Juri Vips w rozmowie z "Wyprzedź Mnie!"

O F3, perspektywach na F1, początkach w Estonii, Helmucie Marko czy wygranej w Mam Talent.
14.09.1916:56
Mateusz Szymkiewicz
1810wyświetlenia


Redakcja Wyprzedź Mnie! przy okazji Grand Prix Austrii miała okazję obserwować na żywo pierwszy tryumf w Formule 3 niejakiego Juriego Vipsa z Estonii. Był to dosyć intrygujący moment, ponieważ jako pierwszy pojawił się na mecie zawodnik z podobnej części Europy i nie bójmy się tego słowa, egzotycznego kraju na mapie sportów motorowych.

Po bliższym zapoznaniu się z sylwetką kierowcy przekonaliśmy się, że mamy do czynienia z postacią nietuzinkową. Zaledwie cztery lata za kierownicą gokarta, bardzo mocne występy w bolidach jednomiejscowych bez gigantycznego wsparcia sponsorów, a obecnie starty pod patronatem juniorskiego programu Red Bulla. Formuła 1? Niezbyt był nią zainteresowany, bardziej stała się celem przy okazji kolejnych szczebli w sportach motorowych. Prywatnie? Mówimy o zwycięzcy estońskiej edycji Mam Talent, który swego czasu cieszył się dużą popularnością w kraju z innego powodu niż jazda w kółko.

W trakcie Grand Prix Włoch udało nam się złapać Juriego między piątkową sesją treningową a kwalifikacjami Formuły 3. Jeszcze wtedy Estończyk był pełen nadziei na zredukowanie straty do liderującego Roberta Schwartzmana, lecz weekend okazał się jedną wielką katastrofą. Pozycja startowa w drugiej dziesiątce, wypadek z winy Vipsa w głównym wyścigu, a także finisz poza punktowaną strefą w sprincie.

Przed finałem sezonu w Soczi szczytem możliwości Vipsa jest wicemistrzostwo. Mimo niewielkiej dezaktualizacji treści rozmowy, ani przez chwilę nie przyszło nam do głowy, by wyrzucić ją do kosza. Z Estończykiem poruszyliśmy wiele tematów, obejmujących nie tylko same wyścigi. 19-latek okazał się bardzo dojrzałym i inteligentnym rozmówcą o ciekawym punkcie widzenia. Nie pozostaje nam nic innego jak zaprosić was do lektury!



Chciałbym rozpocząć od twojego tegorocznego sezonu w Formule 3. Miałeś dużo wzlotów i upadków: obecnie trzecie miejsce w klasyfikacji, dwa zwycięstwa, ale za to kilka wyścigów bez punktów. Co możesz powiedzieć?

Całkiem nieźle to podsumowałeś. Myślę, że gdybym miał nieco więcej szczęścia to mój sezon byłby bardzo mocny. W jednym wyścigu znalazłem się poza punktami, ponieważ mieliśmy naprawdę duże problemy z bolidem. Spa-Francorchamps oceniłbym jako pół na pół, ponieważ nie mogłem zakładać, że zostanę wyrzucony przez rywala poza tor. Na Silverstone było z resztą podobnie. Straciłem sporo punktów, więc mogłem być teraz w dużo lepszej pozycji. Pozostaję jednak zadowolony z tego sezonu, ponieważ z każdym kolejnym wyścigiem czuję, że jestem coraz lepszy.

Twoja strata do lidera, Roberta Schwartzmana, aktualnie wynosi 30 punktów [po rundzie we Włoszech już 58 punktów]. Czy uważasz, że tytuł dalej jest w twoim zasięgu?

W każdy weekend jest do zdobycia 48 punktów. Dopóki mam matematyczne szanse, wszystko jest możliwe. Z pewnością, będę potrzebował problemów u Roberta, by móc złapać kontakt. W tych mistrzostwach z dużą łatwością możesz wpaść w tarapaty lub zaliczyć fantastyczny weekend. Nasze opony są bardzo czułe, a niektóre wyścigi trudne. Tak jak już mówiłem, wszystko jest możliwe i kwestia mistrzostwa pozostaje otwarta.

Jesteś w dosyć nietypowej sytuacji w tabeli. Pozostajesz zaangażowany w walkę o mistrzostwo, ale równie dobrze możesz wypaść poza pierwszą trójkę. Różnica między drugim Daruvalą, a czwartym Armstrongiem to zaledwie kilka punktów.

Cały czas celuję w mistrzostwo, to na tym przede wszystkim spoczywa moja koncentracja. Z pewnością jest bardzo blisko między drugą a czwartą pozycją. Jeżeli nikt z nas nie popełni błędów na Monzy, a także uniknie kłopotów w Soczi, wtedy być może będzie nas czekała ostra walka o wicemistrzostwo.



