Ricciardo nie jest zaskoczony nowym kontraktem Webbera z Red Bullem

23-latek stwierdził, że musiałby pokazać coś niezwykłego, aby zdobyć posadę swojego krajana
06.08.1212:09
Mateusz Szymkiewicz
1492wyświetlenia

Daniel Ricciardo nie jest zaskoczony decyzją ekipy Red Bull Racing, o zatrzymaniu na następny sezon Marka Webbera.

Zawodnik Toro Rosso jeszcze przed rozpoczęciem tegorocznej kampanii, był typowany do objęcia od przyszłego roku posady swojego krajana w czołowym zespole Red Bull. Mimo to przed Grand Prix Niemiec świat obiegła informacja o przedłużeniu kontraktu Webbera z austriacką ekipą na przyszły rok. Ricciardo przyznał, że nie był zaskoczony tą wieścią.

Nie chcę aby to zabrzmiało negatywnie, ale nigdy nie myślałem, że go [Webbera] od przyszłego roku zastąpię - powiedział Daniel Ricciardo. Wiem, że abym mógł go zastąpić, musiałbym wiele dokonać. W tym roku czekało na mnie 20 wyścigów i bym mógł walczyć o to miejsce, musiałbym pokazać coś niezwykłego.

23-latek również nie boi się o utratę swojej posady w obecnym zespole. Nie sądzę, aby szukali kogoś, kto mnie zastąpi, chyba że mój sezon nagle zacznie przebiegać bardzo słabo. Jeżeli będę kontynuował to, co do tej pory robię, a nawet zacznę robić to lepiej, to byłoby miło, gdybym mógł pozostać.

Źródło: onestopstrategy.com

KOMENTARZE

17
jednooki_cyklop
08.08.2012 11:44
Może za wąsko patrzycie? Według mnie Toro Rosso to nie tylko szkółka dla kierowców, ale również dla inżynierów. Logiczne byłoby, gdyby właśnie najbardziej kreatywni i pomysłowi członkowie zespołu przechodzili do RBR. Innym celem teamu juniorskiego z pewnością jest też testowanie różnych rozwiązań, choć już nie w tak dużym stopniu jak dawniej za sprawą zmiany w regulaminie. Gdy do F1 wracały slicki to właśnie kierowcy STR jeździli zdecydowanie najwięcej. Zebrali wiele danych, które z powodzeniem mógł wykorzystać Red Bull. Zgadzam się też, że STR dla kierowców jest trochę taką drogą bez celu. Trzeba jednak pamiętać, że oni (STR) nie potrzebują wytrenowania wielu solidnych kierowców, oni szukają tylko jednego wybitnego, prawdziwego zwycięzcę. Każdy z juniorów wierzy, że to właśnie on będzie tym jedynym.
oxiplegatz
07.08.2012 10:02
Też uważam że w F1 nie powinno być miejsca na zespoły juniorskie. Owszem niech będą, ale w GP2 i innych seriach dla młodych kierowców.
