Podsumowanie wyścigu o Grand Prix Japonii
Walka o mistrzostwo w klasyfikacji konstruktorów rozstrzygnie się dopiero w Szanghaju
09.10.0513:13
17905wyświetlenia

Będąca następstwem deszczowych kwalifikacji nietypowa kolejność startowa do wyścigu na torze Suzuka spowodowała, iż przebieg tegorocznej Grand Prix Japonii był niezwykle emocjonujący. Walka toczyła się od pierwszych metrów aż po ostatnie okrążenie, nie zabrakło także przetasowań podczas postojów w boksach i kilku incydentów, w tym groźnie wyglądającego wypadku Juana Pablo Montoi pod koniec pierwszego okrążenia. Największymi gwiazdami tego wyścigu byli niewątpliwie dwaj najbardziej skuteczni kierowcy sezonu 2005, Kimi Raikkonen i Fernando Alonso. Obaj kierowcy dysponowali niemal tak samo szybkimi bolidami (różnica w najlepszych okrążeniach wyniosła zaledwie 0.059 sekundy), które umożliwiły im walkę o czołowe miejsca pomimo startu z odległych pozycji. Początkowo w lepszej sytuacji znajdował się kierowca Renault, pokonując dosyć szybko kolejnych rywali, w tym siedmiokrotnego mistrza świata, Michaela Schumachera, choć trzeba przyznać, że Niemiec starał się wycisnąć ze swojego Ferrari ile się dało i dzielnie odpierał ataki.
Przełomowym momentem dla Alonso okazała się walka z Christianem Klienem. Hiszpan pierwszy raz wyprzedził kierowcę Red Bull ścinając szykanę i oczywiście musiał go po chwili przepuścić, ale uczynił to w taki sposób, aby zyskać od razu kolejną szansę do ataku pod koniec prostej startowej. Po udanym wyprzedzeniu Austriaka tegoroczny mistrz szybko uciekł do przodu, jednak po kilku okrążeniach otrzymał polecenie przepuszczenia Kliena, gdyż w przeciwnym wypadku groziła mu kara. Strata kilku cennych sekund okazała się bardzo kosztowna, bowiem umożliwiła Michaelowi Schumacherowi i Raikkonenowi wyprzedzenie Hiszpana podczas pierwszej rundy postojów. Później Alonso zdołał ponownie wyprzedzić Schumachera, a kilka okrążeń przed metą pokonał także Marka Webbera, finiszując na trzeciej pozycji. Hiszpan na podium był wyraźnie niezadowolony z uzyskanego rezultatu, bo choć zyskał w sumie 13 miejsc w trakcie tego wyścigu, to jednak nie udało mu się pokonać Raikkonena pomimo dysponowania niemal tak samo szybkim bolidem.
Tymczasem Raikkonen po drobnym zamieszaniu na pierwszym okrążeniu, kiedy to omal nie doszło do kolizji pomiędzy nim i Montoyą, zdołał awansować na 12 pozycję, chociaż musiał ściąć szykanę ze względu na zbyt późne hamowanie. Szykanę ścięło także kilku innych kierowców, w tym Jacques Villeneuve, który nieświadomy obecności Montoi po swojej lewej stronie zmusił go do zahaczenia o pobocze na szybkim zakręcie w prawo. Kierowca McLarena stracił od razu kontrolę nad swoim bolidem i z dużą siłą uderzył w barierę z opon, kończąc tym samym udział w wyścigu. Za ten incydent Villeneuve otrzymał po wyścigu 25 sekund kary, a tymczasem wypuszczenie na tor samochodu bezpieczeństwa umożliwiło Raikkonenowi zachowanie kontaktu ze wszystkimi jadącymi przed nim kierowcami. Fin miał jednak dużą ilość paliwa w baku i po wznowieniu wyścigu, które nastąpiło dopiero pod koniec siódmego okrążenia, nie był w stanie tak szybko jak Alonso wyprzedzać swoich rywali. Michaela Schumachera udało mu się pokonać dopiero po pierwszym postoju w boksach.
Mając przed sobą wolną drogę Raikkonen mógł wreszcie zacząć wykorzystywać w pełni potencjał bolidu MP4-20. Późny drugi postój w boksach umożliwił mu przeskoczenie Webbera i Jensona Buttona, tak więc do pokonania pozostał już tylko Fisichella, który po swoim ostatnim postoju miał kilka sekund przewagi. Włoch prowadzenie wyścigu objął na 13 okrążeniu po pierwszym postoju w boksach zdobywcy pole position, Ralfa Schumachera. Kierowca Toyoty zdecydował się na trzystopową strategię, co w połączeniu z dosyć długą neutralizacją wyścigu pozbawiło go szans na walkę o podium. W tej sytuacji głównym faworytem do zwycięstwa stał się Fisichella i wydawało się, że kierowca Renault zdoła dowieść pierwszą pozycję do mety, gdyż do mety pozostawało już niewiele okrążeń. Fisichella przyjął jednak dosyć dziwną linię obrony, gdy tuż za jego plecami pojawił się fiński kierowca, a mianowicie blokował wewnętrzny tor jazdy przed szykaną, czyli w miejscu, w którym mało kto był w stanie popisać się udanym atakiem. Wybierając mniej optymalny tor jazdy Włoch nie był w stanie uciec kierowcy McLarena na prostej startowej i to właśnie kosztowało go utratę prowadzenia dosłownie na ostatnim okrążeniu. Wygrywając w Japonii Raikkonen nie tylko zapewnił sobie siódme zwycięstwo w tym sezonie, ale także spowodował, że strata McLarena do Renault w klasyfikacji generalnej konstruktorów wynosi zaledwie dwa punkty na jeden wyścig przed końcem sezonu. Oznacza to, że w Chinach czeka nas emocjonujący finał w walce o tytuł najlepszego konstruktora bolidów Formuły 1.