Przejdźmy do sezonu 2020. W przypadku braku mistrzowskiego tytułu bierzesz w ogóle pod uwagę kolejny sezon w Formule 3?

Zdecydowanie nie. Jeszcze nie wiem co mnie czeka za rok, ale nie biorę tego pod uwagę.

Aktualnie Red Bull ma dosyć nietypową ścieżkę rozwoju dla swoich kierowców. Zamiast w Formule 2, jego juniorzy lądują w japońskiej Super Formula. Gdybyś mógł wybrać swoje miejsce startów w 2020 roku, w której z tych serii wolałbyś się znaleźć?

Nie mam pojęcia. Ostateczna decyzja nie będzie należała do mnie, ale zaakceptuję każdy przedstawiony mi wybór. Prawdopodobnie zostanie mi zaproponowana któraś z tych dwóch serii, więc zobaczymy jak to finalnie się rozwinie. W tej chwili nie przejmuję się tym, pozostaję otwarty.

W tej chwili panuje mały bałagan z kierowcami w Red Bull Racing oraz Toro Rosso. Spośród wszystkich juniorów, to ty masz w tej chwili najwięcej punktów do superlicencji. Żeby uzyskać prawo startów w Formule 1 w 2020 roku musisz być minimum trzeci w F3. Uważasz, że możesz wykorzystać to zamieszanie i znaleźć dla siebie miejsce w F1 już w kolejnym sezonie?

Na dzień dzisiejszy brzmi to nierealistycznie. Wszystko jest w rękach Helmuta [Marko] oraz zespołu. Jest doświadczonym człowiekiem i to on podejmuje decyzje. Zobaczymy co się wydarzy. Przede wszystkim muszę zdobyć te punkty do superlicencji, by zacząć myśleć o takim scenariuszu.

Niezależnie od tego jaka zapadnie decyzja w kontekście sezonu 2020, czułbyś się gotowy na starty w Formule 1 już za rok?

Nie mam pojęcia. Nigdy nie prowadziłem bolidu F1. Poza tym wychodzę z założenia, że to zespoły przygotowują kierowcę do rywalizacji w Formule 1. Nikt nie jest w stanie wskoczyć tam bezpośrednio z juniorskiej serii i od razu uzyskiwać dobre wyniki. Weźmy przykład Alexandra Albona. Nigdy wcześniej nie testował bolidu F1, a pojawił się w Barcelonie na zimowych przygotowaniach i był w stanie jechać szybko. Moim zdaniem wszystko leży w gestii zespołu. Osobiście czuję się gotowy, by podjąć współpracę z ekipą i zrozumieć wiele rzeczy, jak zachowanie bolidu czy proces adaptacji do maszyny. Czuję, że robię wystarczająco dużo, ale trudno mi odpowiedzieć na to pytanie.

Jako junior Red Bulla współpracujesz w jakiś sposób z zespołem Formuły 1? Na przykład czy odbywasz sesje w symulatorze?

Tak, współpracuję z inżynierami w symulatorze, ale póki co nie miałem z nimi kontaktu na torze wyścigowym, w trakcie odpraw czy innych podobnych sytuacji.



Przejdźmy do twoich początków w sportach motorowych. Pochodzimy z podobnej części Europy i umówmy się, wyścigi samochodowe nie stoją tam na najwyższym poziomie. Jak udało ci się wypłynąć na szerokie wody z Estonii?

Moja historia jest bardzo prosta. Mój starszy brat jest wielkim fanem halowego kartingu, gdzie wypożyczasz wózek na minuty lub godziny i jeździsz po torze. Pewnego razu zabrał mnie ze sobą. Prawdopodobnie miałem wtedy osiem lub dziewięć lat. Spodobało mi się i zacząłem jeździć coraz częściej. W końcu wystartowałem w mistrzostwach Estonii, które niemal od razu udało mi się wygrać. Później przeniosłem się do europejskich mistrzostw, aczkolwiek nie spędziłem zbyt wiele czasu na tym poziomie, przynajmniej w porównaniu do moich rywali.

Z początku moim celem nie było zostanie profesjonalnym kierowcą wyścigowym, traktowałem to jako hobby. Kiedy jednak pojawiły się pierwsze sukcesy uznałem: «Tak, chcę to dalej robić». Nie miałem od samego początku podejścia, że moja przyszłość to profesjonalne starty w wyścigach. Kiedy zacząłem odnosić sukcesy i pokonywać rywali, pojawiły się propozycje testów, menedżer oraz sponsorzy. Od tamtej pory miałem świadomość w jakim kierunku to zmierza.

Jak wyglądała twoja przesiadka z gokarta do bolidu jednomiejscowego? Nie miałeś problemów ze znalezieniem sponsorów w Estonii, czy może wręcz przeciwnie?