jpslotus72
07.08.2012 11:07
@Simi Też mi się wydaje, że lepszym rozwiązaniem jest jakiś rodzaj patronatu nad utalentowanymi kierowcami - mniej więcej jak w przypadku McLarena i Lewisa. Ekipy powinny mieć swoich skautów (jak np. kluby piłkarskie), dobrze zorientowanych w juniorskich seriach. Powinni oni wybierać tych najlepiej się zapowiadających kierowców i wspierać ich w różny sposób (w pewnych granicach finansowo - jeśli chodzi o sprzęt czy możliwość startów - ale też wprowadzając w wiedzę, potrzebną do zrozumienia samochodu i dobrej współpracy z mechanikami/inżynierami). A później - jeśli sprawdzą się w jakiś niższych seriach - testy w F1, piątkowe jazdy w "macierzystym" zespole - i na głęboką wodę... W ten sposób stwarza się wybranym lepsze warunki i większe szanse - ale chodzi o to, żeby to byli ci najlepsi, bo takich właśnie chcemy później oglądać w F1. Jeśli się tego nie zrobi, to najlepsze warunki będą mieli synowie, bratankowie itp. oligarchów, niekoniecznie dysponujący wielkim talentem, ale z pokaźnymi zasobami finansowymi - późniejsi pay-driverzy (w tym pejoratywnym znaczeniu). Jeszcze co do Toro Rosso - wydaje mi się, że w początkowych latach istnienia tej ekipy nie była ona jeszcze tak jednoznacznie nakierowana na szkolenie młodych kadr dla RBR. Stalo się tak dopiero po tym, jak FIA znacznie ograniczyła możliwość współpracy RBR i STR w sprawie konstrukcji bolidu i ogólnie technologii. Wcześniej być może - właśnie dzięki zbliżonym konstrukcjom - Toro Rosso mogło pełnić raczej rolę poligonu doświadczalnego dla Red Bulla. Kiedy ucięto tę możliwość, trzeba było coś z tym fantem zrobić - przecież Mateschitz nie potrzebował drugiego zespołu, który wymagałby takiego samego wsparcia, równorzędnej ekipy i konkurowałby z RBR... Wymyślono więc tę szkółkę - i powierzoną ją Helmutowi Marko. Co z tego wyszło - pisałem wyżej. Szkoda, że na gruzach Minardi nie wyrósł naprawdę niezależny zespół.
Simi
07.08.2012 09:17
@IceMan11 Sam plan jest jak najbardziej dobry. Wizja rozwijania młodych talentów bardzo mi się podoba i jest pewnym ułatwieniem dla młodych kierowców. Niestety, to co w teorii wydaje się być znakomite, nie zawsze równie dobre jest w praktyce i w przypadek Red Bulla i ich programu jest świetnym przykładem na to.
jpslotus72
06.08.2012 09:32
@IceMan11 Jeszcze wtrącę ostatnie trzy grosze - co do tego planu. Moje zdanie jest takie, że RBR z Hornerem i Newey'em na czele poradziłby sobie równie dobrze bez całego programu juniorskiego i obecności STR w stawce. Przy takich nakładach i pracy samej ekipy Red Bulla, znaleźliby prędzej czy później kierowcę o wystarczających umiejętnościach, żeby zdobyć tytuł mistrzowski - skoro nawet Webber, solidny acz nie wybitny, otarł się o ten tytuł i nadal ma go w swoim zasięgu (Button np. wcale nie musiał trafić do McLarena). Vettel z kolei ma dosyć talentu, żeby wejść do F1 inną drogą - wypożyczenie go przez BMW nie było dziełem przypadku (pamiętam, że już przed debiutem na Indianapolis Niemcy mówili o nim jako możliwym następcy Schumachera). W tej chwili mają więc Vettela - i Webbera (nie zrodzonego przez program juniorski), dla którego wciąż nie widać następcy w Toro Rosso. Bo na razie żaden z obecnych kierowców nie pokazał nic więcej niż Buemi i Alguersuari, którzy zdaniem Marko i Tosta nie nadawali się do tej roli. Wcześniej rozczarowaniem okazał się dla nich Bourdais. Licząc więc kadencję Buemiego i Alguersuariego (częściowo Bourdaisa) - trzy lata juniorskiej pracy STR poszło, mówiąc bez ogródek, w diabły - bo nie "wyprodukowano" nikogo na potrzeby RBR (Buemi jest testerem, ale następcą Webbera mógłby zostać tylko "z braku laku" - bo Tost i Marko jasno stwierdzili, że nie spełnia kryteriów). Trudno więc im znaleźć tą metodą właściwego następcę Marka - o Vettelu już nie wspominając. Gdzie jest więc geniusz, związany z tym programem? Geniusz Mateschitza polega głównie na tym, że miał dosyć kasy, by kupić ekipę F1, zatrudnić właściwych ludzi i zapewnić im zasoby, wystarczające do komfortowej pracy. A gdyby Vettel jeździł w BMW (Sauberze) czy Force India, to stać by ich było na ściągnięcie go z każdego z tych zespołów. Plan rozwoju RBR - w porządku: skuteczny. Ale, moim zdaniem, mogliby się spokojnie obejść bez Toro Rosso. Cztery bolidy z logiem RB - cały sens STR?
