Tandy wygrywa, Rast mistrzem, Giermaziak bez szans na tytuł

Nick Tandy okazał się najszybszym kierowcą podczas pierwszego wyścigu Porsche Supercup na torze Yas Marina. Rene Rast mimo drugiego miejsca zapewnił sobie kolejny tytuł mistrza serii. Podium dopełnił startujący z pierwszego pola Kevin Estre.

Kuba Giermaziak dojechał do mety na 10 pozycji. Nie najlepsze kwalifikacje sprawiły, że Polak stracił szansę na tytuł mistrzowski i spadł w klasyfikacji generalnej na trzecie miejsce.

Start był dość spokojny i nie doszło do przetasowań pozycji w czołówce. Przed ósmym zakrętem Kuba Giermaziak zaatakował Patricka Huismana i obaj zawodnicy jechali koło w koło na dojeździe do 11 zakrętu. Ostatecznie obaj znaleźli się poza torem, jednak Polakowi udało się wskoczyć na dziewiąte miejsce. Holender nie poddał się jednak i dwa okrążenia później wywiózł kierowcę Verva Racing na wyjściu z siódmego zakrętu i odzyskał swoje miejsce.

Czołowa czwórka dość szybko odjechała. Tandy był wyraźnie najszybszy i na szóstym okrążeniu udało mu się wcisnąć po wewnętrznej Rasta w siódmym zakręcie i awansować na drugie miejsce. Brytyjczyk rzucił się w pogoń za Kevinem Estre. Francuz musiał się bronić przed Tandym już w nawrocie, jednak chwilowo udało mu się utrzymać pozycję lidera. Cztery zakręty później Francuz znów musiał się bronić i tym razem musiał uznać wyższość kierowcy Konrad Motorsport.

Również Rene Rast dopadł Kevina Estre i zepchnął go na najniższy stopień podium na cztery okrążenia przed metą. Pomimo tego, że stawka była bardzo zbita, to było dość spokojnie. Kubie Giermaziakowi nie udało się odzyskać tempa i ponownie podjąć walkę z Patrickiem Huismanem. Stefan Rosina próbował naciskać Jeroena Bleekemolena, jednak ostatecznie nic z tego nie wyszło. Na ostatnich dwóch okrążeniach Sean Edwards atakował Christiana Ehgelharta. Niewiele zabrakło, by Brytyjczyk wskoczył na piąte miejsce, jednak Niemiec obronił swoją pozycję.

Takie rozstrzygnięcie sprawia, że Rene Rast zostaje mistrzem Porsche Supercup na jeden wyścig przed końcem. Na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej wskoczył Norbert Siedler, który ma 6 punktów przewagi nad Kubą. Jedno oczko za Polakiem jest Tandy, a Edwards traci kolejne 3. Jutrzejszy wyścig będzie więc bardzo emocjonujący.

Stefan Rosina: Można powiedzieć, że jestem zadowolony z wyniku. W piątek wydawało się, że ósme miejsce będzie do osiągnięcia i faktycznie tak było. Z pewnością jednak wolałbym walczyć o wyższe lokaty. Ale jest, jak jest. Podczas wyścigu naprawdę dawałem z siebie wszystko, lecz nigdy nie miałem szansy wyprzedzić kierowców przede mną, pomimo faktu, że byłem trochę szybszy w zakrętach. Jutro jeszcze jeden wyścig. Fajnie by było osiągnąć rezultaty, które pozwolą nam wrócić na pozycje w mistrzostwach, które zajmowaliśmy przed przyjazdem do Abu Zabi. Cieszę się też, że sezon dobiega końca, bo ten rok nie był dla mnie idealny. Jutro będę po prostu czerpał radość z jazdy.

Kuba Giermaziak: Sam start był OK, ale potem miałem dosyć ostry pojedynek z panem „jeżdżąca szykana”, czyli Patrickiem Huismanem. Wiedziałem, że muszę go wyprzedzić jak najszybciej i to mi się udało, ale tylko połowicznie, bo podczas walki straciłem nakładkę pod przednim spojlerem. Jak zawsze w takim przypadku nie dało się już szybko jechać, bo auto zrobiło się bardzo podsterowne i w zasadzie wyścig się dla mnie skończył. Starałem się oczywiście jechać tak szybko, jak to możliwe, ale nie było szansy na ściganie czołówki. Zazwyczaj bez tego splitera traci się około 1,5-2 sekund na kółku, a ja traciłem mniej, więc sądzę, że gdyby nie ten mankament miałbym bardzo dobre tempo w wyścigu. To daje mi nadzieję na lepszy wynik jutro.

Wciąż jestem trzeci w klasyfikacji generalnej, a jutro odbędzie się decydujący wyścig. Sądzę, że będzie się dużo działo. Trzeba będzie walczyć do końca. Naszym największym przeciwnikiem będzie Nick Tandy, który traci do mnie już tylko jeden punkt w klasyfikacji. Niestety on będzie ruszał z drugiego pola, a ja z dziewiątego, ale zobaczymy. Nie poddamy się bez walki.