Ricciardo: Próbowałem uniknąć ewentualnego kontaktu z Perezem

Tuż po starcie kierowca Renault najechał na głęboką nierówność i stracił przednie skrzydło.
17.03.1910:39
Nataniel Piórkowski
1363wyświetlenia
Embed from Getty Images

Daniel Ricciardo żałuje chwili, która na starcie doprowadziła do urwania się przedniego skrzydła z jego bolidu, przekreślając wszelkie szanse na walkę o punkty w domowym wyścigu F1 w Australii.

Ricciardo ustawił swój bolid na dwunastym polu startowym, obok Serio Pereza z Racing Point. Po starcie kierowca z Perth zareagował na lekki skręt kierownicą wykonany przez Meksykanina i próbując uniknąć ewentualnej kolizji najechał na trawę i dużą nierówność, na której doszło do oderwania się przedniego skrzydła z jego bolidu R.S.19.

Zdaniem Australijczyka, który później wycofał się z wyścigu ze względu na uszkodzenie deflektora, nierównością mógł być rów służący do odprowadzania z toru nadmiaru wody.

Miałem dużego pecha. Najechałem dwoma kołami na trawę, tuż przed wielką nierównością, chyba rowem do odprowadzania wody. Start Sergio nie był zbyt dobry. Miałem trochę miejsca. On delikatnie zachwiał bolidem, ale gdy wszystko dzieje się z taką prędkością odruchowo chcesz na to zareagować.

Zjechałem lekko na bok, on wyprostował kierownicę i pojechał dalej, a ja trafiłem na trawiaste pobocze. Nigdy nie wiadomo, jak bardzo zmieniłby tor jazdy. Jechał przede mną, więc instynktownie dostosowałem się do tego co zrobił - wyjaśniał reprezentant Renault.

To wszystko sprawiło, że wyjechałem na trawę. Nie byłem tym specjalnie zaniepokojony. Pomyślałem, że po prostu po niej przejadę. Sądziłem, że mam wystarczającą prędkość, aby utrzymać się obok Sergio. Później trafiłem jednak na ten przeklęty rów i było już po wszystkim.