IceMan11
06.08.2012 08:08
@jpslotus72 Nie, nie musimy pozostawać przy swoich zdaniach. Rozumiem Cię i jestem podobnego zdania. Powoli system juniorski (jak napisał @Simi) jest drogą bez celu. Jest po prostu za dużo chętnych, a miejsca wolnego nie ma przecież co roku. Na ten sezon STR powinno wykopać jednego zawodnika i na jego miejsce wsadzić jednego z obecnych, a drugiego dać na piątkowe treningi. Tak to osobiście widziałem. Nie zmienię jednak zdania co do ich genialnego - jakby nie patrzeć - planu rozwoju.
jpslotus72
06.08.2012 05:54
@IceMan11 Co do "skuteczności" planu, to - jak wspomniałem - Vettel jest wyjątkiem i mógł on się dostać do F1 (a w końcu do RBR) także inną drogą. Webber nie pochodzi z programu juniorskiego RB. A pozostali? - nie wiem, czy są zadowoleni. Alguersuari na pewno nie - dawał temu jasny wyraz. Jeśli chodzi o przepisy, to nigdzie nie napisałem, ze RBR i STR nie mogą robić tego, co robią - tylko że uważam to za niezdrowe z punktu widzenia rywalizacji w stawce i że mi się to nie podoba. Ja nie patrzę na to z punktu widzenia Mateschitza, tylko własnego - jako kibica, który chce oglądać walkę, w której wszyscy biorą udział na równych prawach. Więc na razie pozostaniemy (ja i Ty) przy swoich zdaniach - do następnej corridy... :) PS - hipotetyczny przykład z Sauberem i Kobayashim przytoczyłem dlatego, że oddaje on istotę tego, co najbardziej nie podoba mi się w układzie RBR-STR.
Simi
06.08.2012 05:34
@IceMan11 To nie są narzekania, to pierwsza sprawa. Poza tym, kurczę, owszem, ci kierowcy wiedzą na co się decydują, ale tak naprawdę, to już nie chodzi o samych zawodników. Czy Red Bull ma jakikolwiek pożytek z Liuzziego, Hartleya, Buemiego, czy Alguesuariego, żeby wymienić tylko kilku? Ok, Buemi jest testerem, ale tak naprawdę, powoli ten cały system "juniorski" jest drogą bez celu. Wyhodowali jednego, a resztę uwalają. Dla Toro Rosso chyba lepiej by było gdyby mogli sobie zatrudnić Sutila, Kobayashiego, albo kogoś innego z większym doświadczeniem, kto mógłby sprawić, że STR zaczęłoby się liczyć. Zauważ, że oni wciąż żonglują młodymi, niedoświadczonymi kierowcami, którzy nie poprawiają beznadziejnej sytuacji zespołu, a jedynie sami się "zatracają" i po dwóch-trzech sezonach znikają z horyzontu. Po co taki badziew?