Webber ostatecznie finiszował na czwartej pozycji, ulegając w końcowej fazie wyścigu szarżującemu Alonso, który jak sam później stwierdził w trakcie Grand Prix Japonii pokonał w bezpośredniej walce więcej kierowców niż w pozostałych wyścigach tego sezonu. Webber był oczywiście rozczarowany, że nie udało mu się stanąć na podium, ale tak czy inaczej w wyścigu tym spisał się nienagannie, wyprzedzając najpierw w bezpośredniej walce Kliena, a następnie Davida Coultharda i Buttona w boksach dzięki błyskawicznej obsłudze mechaników z zespołu Williams. Ponadto Australijczyk pokonał startującego z pole position Ralfa Schumachera, tak więc w sumie zyskał dzisiaj cztery miejsca, tracąc tylko jedno na rzecz Alonso. Tymczasem zastępujący Nicka Heidfelda kierowca testowy Williamsa, Antonio Pizzonia, trzeci raz z rzędu nie dojechał do mety. Tym razem Brazylijczyk nie miał już na kogo zrzucić winy, gdyż bez niczyjej pomocy wypadł z toru na wirażu Degner.
O ile Toyota musiała zadowolić się zaledwie jednym punktem, wysoką pozycję startową Ralfa Schumachera zawdzięczając jedynie małej ilości paliwa w baku i sprzyjającym warunkom pogodowym podczas kwalifikacji, o tyle ekipa B.A.R Honda w domowym wyścigu zdołała powiększyć swój dorobek o cztery punkty. Dla stajni z Brackley także nie był to jednak zbyt udany wyścig, bowiem Button po starcie z drugiej pozycji z pewnością liczył na więcej. Bolid 007 jak widać nadal nie stanowi konkurencji dla bolidów Renault i McLarena - nie pomogła nawet przygotowana specjalnie na wyścig w Japonii wersja silnika Hondy "Suzuka Special". Dodatkowy cios stanowiła utrata czwartej pozycji na rzecz Webbera podczas ostatniej rundy postojów. Tym niemniej jest to już dziewiąty z rzędu zarobek punktowy Brytyjczyka w tym sezonie - żaden inny kierowca nie może poszczycić się takim osiągnięciem. Natomiast o postawie Sato przed własną publicznością trudno powiedzieć cokolwiek pozytywnego. Japończyk już na pierwszym okrążeniu wypadł z toru i został uderzony przez Rubensa Barrichello. Spadek na koniec stawki oznaczał koniec szans na punkty i jakby tego było mało Sato wyeliminował na 10 okrążeniu z walki Trullego. Za ten incydent kierowca B.A.R został wykluczony z klasyfikacji końcowej wyścigu. Na pocieszenie Trulli po wpadce na kwalifikacjach nie musiał jechać całego wyścigu, bo na punkty i tak nie miał co liczyć.
Coulthard wysoką pozycję startową zawdzięczał być może sprzyjającym warunkom pogodowym podczas kwalifikacji, jednak fakt, że w wyścigu udało mu się obronić szóste miejsce, zasługuje na najwyższe słowa uznania. Co więcej, Szkot na koniec miał zaledwie dwie sekundy straty do Buttona, czyli kierowcy z zespołu cieszącego się wsparciem koncernu samochodowego. Za plecami kierowcy Red Bull finiszował Michael Schumacher, zdobywając po starcie z 14 pozycji dwa punkty, co biorąc pod uwagę obecną formę Ferrari jest całkiem niezłym osiągnięciem. Włoska stajnia zapewniła sobie dzisiaj trzecią pozycję w klasyfikacji konstruktorów na koniec sezonu 2005, tak więc w pewien sposób zdołała obronić swój honor. Jest to głównie zasługa siedmiokrotnego mistrza świata, natomiast Barrichello po błędzie popełnionym na początku wyścigu spadł na koniec stawki i nawet zmiana strategii na jednostopową nie umożliwiła przebicia się na punktowaną pozycję. Pierwszą dziesiątkę zamknęli Klien i Felipe Massa, natomiast na pozostałych miejscach sklasyfikowani zostali Barrichello, Villeneuve oraz kierowcy z zespołów Jordan i Minardi, Tiago Monteiro, Robert Doornbos, Narain Karthikeyan i Christijan Albers. Doornbos i Albers mieli problem z trafieniem w stanowisko serwisowe Minardi, co doprowadziło nawet do małego pożaru, jednak obydwu udało się dojechać do mety.
KOMENTARZE