McLaren jest zadowolony z walecznej postawy Pereza

Martin Whitmarsh uważa, że walka w motosporcie zawsze niesie z sobą ryzyko.
27.05.1319:32
jpslotus72
2000wyświetlenia

Mimo tego, ze Sergio Perez w wyniku uszkodzeń spowodowanych kolizją z Raikkonenem nie ukończył wczorajszego wyścigu, Martin Whitmarsh nie ma do niego żadnych pretensji. Przeciwnie - szef McLarena cieszy się, że Meksykanin starał się walczyć na torze.

Perez był w Monako prawdopodobnie najaktywniejszym z jadących na wyższych pozycjach kierowców. Ściągnął na siebie uwagę swoimi pojedynkami z zespołowym partnerem, Jensonem Buttonem, oraz z Fernando Alonso i Kimim Raikkonenem. Wszyscy trzej rywale Pereza wyrazili się o jego agresywnych poczynaniach bardzo krytycznie, Fin wręcz sugerował, że ktoś powinien młodemu kierowcy McLarena ręcznie wytłumaczyć zasady walki na torze.

Nie sądzę, że w tym przypadku powinniśmy się na coś skarżyć - cytuje wypowiedź Whitmarsha Autosport. To się czasem zdarza w Monako. Z jego (Pereza) podejścia i waleczności jestem zadowolony. Czasem można przesadzić, ale uważam, że pokazał kilka świetnych wyprzedzeń. Musi mnie cieszyć, że jeździ w czołówce i walczy z zaangażowaniem.

O ostatecznym niepowodzeniu Pereza we wczorajszym wyścigu zadecydował jego pojedynek z Raikkonenem. Przed szykaną doszło do kontaktu i Meksykanin przeciął kierowcy Lotusa tylną oponę, uszkadzając jednocześnie przód swojego bolidu.

Możecie to interpretować w różny sposób. Checo będzie uważał, że nie dostał dosyć miejsca i Kimi go przyblokował, Raikkonen może z kolei powiedzieć, że ma prawo do wyboru linii wyścigowej i że Checo wyprzedzał zbyt agresywnie - twierdzi szef zespołu z Woking.

Z pewnością była to próba ataku, ale w motosporcie trzeba czasem ryzykować. Kiedy się to udaje, stajecie się bohaterem, jeśli nie, kończy się rozczarowaniem. Pod koniec Checo uszkodził sobie przednie skrzydło, co samo w sobie jest problemem, ale dodatkowo odłamki uszkodziły mu system chłodzenia hamulców, które się przegrzały i w rezultacie przestały działać - podsumował Whitmarsh.

