Bolidy Lotusa mogą zostać skonfiskowane po zakończeniu GP Belgii
Za całą sytuacją stoi Charles Pic, który postanowił podać stajnię z Enstone do sądu
22.08.1509:17
1652wyświetlenia
Ekipa Lotus może mieć problem z opuszczeniem toru Spa po zakończeniu Grand Prix Belgii, ze względu na nakaz konfiskaty mienia wydany przez miejscowy sąd.
Jak się okazuje, stajnia z Enstone została podana do sądu arbitrażowego przez Charlesa Pica, który pełnił w ubiegłym roku funkcję kierowcy testowego. Zdaniem Francuza, ekipa nie wywiązała się z warunków kontraktu, w którym była zapisana dokładna liczba dni, jaką ma spędzić za kierownicą bolidu Formuły 1.
Mimo to cała sytuacja wynikła z faktu, iż Lotus korzystał w sezonie 2014 z bardzo awaryjnych jednostek napędowych Renault i kiedy inżynierowie zdołali się uporać z większością problemów, podjęto decyzję o przekazaniu kolejnych dni testowych etatowym zawodnikom, by ci mogli się lepiej zapoznać z bolidem.
Takie tłumaczenia nie przekonały jednak Pica i ten zgłosił całe zdarzenie do sądu arbitrażowego, który jeszcze nie rozstrzygnął sprawy, aczkolwiek sąd belgijski wydał nakaz konfiskaty mienia, co może oznaczać, że między innymi bolidy Lotusa nie będą w stanie opuścić toru Spa po zakończeniu weekendu Grand Prix.
Lotus uważa jednak, iż decyzja sądu od strony prawnej jest bezpodstawna i na chwilę obecną prawnicy brytyjskiej ekipy pracują nad znalezieniem rozwiązania. Jak przyznał szef oraz właściciel - Gerard Lopez, całe zamieszanie powinno zostać rozwiązane przed niedzielnym wyścigiem.
Nasz dział prawny analizuje całą sprawę. Rozwiążemy to w taki sposób, który będzie odpowiedni. Wiemy, że są pewne rozbieżności pomiędzy tym, ile dni zagwarantowaliśmy w kontrakcie, a ile naprawdę zostało zrealizowane, aczkolwiek powinniśmy znaleźć polubowne wyjście z tej sytuacji. Samochody powinny wyjechać z toru zgodnie z planem i nie przewiduję żadnych problemów. Wiem, iż znajdzie się jakieś rozwiązanie.
Co ciekawe, sprawa jest na tyle skomplikowana, że trzech członków zespołu postanowiło zostać w garażu w nocy z czwartku na piątek, a mianowicie główny menedżer, koordynator oraz dyrektor techniczny. FIA postanowiła jednak nie odbierać jednej z dwóch możliwości złamania godziny policyjnej, ponieważ cała sytuacja wynikła z
okoliczności zewnętrznychi nie była ona spowodowana
sprawami technicznymiwymagających zmian w bolidach.
KOMENTARZE