Ropa, pieniądze, technologia i F1

Max Mosley mówił ostatnio o nieuchronności dużego kryzysu naftowego i jego efektach dla sportu
28.02.0618:26
Grzegorz Więcek
4865wyświetlenia
Prezydent FIA Max Mosley w ostatnich dniach mówił o nieuchronności dużego kryzysu naftowego i jego efektach dla sportu.

"Kiedy to się stanie, niemal wszyscy politycy stwierdzą: musimy pokazać opinii publicznej, że myślimy na poważnie o oszczędności paliwa i musimy powstrzymać Formułę 1", argumentuje Mosley. "Zawsze znajdą się jacyś politycy, którzy staną po naszej stronie, ale musimy ich wesprzeć dobrymi argumentami. Jeśli całe badania i rozwój silników będą miały na celu oszczędność paliwa, znacznie trudniej będzie się przeciwstawić naszym argumentom".

Te spostrzeżenia rodzą kilka pytań.

Eksperci z przemysłu naftowego nie mogą się zgodzić, kiedy i czy w ogóle dojdzie do poważnego kryzysu paliwowego. Obawy o kryzys są głównie oparte na kwestiach politycznych, szczególnie na Bliskim Wschodzie, gdzie jest ulokowana większość rezerw ropy. To może prowadzić do problemów, jakich byliśmy świadkami w 1973 roku, kiedy to wydobywające ropę kraje arabskie obcięły dostawy ropy z powodu wsparcia udzielonego Izraelowi przez Zachód w Wojnie Jom Kippur. Od tamtej pory jednak producenci ropy ustawicznie dbają o utrzymanie stabilności.

Po części ze względu na fakt, iż narody arabskie nie mają już tak wielkiej władzy jak kiedyś z powodu rozproszenia wydobycia ropy, głównie dzięki złożom w Rosji, Chinach i centralnej Azji. Bliskowschodni dostawy przeżyją nowe pola naftowe, ale w krótszej perspektywie istnienie alternatywnych źródeł powinno zachęcać do stabilizacji. Strach o niestabilność niechybnie zachęci także rządy do inwestycji w badania nad lepszymi alternatywami.

Przypuszczenie, że politycy rzucą się na Formułę 1 w przypadku wystąpienia kryzysu naftowego, jest także interesującym pomysłem, ale bardzo łatwo można znaleźć argumenty, aby udowodnić, że byłby to absurdalny rozwój wydarzeń. Jako prezydent FIA, Mosley osobiście przekonywał w przeszłości, kiedy został podniesiony problem zanieczyszczenia powietrza, że F1 jest nic nieznacząca jeśli chodzi o zużycie paliwa w porównaniu z pasażerskimi odrzutowcami.

Dla przykładu z szacunkowych danych wynika, iż w 2004 roku amerykańskie linie lotnicze zużyły 18,5 miliarda galonów paliwa i to jest bardziej realistyczny cel dla polityków, niż kilka samochodów F1 zużywających kilka tysięcy galonów rocznie.

Być może komentarze Mosleya nie powinny być oceniane w odosobnieniu. Strach przed kryzysem naftowym może być uzasadnieniem dla prezydenta FIA jeśli chodzi o długoterminową przyszłość F1: wolna dla wszystkich formuła narzucająca tylko ilość paliwa możliwą do zużycia w trakcie wyścigu, która zmusi zespoły do zbudowania jak najbardziej oszczędnego silnika.

"Każdy rodzaj silników będzie dozwolony", sugeruje Mosley, "ale każdy samochód dostanie równy przydział paliwa. Więc wszystko będzie oparte na zużyciu".

To brzmi jak godny uwagi pomysł, aby dać sportowi odniesienie do przemysłu samochodowego i generalnie do świata. Jest jasne, że muszą się znaleźć alternatywy. Świat posiada w tej chwili około biliona baryłek ropy naftowej w sprawdzonych rezerwach. Światowa konsumpcja wynosi około 70 milionów baryłek dziennie. Innymi słowami świat potrzebuje alternatywnych źródeł odnawialnej energii, ponieważ w przeciągu 100 lat trzeba będzie dramatycznie zredukować uzależnienie od ropy.

Problem z tym pomysłem jest jednak taki, że inwestycje w nielimitowany rozwój silnika prawie na pewno będą większe niż w przypadku obecnych silników. Badania nad zwykłymi silnikami benzynowymi są bardzo zaawansowane, a to oznacza, że zbyt wiele na tym polu nie da się już wymyślić i wydatki są siłą rzeczy ograniczone. Nielimitowane silniki oznaczają tymczasem potencjalnie nielimitowane budżety, szczególnie kiedy producenci samochodów poczują, że będą mieli z tego korzyści.

Zatem argument przemawiający za ekscytującą i użyteczną technologią może powodować konflikt z planami FIA dotyczącymi zmniejszania wydatków, aby uchronić sport przed wydającymi ogromne sumy koncernami samochodowymi.

Źródło: GrandPrix.com

(Pomoc w tłumaczeniu: Marek Roczniak)

KOMENTARZE

4
Armado
01.03.2006 09:19
Za jakieś 10 lat nie będzie szybkiego tankowania w boksach, ale wymiana akumlatorów...
marcin760
28.02.2006 10:33
Po pierwszych linijkach tego artykułu też od razu przyszło mi do głowy porównanie z samolotem. Max ty buraku politycy napewno zakażą silników benzynowych w F1....taaa. A wyobrażcie sobie tankowanie - podjeżdża bolid wybiega mechanik w krótkim rękawku z cienkim wężem zapina zawór i .... tankuje LPG.
gregoff
28.02.2006 10:16
Może i megalomania ale ropa się kiedyś skończy więc trzeba się zastanwiać nad sposobami jej zastąpienia. Oczywiscie abstrahuje od pomysłu aby to F1 było polem do doświadczeń tego typu.
W
28.02.2006 08:41
Słabo mi, jak czytam takie bzdury. Całe zamieszanie wokół ropy to farsa, a Mosley legiztymizuje takimi kretynizmami swoje beznadziejne pomysły... Politycy rzucą się na F1...? To megalomania. Mimo mojego stosunku do tematu - fajny aktykuł. :-)