Ecclestone: Nie wiem co Formuła 1 zrobi bez Charliego Whitinga

Były szef serii przyznał, że Brytyjczyk był jednym z najbardziej lojalnych współpracowników.
14.03.1915:50
Mateusz Szymkiewicz
1590wyświetlenia
Embed from Getty Images

Bernie Ecclestone przyznał, że ciężko jest mu sobie wyobrazić dalsze losy Formuły 1 bez Charliego Whitinga.

Wieloletni dyrektor wyścigów zmarł w nocy z środy na czwartek w Melbourne. Brytyjczyk przed podjęciem pracy w FIA był zaangażowany w zespół Brabham, który należał do późniejszego szefa Formuły 1 - Berniego Ecclestone'a. Jak przyznał, dwa mistrzowskie tytuły wywalczone przez Nelsona Piqueta w sezonach 1981 oraz 1983 są w dużej mierze zasługą Whitinga, który pełnił obowiązki szefa mechaników.

On po prostu wykonywał wspaniałą pracę dla FIA - powiedział 88-latek w rozmowie z portalem RaceFans.net. Jeśli mam być szczery, to nie mam pojęcia co zamierzają teraz zrobić lub jak zamierzają go zastąpić. Charlie był facetem, któremu mogłem zaufać. Wiele innych osób także mu ufało, ponieważ jeżeli powiedział, że coś zrobi, to tak później było. Wykonywał wszystko co było w jego mocy. Nie mogę o nim powiedzieć złego słowa. Tak naprawdę nie był szefem mechaników [w Brabhamie], w większym lub mniejszym stopniu to był lider zespołu. Poprowadził ekipę do zwycięstwa. Wszyscy kierowcy oraz pracownicy ufali mu, a także go lubili. Nie było nikogo, kto mógłby go skrytykować. Wszyscy go wspierali.

Ecclestone ujawnił, że Whiting objął funkcję dyrektora wyścigów z jego polecenia, ponieważ uważał, iż był jedyną kompetentną osobą na to stanowisko. Był wystarczająco silny do tej funkcji, by nie brać do siebie bzdur wygadywanych przez ludzi. Oczywiście, przy wielu okazjach psuł humor pewnym osobom, szczególnie kiedy podejmował decyzje niepopularne wśród kierowców. Mimo to wszystko szło we właściwym kierunku. Sędziowie wspierali go i kiedy nie wiedzieli jaką podjąć decyzję, pytali się Charliego, a on służył im pomocą.

Brytyjczyk dodał, iż o śmierci Whitinga został poinformowany przez obecnego prezesa FIA - Jeana Todta. Jedyną dobrą rzeczą, o ile można to tak nazwać, jest to, że kładąc się spać był szczęśliwy, iż wstanie o siódmej rano i pójdzie do pracy. Nie obudził się jednak. Kiedy nadejdzie moja pora, mam nadzieję, że potoczy się to w ten sam sposób - zakończył Ecclestone.