Alonso najszybszy w drugim treningu na wilgotnym torze

Drugi trening przed GP Monako rozpoczął się po silnej burzy, która przeszła nad Księstwem. Wprawdzie deszcz na początku sesji nie padał, jednak tor był ciągle bardzo mokry. Przez 5 minut nie mieliśmy na trasie żadnej akcji, a dopiero Bottas odważył się wyjechać sprawdzić warunki na ulicach Monte Carlo. Było to jednak tylko jedne kółko na przejściowych oponach.

Przez kolejne 40 minut na torze nie działo się dosłownie nic, dopiero Adrian Sutil postanowił opuścić garaż, również na przejściowych oponach, a w ślad za nim poszedł Danił Kwiat, jak również Jean-Eric Vergne oraz kierowcy Ferrari. Pierwszym zawodnikiem z czasem okrążenia był Kwiat, który wykręcił 1:44,982, jednak jego czas bardzo szybko został poprawiony przez Vergne'a. Jako że wyszło zza chmur słońce, zarówno czasy, jak i warunki na torze bardzo szybko się poprawiały.

Dziwny problem wystąpił w bolidzie Raikkonena, który nagle na prostej startowej bardzo mocno zwolnił i ledwo dotoczył się do boksów. Wszystko wskazywało na poważniejszą awarię i skończony trening dla Fina. Tymczasem na czele tabeli pojawił się Vettel z wynikiem 1:33,780. Mimo dość sporej akcji na torze, z garażu na 35 minut przed końcem sesji nie wyjechała jeszcze niemal połowa stawki.

Po kilku minutach ponownej ciszy na trasie mieliśmy Buttona, który przy okazji zameldował się na pierwszym miejscu z wynikiem 1:32,423, który potem poprawił na 1:31,594, co udowadniało stałą poprawę przyczepności na przesychającej nawierzchni. Pierwszym kierowcą, który zdecydował się zaryzykować wyjazd na gładkich oponach był Jean-Eric Vergne i stało się to dopiero na 10 minut przed końcem treningu.

Francuz z łatwością poprawił czas Buttona o ponad 5 sekund. Podczas gdy Toro Rosso wyjechało na miękkiej mieszance, mieliśmy również kierowców, którzy pojawili się na super miękkiej gumie. Na torze pojawili się wszyscy poza Raikkonenem i na czele tabeli mieliśmy podobnie spory ruch. Co rusz kolejni kierowcy wykorzystywali coraz lepszą przyczepność i wskakiwali na czoło.

Sytuacja na torze nieco przerosła Ericssona, który nie zmieścił się w zakręcie przed tunelem i niemalże uderzył w bariery. Na szczęście udało się uniknąć kraksy i ruszyć w dalszą drogę. Na czele usadowił się tymczasem Alonso, który najlepiej poradził sobie z ogromnym ruchem na torze, jak również ze zdradliwymi warunkami.