IceMan11
06.08.2012 05:21
@jpslotus72 To wygląda źle z zewnątrz, ale ja za te posunięcia mam ogromny szacunek dla Mateschitza. Jeżeli chodzi o "zapewnianie przyszłości" RBR to jego szkółka wraz z STR są najlepszą rzeczą jaką można było zrobić i taki był w sumie plan - jak widać skuteczny ;) PS. Nie musimy sobie wyobrażać, ponieważ Sauber nie był w tym celu tworzony. Każdy wiedział po co powstaje STR. RBR się z tym nie kryło, regulamin na to pozwalał i nadal pozwala (choć nie na tak dużo jak wcześniej) i nie ma się o co tak naprawdę sprzeczać czy dyskutować. Można byłoby mieć pretensje, gdyby to STR był założony tak jak inne ekipy, a nagle jakieś RBR przejełoby nad nim kontrolę. Niestety, to RBR założył STR i dał pracę sporej grupie osób ;)
jpslotus72
06.08.2012 04:19
@IceMan11 Miałem na myśli jeden, dowolny zespół - a byk nie gorszy np. od emblematu Chelsea... Teraz mamy cztery bolidy z bykami i w bardzo podobnych barwach - w dodatku na nierównoprawnych zasadach. To wszystko w przypadku, gdyby RBR naprawdę potrzebował takiej współpracy - bo mógłby sobie też radzić sam - jak McLaren z Lewisem. W sumie zgadzam się, ze korzystanie ze wspólnego sponsora (nawet gdyby dla drugiej ekipy Red Bull nie był sponsorem głównym) mogłoby rodzić jakieś problemy - zależności itp. Ale Red Bulla stać na wystawianie swoich zespołów w różnych klasach, a nawet na stworzenie własnej klasy wyścigowej (z jednym lub wieloma producentami silników i podwozi), podobnie jak istnieją "ligi" Red Bulla w różnych sportowych i freestylowych konkurencjach. Tam niech się szkolą ich talenty, a później - piątki w RBR itd. Tak jak w innych zespołach. Byki i malowania STR wcale by mi nie przeszkadzały, gdyby ten zespół miał prawdziwą swobodę w zatrudnianiu (i zwalnianiu) własnych kierowców, oraz wyznaczaniu takich samych celów podstawowych jak każda inna ekipa. Wyobraźmy sobie, że np. Sauber zwalnia Kobayashiego bo dochodzi do wniosku, że w przyszłości nie będzie on spełniał kryteriów Ferrari (co więcej - takie "polecenie" przychodzi do niego właśnie z Maranello) - jakie byłyby komentarze?
IceMan11
06.08.2012 04:17
@jpslotus72 To już wolę, aby mieli STR "na własność" niż żeby pół stawki jeździło z czerownymi bykami na bolidach - od Saubera po Williamsa, a i pewnie o Caterhama by zahaczyli ;) Jeżeli dobrze zrozumiałem twoje "zaprzyjaźnienie" :)
jpslotus72
06.08.2012 03:52
@IceMan11 Dla mnie ta sytuacja z 'zespołem juniorskim" w tej samej klasie wyścigowej jest jakaś niezdrowa - i nie jestem do końca przekonany, czy naprawdę korzystają na tym kierowcy STR. Vettel, moim zdaniem, przebiłby się jeśli nie w każdym, to w większości innych zespołów. A poza nim - jakie są losy kierowców STR? HRT albo "zielona trawka"... Czy oni mają tam naprawdę szansę rozwoju? Wydaje mi się, że lepiej byłoby, gdyby RBR miał dobre, ale luźne stosunki z naprawdę niezależnym zespołem - podobnie jak Ferrari z Sauberem (który używa silnika Ferrari, ale nie jest "juniorskim zespołem" z Maranello). McLaren od dawna prowadził Hamiltona, ale żeby go wprowadzić do F1 nie potrzebował swojego "satelity" w stawce. Mercedes ma pod skrzydłami di Restę, Force India korzysta z jego (Merca) silników, ale są to tez zdrowe relacje współpracy między równoprawnymi uczestnikami stawki. Tylko Red Bull wyhodował sobie takiego - przepraszam - dziwoląga... Ani to RBR Bis, ani naprawdę samodzielna ekipa. Wszystkie zespoły w stawce walczą o coś - od mistrzostwa po utrzymanie się w stawce. Tylko STR ma jako podstawowy cel szkolenie kadr dla Red Bulla (było to mówione wprost - stosowne cytaty można znaleźć, wyszukując newsy związane z uzasadnieniem zwolnienia Buemiego i Alguersuariego - szczególnie wypowiedzi Tosta i H. Marko). Czy szkółka powinna się znajdować między firmami? PS - Red Bull wprawdzie nie jest producentem silników, ale mógłby się w inny sposób "zaprzyjaźnić" np. z Williamsem - który jest na tyle tradycyjną i niezależną ekipą, że nie dałby się zawłaszczyć, ale na pewno chętnie skorzystałby z pewnego i zasobnego sponsora (i tak korzysta obecnie z finansowego zaplecza swoich kierowców).
