GP Brazylii jedynym znakiem zapytania kalendarza na sezon 2017

Bernie Ecclestone skomentował także informacje dotyczące przyszłości innych wyścigów F1.
26.11.1612:16
Nataniel Piórkowski
1025wyświetlenia


Bernie Ecclestone potwierdził, że w sezonie 2017 nie zostanie zorganizowany wyścig o GP Niemiec, a jedynym znakiem zapytania związanym z kalendarzem pozostaje GP Brazylii.

Po uzgodnieniu warunków nowego kontraktu z Monzą i braku możliwości przeprowadzenia wyścigu na Hockenheimringu, FOM pracuje nad wyjaśnieniem przyszłości rundy na Interlagos.

Tak naprawdę jedyny znak zapytania dotyczy Brazylii. Musimy uporządkować tę kwestię. Mam nadzieję, że zostanie ona uporządkowana - powiedział Ecclestone.

Brytyjczyk zdradził również, że nadal nie został formalnie podpisany kontrakt na organizację Grand Prix Włoch po sezonie 2017. Wiele uścisków dłoni. To Włosi! Nie mogli podpisać umowy w tym tygodniu, chcieli coś w niej zmienić, my się na to zgodziliśmy.

Zapytany o to, czy ma obawy związane z przyszłością wyścigu na Monzy, szef Formula One Management odparł: Nie, wcale. Nie sądzę, by były jakiekolwiek powody do niepokoju.

Odnosząc się do kwestii Grand Prix Niemiec, Ecclestone podkreślił, że wyścig może powrócić do kalendarza w 2018 roku, gdy po raz kolejny prawo do organizacji imprezy przypadnie Hockenheimringowi. Mamy kontrakt o naprzemiennym organizowaniu wyścigów. W przyszłym roku wypada kolej Nurburgringu. Liczyliśmy, że uda się osiągnąć umowę z osobami, z którymi mieliśmy umowę. Hockenheim ma porozumienie na sezon 2018. Nie jestem rozczarowany. Jestem zaskoczony. Czego jeszcze potrzebuje taki kraj? Jakie musi panować tam zainteresowanie? Nie brakuje im kierowców czy konstruktorów.

Komentując zmiany terminów rozegrania GP Węgier, Singapuru, Malezji i Meksyku, Ecclestone stwierdził: Zmieniło się tak wiele, że nie pamiętam wszystkich detali. Kalendarz zostanie opublikowany w przyszłym tygodniu. Wierzcie mi, warto czekać na dobre rzeczy.

Kolejną sprawą, jaką poruszył supremo F1 była perspektywa dalszego rozgrywania wyścigu w Singapurze. Organizacja wyścigu to olbrzymie wydatki. Kiedy podpisywaliśmy z nimi umowę, nie poruszaliśmy w ogóle ścigania się przy sztucznym oświetleniu. Pomysł pojawił się później, gdy powiedziałem o oświetleniu toru i wydaniu kolejnych 20 milionów z ich pieniędzy. Teraz mówią, że przez 10 lat solennie opłacali swoje zobowiązania, więc chcieliby nieco bardziej preferencyjnych warunków. Zrobili dla swojej marki to, co chcieli. Nie chcę stracić Singapuru. Są pewne wyścigi, których lepiej nie tracić.

Brytyjczyk przyznał również, że doszły do niego doniesienia o wycofaniu wsparciu rządu Malezji dla dalszej GP F1 na Sepang po 2018 roku. Podobno takie poczynili ustalenia. To dobrzy ludzie, kochani ludzie. Nigdy nie miałem z nimi żadnego problemu. Wszystko w porządku.