Było bardzo trudno. Uważam, że im pochodzisz z mniejszego kraju, tym trudniej jest o znalezienie sponsorów. Po prostu rynek jest dużo mniejszy, więc nawet jeżeli uda ci się znaleźć jakiegoś partnera, to nie jest on w stanie zaoferować konkurencyjnej stawki. Tak jak już mówiłem, miałem spore trudności, by znaleźć sponsorów. Sama przesiadka z gokarta do bolidu nie należała również do najłatwiejszych. Nie miałem pieniędzy na testy, więc jeździłem bardzo mało, a kiedy przesiadasz się z gokarta jest to kluczowa rzecz. Z tego powodu mój pierwszy sezon w bolidzie był bardzo trudny. Musiałem traktować wyścigi jak testy, a poza tym miałem tylko piętnaście lat. Po czasie wychodzę z założenia, że byłem nieco za młody i źle przygotowany.

Jako młody zawodnik kto był twoim bohaterem lub idolem z torów wyścigowych? O narodowego bohatera musiało ci być trudno. Obecnie twoi młodsi rodacy mają trochę łatwiej, ponieważ osiągasz dobre wyniki w Formule 3, a Ott Tanak zmierza po mistrzowski tytuł w WRC.

Jeśli mam być szczery, to na początku swojej przygody z wyścigami nie oglądałem zbyt dużo Formuły 1. Kiedy jednak zacząłem śledzić wyścigi, najbardziej podziwiałem Hamiltona. Pamiętam również z wczesnego dzieciństwa jak Alonso zdobywał mistrzostwo świata. Trudno mi jednak określić któregoś z kierowców jako mojego bohatera. Na pewno kiedy otwiera się przed tobą szansa na obcowanie z takimi zawodnikami jak Hamilton oraz Vettel, masz szansę nabyć sporo nowej wiedzy na torze oraz poza nim. Robert Kubica jest z podobnej części Europy, jednakże kiedy zacząłem profesjonalne starty w kartingu w 2011 roku, jego już nie było w Formule 1, więc nie widziałem go wcześniej w akcji. Po latach przeglądam wiele filmików z jego występów i mogę powiedzieć tylko tyle, że wielka szkoda, iż spotkał go ten wypadek.

Przed sezonem 2019 wstąpiłeś w szeregi Red Bull Junior Team. Jak udało ci się nawiązać tę współpracę?

Mój poprzedni menedżer oraz Red Bull mieli ze sobą kontakt, ale nawet nie wiem jak dokładnie do tego doszło. Prawdopodobnie pierwsze rozmowy miały miejsce latem ubiegłego roku. Mój pierwszy kontakt z Helmutem Marko miał miejsce podczas zeszłorocznej rundy Formuły 3 na Red Bull Ringu. Odbyliśmy wtedy dyskusję i muszę przyznać, że byłem nieco przerażony, ale teraz przywykłem do tego. Po Hockenheim usiedliśmy do stołu raz jeszcze i podpisaliśmy umowę.



Jak przebiega twoja współpraca z Helmutem Marko? Nie jest tajemnicą, że potrafi być bardzo stanowczy i zdecydowany wobec juniorów.

Nie stawiałbym tego w ten sposób. Jeżeli wykonujesz dobrą pracę, to jest z ciebie zadowolony. Kiedy twoja postawa jest beznadziejna, potrafi być bardzo trudnym człowiekiem. To ma jednak posłużyć jak najlepszemu przygotowaniu. Kiedy trafiasz do F1 i wykonujesz nie najlepszą pracę, dochodzi do tego presja ze strony mediów oraz zespołu. On po prostu stara się odtworzyć to w juniorskim programie, więc kiedy wykonujesz właściwą robotę, wszystko wygląda dobrze.

Znalazłem na Reddicie dosyć interesującą informację na twój temat. Podobno jesteś zwycięzcą estońskiej edycji Mam Talent. To prawda?

Tak!

W takim razie który ze swoich talentów zaprezentowałeś?

Prezentowałem szybkie liczenie w pamięci. Kiedy wygrałem ten program miałem zaledwie osiem lat. Musiałem dodawać ze sobą jakieś ogromne liczby czy wykonywać działania z niewiadomą. Oczywiście musiałem podawać prawidłowe wyniki, a widzom bardzo to się podobało!

Muszę przyznać, że jak na tak inteligentnego gościa wybrałeś bardzo nietypową ścieżkę rozwoju!

Uważasz, że kierowca wyścigowy nie powinien być inteligentny? (śmiech)

Nie, wręcz przeciwnie! Po prostu prędzej bym się spodziewał, że będziesz projektował bolidy, a nie się nimi ścigał.

Najlepiej jest robić w życiu to co sprawia ci przyjemność. Szczerze mówiąc nie przepadałem za nauką. A co do kwestii zostania inżynierem, pod tym względem mogę rozwijać się również jako kierowca wyścigowy.