IceMan11
06.08.2012 03:37
Gdyby nie RB to Buemiego, Algiego, czy obecnych kierowców w ogóle nie widzielibyśmy w stawce F1. Nie rozumiem po co te wasze narzekania. Chyba podpisując umowę z RB owi kierowcy wiedzą na co się decydują. Dobra, może nie narzekania, ale jednak pozytywnie nastawieni do tego nie jesteście. Za to ja jestem. Jeżdżą kierowcy, którzy mają talent, a nie ci, którzy mają gruby portfel + ewentualny talent. Równie dobrze Buemi i Algersuari nie musieli podpisywać z nimi żadnych umów i mogliby nadal człapać się w GP2 czy innych, niższych seriach. PS. Nie jestem do końca pewien, ale to właśnie menadżerowie młodych kierowców sami przychodzą do RB i proszą o przyjęcie ich kierowców.
jpslotus72
06.08.2012 03:01
@krzysiek_aleks [quote="krzysiek_aleks"]Tak więc wybrali chyba najlepsze rozwiązanie z możliwych.[/quote]Ja twierdzę tylko, ze Ricciardo niewiele mógł się nauczyć w HRT - bolid był słaby, a zespół zdezorganizowany, jeśli wierzyć opinii Pereza-Sali i de la Rosy. Może więcej by skorzystał, gdyby udało się dla niego załatwić posadę piątkowego testera w trochę lepszej - lepiej zorganizowanej i dysponującej lepszym bolidem - stajni? Mateschitz, czyli Red Bull, ma czym płacić. Bo czy te jego jazdy można nazwać wyścigami, skoro nie mógł się pościgać a jedynie opanować sztukę bezkolizyjnego zjeżdżania z drogi - niezbyt chyba przydatną dla potencjalnego kandydata do RBR? A jeśli chodzi o "wkurzanie" Buemiego i Alguersuriego to nie masz chyba złudzeń co do jakichś skrupułów STR? - po tym, co im zrobili na koniec sezonu... Gdyby Daniel zaliczał piątki w samym Toro Rosso do końca 2011, mógłby się nadal oswajać z "własną" ekipą i bolidem, a dla kierowców wyścigowych powinna to być dodatkowa motywacja do wykrzesania z siebie maksimum, a nie powód do "wkurzania się" (bo to nie dzieci w piaskownicy tylko profesjonaliści). Podobnie jak teraz w Williamsie - Bottas uczy się bolidu, "zmuszając" obecnych kierowców do rzeczywistej walki o swoją posadę - a nie jest wystawiany w piątki po to, żeby kogoś "wkurzać".
Simi
06.08.2012 01:31
Nie wiem czy ta zabawa w zespół juniorski ma jakikolwiek sens. Myślę, że rację ma tu @jpslotus72 - jak Ricciardo i Vergne mają udowodnić to, że mogą być kiedyś czołowymi kierowcami w RBR, skoro mają do dyspozycji taki złom? A później, masowo zwalniają juniorów, którzy zamiast otrzymać pomoc od Red Bulla, który sprawi, że zaistnieją, otrzymają kopniaka i być może już nigdy nie zasiądą za sterami bolidu F1. Na razie Red Bull ma tylko jedno dziecko szczęścia, które coś osiągnęło w F1. A reszta? Albo wyleciała po jakimś czasie męczenia się w Toro Rosso, albo odpadła z wyścigu po fotel RBR zanim dostała się do F1 (Hartley - pamiętacie gościa?). Dla mnie to jest bez sensu To znaczy, uzasadnienie to ma i to całkiem istotne, ale w praktyce wszystko się rozlatuje. Myślę, że nie byłoby problemu gdyby Red Bull nie był czołowym zespołem. Wówczas mogliby obserwować talenty nie w STR, a w juniorskich ekipach FR3.5, GP2 etc, które trafiałyby do RBR. Ale tak - zawsze istnieje ryzyko, że kierowca sobie nie poradzi dostając w ręce od razu czołową maszynę. Ech, no i tak to wszystko wygląda.
