Hembery: Wojna oponiarska byłaby zła dla Formuły 1
Brytyjczyk jest zdania, że zmniejszyłoby to bezpieczeństwo wyścigów
02.08.1213:21
1879wyświetlenia
Paul Hembery powiedział, że Pirelli nie wie czy pozostanie w Formule 1, jeżeli pojawi się drugi dostawca ogumienia i dojdzie do tzw. „wojny oponiarskiej”.
Szef działu motorsport włoskiego producenta stwierdził, że wprowadzenie drugiego producenta opon do Formuły 1 byłoby bez sensu, ponieważ zmniejszyłoby to atrakcyjność i bezpieczeństwo wyścigów. Brytyjczyk również oznajmił, iż wiązałoby się to z ogromnymi kosztami związanymi z zaprojektowaniem i zbudowaniem nowej, szybszej opony.
Pracujemy dla sportu, a to sport ma zadecydować, co chce- powiedział Paul Hembery.
Jeśli chce wojny oponiarskiej i kolejnych nudnych wyścigów, podobnie jak to było na początku ubiegłego dziesięciolecia, kiedy widzowie wychodzili z trybun, to może tak być. To nie jest nasza decyzja. Będziemy czekali i patrzyli, czy zasady ulegną zmianie. Jeżeli ulegną, to je przeanalizujemy. Obecnie zespoły nie są zainteresowane wojną oponiarską.
Po raz ostatni mieliśmy wojnę oponiarską w Formule 1 w sezonie 2006, kiedy to konkurowały ze sobą Michelin i Bridgestone. Od 2007 do 2010 roku, ogumienie dostarczał tylko japoński producent, którego teraz zastąpiło Pirelli.
Najpierw musielibyśmy zobaczyć nowe zasady, aby dowiedzieć się, co tak naprawdę będzie oznaczać wojna oponiarska. Jeśli będzie to oznaczać wydatek rzędu 100 milionów, aby wyprodukować szybsze o pół sekundy opony, nie mogąc nawet innym udowodnić, że są one szybsze, ponieważ kibice patrzą tylko na zespoły, to jest to bez sensu. Widzieliśmy pewne wydarzenie w przeszłości. Zyskasz reputację w Formule 1 tylko wtedy, kiedy zrobisz „Indianapolis” i anulujesz wyścig. Ostatecznie nikt by nie wiedział, w jakim samochodzie znajdują się jakie opony, gdyby nie walka pomiędzy producentami ogumienia. Nikt by nie wiedział, ponieważ wszystkie pieniądze byłyby wydawane na wyniki, a opinia publiczna nie mogłaby tego zobaczyć, więc nie rozumiemy tego.
Brytyjczyk nawiązując do słynnego Grand Prix Stanów Zjednoczonych 2005, gdzie wystartowało tylko sześć bolidów, które korzystały z opon Bridgestone, chce uświadomić innych, że wojna oponiarska sprawiłaby, iż bezpieczeństwo uległoby pogorszeniu.
Rozmawiałem ze wszystkimi zespołami i powiedziały mi, że nie chcą wojny oponiarskiej, ponieważ wiedzą ile trzeba na to zmarnować pieniędzy. Firmy z tej branży zeszłyby ze swoim produktem do granic bezpieczeństwa, bo tylko tam możesz znaleźć osiągi. Widzieliśmy to w Indianapolis, gdzie można było doświadczyć skutków wojny oponiarskiej. Nie sądzę, aby to było dobre dla producentów, a w szczególności dla sportu.
Źródło: autosport.com
KOMENTARZE