Źródło: f1sport.autorevue.cz

KOMENTARZE

21
hawaj
28.05.2013 05:15
Nie ma co zobaczyć, bo Kimi winy żadnej nie ma. Tak jak w zwyczajnym ulicznym ruchu, jak wyprzedzasz to musisz być pewny że zdołasz dokończyć manewr. A nie rozwalić się na latarni albo czymś innym i powiedzieć że ten z przodu nie zostawił Ci miejsca. Jeżeli faktycznie nie zostawił to znaczy że miejsca tam po prostu nie było. Wpychanie się komuś "pod łokieć" w ruchu ulicznym też kończy się dzwonem chyba że komuś "zagrają kolana" i Cię puści :)
marrcus
28.05.2013 04:34
a mi Rai nie szkoda, niech zobaczy jeszcze raz i znajdzie u siebie też czesc winy
mbwrobel
28.05.2013 04:05
Checo pojechał jak gówniarz - zdawało mu się, że znalazł przepis na wygranie GP Monaco. On nawet nie patrzył, czy ma miejsce, on po prostu wciskał się "na chama" wymuszając ustąpienie mu miejsca. Pierwszy manewr był mistrzowski - to trzeba mu przyznać. Natomiast każdy następny był jak chińska podróba butów adidasa: co jeden, to gorszy. Podczas próby wyprzedzania Kimiego chyba myślał, że prowadzi pojazd uprzywilejowany w akcji. Absolutnie nie żałuję, że Mexyk nie ukończył wyścigu. Szkoda mi jedynie Kimiego, któremu skasował ważne punkty za piąte miejsce.
MairJ23
28.05.2013 01:06
@Metalpablo wtedy bylo mokro i Kimi nie bral sie za wyprzedzenie Sutila - nigdzie mu sie nie wpychal przeciez. @paymey852 Tak jak pisalem jzu gdzies na facebook - Kimi moze i stracil troche w tym wyscigu ale moze i duzo zyskal - Perez juz nie bedzie sie pchal Finowi tak jak to zrobil w Monako bo juz wie ze Fin raczej mu drzwi otwartych nie zostawi. Taka kraksa ma dwie strony :) Ja bym tez tak zrobil jak Kimi - to gra psychologiczna z psycholem :) Inaczej z Alonso - sam Mark Webber wie o tym ze jak Alonso widzi ze moze dojsc do kraksy to odpuszcza (Eu Rouge) i Mark juz wie kiedy mozna z pokerowa twarza go atakowac. Kimi to co innego - on nie da sie tak objechac nawet jak ma to oznaczac krakse - Kimi vs Hamilton SPA w deszczu - chyba 2008 - to byla walka :)
MPOWER
28.05.2013 11:43
@Sar trek Ale Ty leciesz "bzdury" Co miał Raikkonen zrobić? Porównaj sobie manewry Checo na Alonso i na Buttonie. Ci dwaj zostawili mu miejsce. Kimi od razu zjeżdżał do lewej strony i pokazywał narwańcowi, że tam się nie wmieści. Perez myślał, że całą czołówkę w taki sposób wyprzedzi. Gdyby Kimas nie przyparł do ściany Meksykanina, Sergio mając taką prędkość i tak by przestrzelił zakręt kasując Raikkonena. Wcześniej Perez Kimasa dwa razy wywiózł w tym miejscu poza tor. Trzeci raz się nie udało. Następnym razem Sergio dostanie plombę między oczy i się skończy, cytując Raikkonena :) @paymey852 Alonso się tłumaczy z tych punktów bo nie wyszedł mu wyścig. Hiszpan razem z Buttonem spali w tym wyścigu. Sutil ich objechał jak chciał. Niestety, Alonso (dla całego szacunku jako kierowcy) jako egocentryk nie przyzna się do tego, że miał słabszy dzień. Zawsze wina awarii lub bolidu. Po prostu taka jego wada, mimo że to wielki kierowca.
paymey852
28.05.2013 11:22
Ok powiedzmy że Kimi zostawia mu miejsce, no to wtedy SP puszcza wcześniej hamulec i wypycha KR na tarki albo trzyma do końca i na zblokowanych kołach kasuje Kimiego. To miejsce jest nieuczciwe do wyprzedzania no bo jak masz się obronić no jak? Alonso "Jeśli chodzi o Sergio, nie miałem wiele do powiedzenia, jego podejście przypomina mi moje własne z lat 2008, 2009, ponieważ gdy nie walczysz o mistrzostwo, podejmujesz większe ryzyko, a dla mnie ważny był finisz na punktowanej pozycji."
Sar trek
28.05.2013 09:29