krzysiek_aleks
06.08.2012 01:05
@jpslotus72 RB miał tylko trzy opcje opcje co do Riccardo: 1) Wsadzić go do STR i wkurzyć któregoś z ich młodych kierowców 2) Wsadzić go do HRT i dać mu szansę nauczenia się dublowania chociaż 3) Nic nie robić i dalej mu kazać testować STR. burza w mediach (negatywna) vs. wydanie kasy, umieszczenie w tyle stawki i pozytywna burza w mediach vs. dalej ciągnięcie farsy z poznawaniem bolidu i torów Wybrali wyskubać parę drobnych niż wkurzyć Buemiego lub Algersuariego lub nie dać mu szans na pełny rozwój. Do Williamsa nie mogli go wsadzić, bo za kogo? Za Maldonado, żeby wkurzyć sponsorów i być może opuścili by Williamsa, a drobne od RB były by niczym? Za Baricza, aby się większość fanów mocno [ciach] za to, jak się z nim pożegnali? Z Sauberem byłby problem polegający na tym, że Czysty nie chciałby za żadne skarby wypuścić swoich kierowców tak dobrowolnie, bo to są talenty. Nie wiem, czy równie chętnie przywitał ponowny sponsoring Red Bulla, ale ja jakoś tęsknie za niebieskimi malowaniami. Tak więc wybrali chyba najlepsze rozwiązanie z możliwych.
jpslotus72
06.08.2012 12:48
Status Toro Rosso jako juniorskiej filii Red Bulla zawsze budził moje wątpliwości. Niby jest to niezależna ekipa, ale na przykład Tost czy Marko, uzasadniając decyzję o zeszłorocznej zmianie składu, jednoznacznie określili cele, jakim STR służy. Z jednej strony od kierowców Toro Rosso wymaga się, aby wykazali się wynikami upoważniającymi ich do starania się o posadę w RBR - z drugiej jednak, trudno aby "juniorzy" sprostali takim kryteriom mając do dyspozycji takie narzędzia, jakie może im zaoferować STR. Szef szefów Red Bulla, Mateschitz, nie będzie równomiernie inwestował w zespół "seniorski" i "juniorski", bowiem tylko ten pierwszy ma za zadanie walczyć o najwyższe pozycje w czołówce. Toro Rosso ma po prostu "być" w stawce, jako realistyczny symulator dla studentów w szkółce Helmuta Marko. Z kolei taka przechowalnia jak HRT niewiele chyba może dać adeptowi Red Bulla - jeśli się w sąsiednim newsie czyta opis ubiegłorocznej sytuacji w HRT, to Daniel mógł się w tej "szkółce" nauczyć mniej niż na wagarach... Umieszczenie zaś adepta RBR w zespole rodzaju Williamsa czy Saubera - gdzie miałby większe możliwości wykazania się umiejętnościami - w zamian za sponsorskie wsparcie Red Bulla (firmy), rodziłoby niezdrowe powiązania między taką ekipą a RBR (ewentualne naciski, mieszanie się w relacje między kierowcami itp.)... To wszystko tak na marginesie wypowiedzi Australijczyka - bo zastanawiam się, w jaki sposób będzie mógł udowodnić Helmutowi Marko, że spełnia kryteria RBR, skoro nie dano mu lepszej możliwości niż Buemiemu i Alguersuariemu - a na razie wygląda na to, że obecni kierowcy STR znaleźli się pod względem "sprzętowym" jeszcze niżej, więc odpowiednio wyżej podniosła się dla nich poprzeczka.