Magnussen: Nie przepraszałem Ericssona za kolizję z Melbourne

Sam Szwed ma nadzieję, że sędziowie będą konsekwentni w podejściu do podobnych incydentów.
06.04.1709:44
Nataniel Piórkowski
708wyświetlenia


Kevin Magnussen zdementował, że przeprosił Marcusa Ericssona za kolizję, do jakiej doszło krótko po starcie otwierającego sezon wyścigu o Grand Prix Australii.

Kierowca Haasa stracił panowanie nad swym bolidem zahaczając o tarkę w trzecim zakręcie i uderzył w bok Saubera C36 Ericssona. Obaj kierowcy wpadli w żwirową pułapkę i chociaż byli w stanie powrócić na tor, to później wycofali się z rywalizacji z powodu usterek technicznych. Dzień później Ericsson opublikował na swoim Twitterze wpis, w którym stwierdził, iż Magnussen przeprosił go za incydent.

Zapytany w czwartek o przeprosiny, Magnussen odparł: Nie, nie przeprosiłem go. Widziałem jego wpis na Twitterze. Spotkaliśmy się na pokładzie samolotu, porozmawialiśmy o tym co się stało, ale nie przeprosiłem go. To nie jego wina - to był incydent wyścigowy.

On znajdował się na zewnętrznej, a ja złapałem podsterowność i trafiłem na jego bolid. W sumie była to nadsterowność, która przeszła w podsterowność. Gdybym znajdował się na jego miejscu zostawiłbym trochę więcej miejsca, aby mieć gwarancję, że nie dojdzie do żadnego incydentu. Nie miałem szans, by pojechać inaczej. To był zwykły incydent wyścigowy - dodał.

Magnussen dodał, że fakt, iż nie został ukarany za spowodowanie kolizji świadczy na korzyść jego relacji. Sam Ericsson powiedział w czwartek: Dla mnie to rozczarowujące. Ta kolizja zrujnowała mój wyścig po pokonaniu trzech zakrętów. Możecie ją nazwać incydentem wyścigowym, ale jednocześnie trudno jest mi spojrzeć wstecz i powiedzieć, co mogłem zrobić inaczej, aby jej uniknąć.

Ten manewr był na limicie i byłbym sobie w stanie wyobrazić, że otrzyma za niego karę. Kary nie było, akceptuję to, ale było bardzo blisko. Dla mnie było jasne, że wina leży po stronie Kevina, ale on nie otrzymał kary. Mam nadzieję, że sędziowie będą teraz konsekwentni. Jeśli nagle zaczną karać kierowców za podobne incydenty, to będzie to bardzo mylące - podsumował Szwed.