoGP na Hondzie. Tydzień przed śmiercią, na torze Philip Island w Australii, zaliczył swój najlepszy rezultat w królewskiej klasie, był drugi tuż za tegorocznym mistrzem świata, Caseyem Stonerem. W tym roku także pierwszy raz stanął na pole position w wyścigu na torze pod Barceloną.
Osobiście jestem wielkim miłośnikiem serii MotoGP i pisząc to, piszę w imieniu Wielu z was. Będzie mi bardzo brakowało charakterystycznej czupryny Marco i czerwonego numeru 58.
Źródło: gpupdate.net
KOMENTARZE