Alonso: Kryzys F1 musi zostać rozwiązany przy pomocy zdrowego rozsądku

Hiszpan ma nadzieję, że niedługo sytuacja mniejszych zespołów ustabilizuje się.
02.11.1412:18
Nataniel Piórkowski
1688wyświetlenia

Zdaniem Fernando Alonso władze i zespoły F1 powinny wykazać zdrowy rozsądek, starając się znaleźć rozwiązanie prowadzące ku przezwyciężeniu kryzysu w jakim znalazł się sport.

Po tym jak w Austin nie pojawiły się zespoły Caterhama i Marussi, trójka innych mniejszych ekip: Force India, Sauber oraz Lotus dobitnie zasugerowały potrzebę wprowadzenia zmian w sposobie rozdzielania przez FOM zysków z praw komercyjnych.

Nadzieję na rozwiązanie patowej sytuacji wniosło wczorajsze wystąpienie Berniego Ecclestone'a, który publicznie przyznał się do optowania za mało sprawiedliwym modelem nagradzania stajni za starty. Z drugiej strony Brytyjczyk zaznaczył jednak, że ewentualne wprowadzenie zmian musi zyskać akceptację wszystkich ekip, w tym co najbardziej kluczowe - tych ze ścisłej czołówki. Biorąc pod uwagę profity, jakie zespoły te otrzymują na mocy obecnych porozumień z właścicielem praw komercyjnych, osiągnięcie porozumienia może okazać się niezwykle trudne.

Odnosząc się do plotek o możliwym zbojkotowaniu przez część ekip niedzielnego wyścigu o Grand Prix USA, Fernando Alonso powiedział, że w obecnej sytuacji wszystkie strony muszą wykazać się zrozumieniem powagi sytuacji. Musimy uciec się do zdrowego rozsądku. Wszyscy. Cały sport. Chodzi także o przepisy. Każdego roku powinniśmy dążyć do zmniejszania wydatków. Odmrożenie rozwoju silników… Debatujemy o wielu zmianach, które idą w zupełnie odwrotnym kierunku i na pewno nie przyczynią się do cięć kosztów. Tak jak powiedziałem, musimy myśleć zdroworozsądkowo. Zawsze.

Co zrozumiałe Hiszpan przyznał, że nie zna wszystkich zapisów porozumień finansowych, jednak ma nadzieję, że sytuacja unormuje się, a stawka F1 zamiast zmniejszać, zacznie się od nowa rozrastać o stabilne finansowo ekipy. Nie znam powodu dla którego każdego roku jeden lub dwa zespoły wpadają w tarapaty finansowe. Formuła 1 to na płaszczyźnie ekonomicznej bardzo wymagający sport.

Duzi producenci, duże zespoły mogą konkurować. Inne starają się, ale nigdy nie są w stanie zaleźć optymalnego balansu kosztów. Trudno powiedzieć według jakiego modelu powinny dzielone być pieniądze, jak istotne jest dla niektórych zespołów zdobycie punktów do klasyfikacji konstruktorów. Jest wiele rzeczy, o których po prostu mam zbyt małą wiedzę. Liczę że uda nam się znaleźć rozwiązanie. Uczynić sport zdrowszym, tak by dołączyły do niego nowe zespoły, nowi producenci. Doprowadzić do sytuacji, w której wszyscy będą zadowoleni - zakończył dwukrotny mistrz świata.

KOMENTARZE

5
marios76
04.11.2014 09:01
@ICEman Czytasz co piszesz? Myslisz ze jak odejdzie Marussia, Caterham potem Sauber i Force India to nagle pojawi sie w ich miejsce stado zespolow zdolnych do rywalizacji z czolowymi teamami z wieloletnia obecnoscia w F1. Nie ma zakazu wstepu dla bogatych do swiata F1, a jakos nie widac tego kapitalu...
nixtone
02.11.2014 06:03
@ICEman ...powiedz to kibicom ale nie tym bogatym a zasiadającym na trybunach. Ich też może przyjść na takie zawody 10.000 zamiast 100.000. Amerykańscy kibice szczególnie mogą "olać" taką formułę 15-20 bolidów kiedy są przyzwyczajeni oglądać 30, 40 i więcej! (szczególnie jeżeli przed weekendem wiadomo kto wygra...)
dejacek
02.11.2014 05:28
cóż, trzeba się dzielić tym co jest. Czasy świetności niestety minęły - raczej bezpowrotnie. Mam na myśli czasy kiedy F1 finansowali producenci wyrobów tytoniowych i alkoholu
ICEman
02.11.2014 01:33
Gonić biedne zespoły, F1 ma być dla bogatych.
SirKamil
02.11.2014 11:35
Rozwiązaniem byłoby rozpędzenie tego całego kabaretu na cztery wiatry i ponowne ukształtowanie nowego klarownego, bilateralnego porozumienia między posiadaczem praw komercyjnych a uczestnikami mistrzostw w miejsce aktualnych patogennych umów indywidualnych obowiązujących do 2020 roku. Formuła oscylująca wokół miliona funtów za miejsce w klasyfikacji wydaje się uczciwa. Przepisy dodatkowo uzupełnić pancernymi czapami budżetowymi, albo łatwiejszym rozwiązaniem ale godzącym w aspekt inżynieryjny- limitami ilościowymi na usprawnienia i ulepszenia oraz użycie zasobów. Po co udawać, że nie wie się skąd te wszystkie kłopoty finansowe części ekip? Na światowym rynku po prostu nie ma kapitału, który chciałby się zaangażować w F1, ani w formie zaangażowania właścicielskiego- i dotowania działalności ekipy ze środków własnych- ani form zbliżonych do sponsoringu. To tak, jakby kazać zbudować komuś klub tenisowy dla milionerów albo salon Bentleya na najbardziej zabitej dechami bieszczadzkiej wsi i dziwić się, że przynosi straty. Powtarzam, tych pieniędzy zwyczajnie dzisiaj nie ma. NIE-MA. Nie istnieją. Nawet gdy pojawia się korporacja patrząca łakomym okiem na F1, jest szybko przechwytywana przez FOM dający gwarancje ekspozycji na infrastrukturze torowej czy poprzez animacje wszelkiej maści. Zespoły zostają bez spodni. Jeśli nie stoi za tobą korporacja gwarantująca tłuste transfery z własnych kont i jeśli nie nazywasz się Ferrari to jesteś ugotowany. To wypaczenie niemal całej historii ekonomicznej F1.