GP Singapuru: Red Bull wraca do formy

GP Singapuru to od kilku lat jedna z pereł kalendarza F1. Pierwsze w historii nocne GP usytuowane w niezwykłym mieście, które z dumą zmierza do przejęcia statusu Monako, z pewnością na każdym robi wrażenie. Jednak bogactwo to nie jedyna wyjątkowość tego miejsca. To tutaj kierowcy nie przestawiają się na czas lokalny, żyjąc według europejskiego, by jak najlepiej przygotować się do wyścigu.

Pierwszy trening rozpoczął się po opadach deszczu, co zaowocowało wilgotną nawierzchnią w czasie zachodu słońca. Zaraz po zapaleniu się zielonego światła na torze pojawił się Perez, kierowcy Toro Rosso oraz Charles Pic. W użyciu, jak można było podejrzewać, znalazły się przejściowe opony.

GP Singapuru wymaga maksymalnego docisku od bolidów, przez co wiele ekip pojawiło się tutaj z nowymi skrzydłami, a farba fluorescencyjna widniała nawet na bolidzie HRT. Nowe przednie skrzydło testował również Caterham. Wyjątkowo ostrożny okazał się Mercedes, który testował swój nowy wydech w stylu McLarena na w pełni deszczowych oponach. Również Lewis Hamilton zdecydował się na okrążenie instalacyjne na deszczówkach.

Po serii okrążeń instalacyjnych kierowcy na kilka minut schowali się w garażach, licząc na szybkie przeschnięcie trasy, ale jak wiadomo asfalt w Singapurze nie należy do najszybciej schnących. Zawodnicy nieśmiało pojawiali się na torze, ciągle na przejściowych oponach. Pojawiła się również informacja o możliwych opadach przed końcem sesji, co z pewnością nie ułatwiło zadania zespołom.

Po 20 minutach treningu czasem okrążenia legitymował się jedynie Timo Glock, ale jego wynik 2:24,476 nie mówił niczego. Pierwszym kierowcą na miękkiej mieszance był Lewis Hamilton, ale nie zdecydował się na ustanowienie żadnego czasu okrążenia. Po 30 minutach na czele był Jean-Eric Vergne z wynikiem 2:04,866.

Kierowcy śmielej wyjechali na tor i zaczęli kręcić czasy. Po kolejnych kilku minutach na czele pojawił się Kobayashi, który wyruszył na miękkiej mieszance. Reszta kierowców na razie jeździła na przejściowej. Zawodnicy wykonywali różne programy, z różnym obciążeniem paliwem co uniemożliwiało jakiekolwiek porównywanie czasów, które znacząco się różniły między sobą. Na czele natomiast nastąpiła zmiana, gdy Rosberg pojechał szybciej od Japończyka i wykręcił 1:53,416.

Linia wyścigowa była już praktycznie całkowicie sucha, a deszczem w dalszym ciągu straszyły komunikaty. Zespoły wykorzystywały ten stan rzeczy i kręciły kolejne kółka. Tym razem na czoło wskoczył Maldonado z wynikiem 1:51,576, przed Hulkenbergiem i Hamiltonem. Lewis po kilku kolejnych kółkach pobił Vettela, który chwilę wcześniej wskoczył na pierwsze miejsce. Zawodnicy łapali rytm z każdym okrążeniem, co przekładało się na wyniki. Vettel nie zamierzał odpuścić i ponownie wskoczył na pierwszą lokatę wyprzedzając Hamiltona o 0,049s.

Małą przygodę zaliczył Pastor Maldonado, który musiał ratować się wyjazdem poza tor, jednak nie uszkodził bolidu i mógł wrócić na trasę. Kierowcy starali się coraz mocniej naciskać, co powodowało kolejne chwilowe żółte flagi, jednak szczęśliwie nikt nie zaliczył większego incydentu. Vettel pozostał na czele do końca sesji i razem z Hamiltonem zdecydowanie wyprzedzili resztę stawki. Zapowiadany deszcz ostatecznie nie pojawił się nad Marina Bay, co z pewnością było po myśli ekip.


Pogoda na koniec sesji
Temperatura toru: 26°C
Temperatura powietrza: 28°C
Prędkość wiatru: 1,9 m/s
Wilgotność powietrza: 72%
Sucho