[quote]Rozmawiamy o najgorszym miejscu do wyprzedzania w całym kalendarzu.[/quote] No właśnie, zauważyłem, że tu, w Monako i Singapurze kierowcy atakują w sytuacjach, w których, będąc na torach by odpuścili czekając na lepszą okazję, jednak na tych dwóch torach atakują, bo wiedzą, że lepszej okazji nie będzie. To że Raikkonen chciał pokazać, OK, ale nie wjeżdzając w bolid Pereza. Niedługo się okaże, że w Turcji to wina Webbera, że Vettel w niego wjechał, a może nawet wina Maldonado w tym wyścigu była, bo Chilton był z przodu. Trzeba odróżnić normalne blokowanie od wjechania w kogoś. Perez się zorientował, że idzie źle, aż koła zblokował (http://www.youtube.com/watch?v=g80-CFe7_Ko), ale Raikkonen chciał mu koniecznie zajechać drogę i tak to się skończyło.
paymey852
28.05.2013 08:48
@Sar trek - Rozmawiamy o najgorszym miejscu do wyprzedzania w całym kalendarzu. Raikkonen chciał pokazać Perezowi zobacz tu nie ma miejsca ale on atakował na każdym okrążeniu. Druga sprawa to że atakujący jeśli nie wyprzedzi przed wejściem w szykane to i tak wyprzedzi bo broniący odpuści unikając kontaktu. Podsumowując Perez nie wyprzedzał tylko chamsko i nie honorowo wymuszał przepuszczenia.
Sar trek
28.05.2013 06:51
Zależy jak na to wszystko patrzeć, z jednej strony atak Pereza był, jakby to określić odpowiednio, hurraoptymistyczny. Z drugiej strony Raikkonen wepchnął go na ścianę, co też nie było fair. Zatem Nie powinien krytykować Meksykanina, gdyż, mimo, że był z przodu, to inna rzecz dyktować linię jazdy, a inna wjechać w zawodnika, który nawet nie ma gdzie uciec, bo zaraz obok jest ściana. Nawet nie mógł bardziej zahamować bo i tak hamuje już na maksimum. Nie chcę bronić Pereza ale dla mnie nie ma dużej różnicy między tym, co zrobił Raikkonen, a tym co zrobił Chilton. Z tym, że Brytyjczyk podszedł do Maldonado, przeprosił, a Fin chciałby to jeszcze wszystko „ręcznie wytłumaczyć”. Raikkonen musiał wiedzieć jak to się skończy i albo popełnił błąd i za bardzo zajechał Perezowi drogę, albo nie był do końca zorientowany co się dzieje po jego lewej stronie.
rvs
28.05.2013 06:38
@Kamikadze2000 ale chyba nie w trzecim roku startów?
Kamikadze2000
27.05.2013 07:51
@rvs - ciekawe czemu. Hamilton robił jeszcze większe szopki, więc daj czas Meksykaninowi. ;)
paymey852
27.05.2013 07:30
"Czasem można przesadzić, ale uważam, że pokazał kilka świetnych wyprzedzeń." Na 5 jedno było legalne . @jpslotus72 "To wyprzedzenie Buttona na dohamowaniu do szykany (nie to pierwsze, z jej przycięciem) było pierwsza klasa" tak ale wyprzedzony nie jest wstanie utrzymać się na drodze i kończy się ucieczką na tarki czyli zero szans na obronę Raikkonen doskonale o tym wiedział i pokazał mu drugą stronę medalu tego miejsca. Perez twierdzi że Kimi nie zostawił mu miejsca to znaczy że wystarczy pojawić się po wewnętrznej a wtedy przepuść albo w ciebie wjadę . Mega naiwny ten czeko
derwisz
27.05.2013 07:12
Gdyby Perez stawiał na szali wyłącznie własne bezpieczeństwo to takie ryzyko mogłoby byc tolerowane. Ryzykuje i albo wygra albo przegra, ale to on straci lub zyska. Problem w tym, ze Perez gra za "cudze pieniądze". Stawia na szali los swój i wyprzedzanego rywala a to już nie jest przejaw profesjonalizmu tylko zwykłe chuligaństwo i brak szacunku dla pracy rywala. Dziwię się, że komukolwiek może podobać się taki styl jazdy. To jest dobre do cyrku w którym robi sie widowisko pod tanie gusta publiczki i nie ma nic wspólnego z rywalizacja sportową, w której obowiązuje fair play i reguły gry nakazujące pokonać przeciwnika bez niszczenia mu wyścigu. Szef chwali swojego pupilka bo mimo, że nie ukończył wyścigu to napsuł krwi rywalom, a jednemu nawet zepsuł wyścig. Szczerej wypowiedzi Whitmarsha można by było spodziewać się, gdyby Mexyk w Monako zamiast Kimiemu zepsuł wyścig Buttonowi. Ciekawe czy wtedy również rozpływałby się nad jego walecznością uśmiechając się przy tym od ucha do ucha .
