FIA nadal dąży do drastycznej redukcji wydatków w F1
Federacja twierdzi, że bez tego nie ma co liczyć na pojawienie się nowych zespołów w 2008
14.09.0517:16
771wyświetlenia
Ostatnie spotkanie prezydenta FIA, Maxa Mosleya, z szefami zespołów Formuły 1, które odbyło się 31 sierpnia w Milanie, być może miało konstruktywny wydźwięk, jednak nie pojawiły się podczas niego nowe propozycje gruntownego obniżenia wydatków. Federacja twierdzi, że bez tego nie ma co liczyć na pojawienie się nowych zespołów w 2008 roku i dlatego zamierza we własnym zakresie wprowadzić stosowne poprawki w przepisach na sezon 2008, mające spowodować zmniejszenie rocznego budżetu czołowej stajni z 360 do 120 milionów USD.
Należy jednak postawić pytanie, czy pojawienie się nowych zespołów, które dysponując skromnym budżetem będą zapewne odstawały od reszty choćby z powodu braku doświadczenia lub wsparcia ze strony koncernów samochodowych, jest teraz niezbędne dla F1. Przyszłość wszystkich obecnych zespołów jest dosyć pewna, a więc nie ma się co obawiać o niepełną stawkę bolidów w wyścigach. Z ograniczeniem wydatków czy nie, ewentualne nowe zespoły i tak czeka bardzo trudne zadanie, gdyż na początku nie będą miały żadnych praw wynikających z porozumienia Concorde Agreement.
Zacznijmy od tego, że tak na prawdę FIA nie jest wstanie wymóc na zespołach ograniczenia wydatków, zwłaszcza na tak dużą skalę. Wyeliminowanie elektroniki spowoduje, że zespoły zaczną więcej inwestować w systemy mechaniczne, a redukcja testów na torach spowoduje rozwój urządzeń do testowania różnych elementów bolidu w warunkach laboratoryjnych, itd. FIA chce ograniczyć wydatki zespołów i jednocześnie nie widzi nic złego w tym, że większa część dochodów generowanych przez F1 wypływa ze sportu i trafia w ręce banków i funduszów powierniczych rodziny Ecclestone.
Bardziej pożądany byłby równiejszy podział zysków pomiędzy istniejące zespoły, bez ewidentnego faworyzowania konkretnej stajni, nawet jeśli nie odnosi już ona sukcesów. Wszyscy wiedzą, że nowe porozumienie Concorde Agreement gwarantuje Ferrari większe dochody, a tymczasem dwa ostatnie zespoły z dozwolonych 12 nie dostaną ani grosza. Jaki jest więc sens zakładać nowy zespół, skoro nie będzie on dysponował żadnymi prawami i nie dostanie żadnych pieniędzy na koniec sezonu? Jakby tego było mało, każdy nowy zespół musi złożyć depozyt na ręce FIA w wysokości 48 milionów USD, aby udowodnić tym samym, że ma poważne zamiary wobec F1. Nie wygląda to raczej na zachętę.
Po co w takim razie FIA tak bardzo upiera się za redukcją kosztów, skoro od tylu lat nic nie dało się osiągnąć w tym zakresie, a powstanie nowych zespołów nie jest już tak bardzo konieczne? Nawet wprowadzenie silników V8 wiąże się z początkowym wzrostem wydatków na opracowanie zupełnie nowych jednostek napędowych i tak samo może się stać w przypadku innych zmian regulaminowych. Póki co decyzja FIA o zamiarze wyeliminowania z F1 zbyt drogich rozwiązań technicznych w 2008 jest sygnałem dla zespołów wchodzących w skład Grand Prix Manufacturers Association, że Federacja nie jest zbyt skłonna do iścia na ustępstwa.
Źródło: GrandPrix.com
KOMENTARZE