jpslotus72
27.05.2013 06:41
Moim zdaniem, Perez był wczoraj przemotywowany. To wyprzedzenie Buttona na dohamowaniu do szykany (nie to pierwsze, z jej przycięciem) było pierwsza klasa - ale można tak powiedzieć, ponieważ się udało... Takie ataki to zawsze ryzyko - i w tym punkcie Whitmarsh ma rację. Jeśli ktoś nie zaryzykuje, nie będzie miał efektownych wyprzedzeń na koncie - w każdym razie nie w Monako. Ale z drugiej strony - takie manewry nie zdarzają się w każdym wyścigu, a Perez chciał to powtórzyć na co drugim okrążeniu - i tu właśnie go poniosło. Ma jakiś potencjał do walki, ale potrzebuje więcej doświadczenia. Wczoraj faktycznie zasłużył i na pochwałę w pewnych momentach i na naganę w innych. Ogólnie jednak nie chciałbym, żeby od tej pory zaczął jeździć asekuracyjnie - reszta powinna przyjść wraz z doświadczeniem. W końcu wczoraj na własnej skórze - no, w ostateczności na własnym bolidzie - odczuł skutki nadmiernego optymizmu. I to też jest dla niego lekcja. Na marginesie - sytuacja w McLarenie, bez porównywania klasy kierowców, zaczyna mi przypominać czasy Prosta i Senny. Po odejściu Laudy, Prost też czuł się jednoznacznym liderem (mając obok Rosberga, później Johanssona), ustawiał zespół wokół siebie i sam stwierdził we wspomnieniach, że kiedy pojawił się Senna, to "jakby ktoś obcy zamieszkał w twoim własnym domu". Co było później, wiadomo... Button też, po odejściu Hamiltona, sam siebie ogłosił liderem - a tu Perez nie ma dla mistrza świata odpowiedniego respektu... Nawet charakterologicznie: Button precyzyjny, jeżdżący na tempo - Perez waleczny, z gorącą, południową głową. Czekam na Suzukę. :)
Adam2iak
27.05.2013 06:40
Ktoś w tym zespole musi mieć jaja, skoro nie Button to padło na Pereza :P
MPOWER
27.05.2013 06:39
@Metalpablo Tam to było nie chcąco i nie zamierzone. Stracił panowanie nad bolidem i nie było wyjścia. Perez tutaj ewidentnie szukał guza. Co do tematu. Martin robi dobrą minę do złej gry. Podobnie zachowuję się Eric Boullier jak musi bronić swojego kierowcy Romain w stylu: Nic się nie stało, rozbił sie ale miał świetne tempo ;)
Metalpablo
27.05.2013 06:33
Carolius=> A pamiętasz kto zepsuł wyścig Sutilowi w Monako 2008:)? Fakt, trochę Perez przesadził, ale przez takie próby wyprzedzania (udane lub nie) uatrakcyjnił nam wyścig:).
Carolius
27.05.2013 06:21
Mnie osobiście irytuje to co momentami robi Perez. Nie było miejsca a on się pchał i zepsuł Kimiemu wyścig. Jak dla mnie ryzykowanie i przegrywanie przez to jest pozbawione sensu...
badyl
27.05.2013 06:21
Jak sobie przypomnieć Sergio w Sauberze to tam też miał kilka wyścigów, gdzie naprawdę się nie patyczkował, on tak jeździ nie od dzisiaj. Mnie tam się podoba podoba filozofia: jeżeli widzisz przed sobą lukę i nie starasz się w nią wcisnąć to znaczy, że już nie jesteś kierowcą wyścigowym.
rvs
27.05.2013 06:19
Ot, chce wypełnić dziurę po Hamiltonie, ale niestety nie ten kaliber talentu i umiejętności... Do Withmarsha: Za każdy atak Sergio, czy to bohaterski, czy rozczarowujący, dajcie mu lizaka i poklepcie po ramieniu:) Oj, przytyłby Perez:)
Darondi
27.05.2013 06:03
Mam wrażenie, że Sergio gra. Chce stworzyć wizerunek (bądź musi) takiego zaciekłego fajtera, który nie ma skrupułów walczyć bardzo ostro, nawet ze swoim teammate. Whitmarsh kiedyś chyba mówił, że Perez powoli zaczyna być taki, jaki oni by chcieli żeby był..