Wywiad z Miką Hakkinenem
Hakkinen był gościem Michaela Schumachera podczas GP Brazylii
26.10.0616:31
1227wyświetlenia
Na ostatnią rundę tegorocznych Mistrzostw Świata Formuły 1, która była jednocześnie ostatnią w karierze dla Michaela Schumachera, przybyło na specjalne zaproszenie niemieckiego kierowcy sporo jego przyjaciół i członków rodziny.
Wśród zaproszonych gości znalazł się także były dwukrotny mistrz świata Mika Hakkinen - człowiek, o którym sam Schumacher wielokrotnie mówił "największy i najbardziej ulubiony rywal".
Reporter serwisu autosport.com Jonathan Noble skorzystał z okazji i wypytał byłego kierowcę McLarena co sądzi o odejściu Schumiego, o jego przyszłości i o przejściu Kimiego Raikkonena do Ferrari.
Zapraszamy do lektury.
Czy Michael Schumacher jest największym kierowcą w historii Formuły 1?
"Ogólnie rozpatrując to zagadnienie nie ma wątpliwości co do tego, czego dokonał Michael w czasie swojej kariery w F1. Zdobył więcej tytułów mistrzowskich niż ktokolwiek inny. To wspaniałe osiągnięcie, ale niestety nie mogę określić (np. w skali od 1 do 10) jak dobry jest Michael. To jest bardziej skomplikowane. Choć z pewnością jego osiągnięcia są nadzwyczajne. Nie sądzę, aby w przyszłości szybko pojawił się kierowca, który pobije jego wyniki. Być może nie pojawi się już nigdy".
Jakie jest pana najlepsze wspomnienie związane z Michaelem?
"Mam wiele wspomnień - wspominam głównie te chwile, kiedy go wyprzedziłem. Więc raczej mam dobre wspomnienia. Oczywiście w przeszłości stoczyłem kilka wspaniałych pojedynków z Michaelem, na przykład warto wspomnieć o Spa (2000). To była bardzo wyzywająca i mocna rywalizacja - szczególnie w sezonach 1998, 1999 i 2000.
Wydaje mi się, iż nigdy w całej naszej historii nie mieliśmy kolizji. Nie nazwałbym tego dżentelmeńskimi wyścigami, jednak były to wyścigi, podczas których obydwoje szanowaliśmy się w sytuacjach, w których jechaliśmy na granicy (zarówno bolidu jak i kierowcy). Więc nigdy nie stosowaliśmy wobec siebie nieprzyjemnych sztuczek. Dlatego wyścigi z Michaelem były dla mnie wspaniałymi chwilami.
Według mnie powodem, dlaczego do konfliktów nigdy nie doszło, była moja mentalność i postawa: uważałem, że byliśmy przykładem dla młodych kierowców, którzy ścigali się w wyścigach gokartów czy jeździli po zwykłych drogach, więc cokolwiek zrobilibyśmy na torze, byłoby przykładem dla nich. Zawsze starałem się, by moje wyścigi z Michaelem były ekscytujące i wymagające, ale nie poprzez jakieś nieczyste zagrania".
Ale czy Spa 2000 była blisko przekroczenia tej granicy?
"O tak, bardzo bliska".
Na samej granicy, czy została przekroczona?
"Za każdym razem, gdy twój bolid wjeżdża na białą linię i wyjeżdżasz na trawę, to wtedy przekraczasz granicę. Więc sądzę, że w Spa przejechałem na granicy możliwości, jednak rezultat był dobry i zarazem spektakularny w mojej opinii".
Możesz nam teraz powiedzieć, co wtedy po wyścigu powiedziałeś Michaelowi?
"Nie mogę sobie dokładnie przypomnieć co wtedy powiedziałem, więc lepiej będzie, jeżeli tego nie powiem, gdyż mógłbym skłamać".
Czy Michael podjął właściwą decyzję o odejściu na emeryturę?
"Cóż, to jest bardzo prywatna sprawa. To jest bardzo, bardzo osobista decyzja, którą się podejmuje, gdy rzeczywiście zamierza się przestać ścigać. Zazwyczaj jest kilka powodów, które wpływają na decyzję. Jeżeli pytasz mnie czy to był odpowiedni moment na zakończenie kariery, to na to pytanie odpowiedzieć może tylko sam Michael.
Oczywiście on był w Formule 1 od dawna, ścigał się przez wiele lat i to często pod presją, więc to naturalne, że osiągnął punkt, w którym ma dość. Jeśli czujesz się na siłach, by powiedzieć sobie i swoim kibicom, że już czas przestać, to znaczy, że rzeczywiście już czas przestać".
Czy uważasz, że decyzja Ferrari o podpisaniu kontraktu z Kimim Raikkonenem wpłynęła jakoś na jego decyzję?
"Nie, nie sądzę. Michael jest prawdziwym wojownikiem i niezależnie kto byłby jego partnerem w zespole walczyłby zaciekle. Więc przejście Kimiego do Ferrari nie miało nic wspólnego z decyzją Michaela. Takie jest moje zdanie".
Rozmawialiśmy o tym, czy jest to odpowiedni czas dla Michaela na odejście, a czy był to odpowiedni czas dla ciebie, gdy zdecydowałeś się odejść?
"Tak, zdecydowanie. Miałem mnóstwo powodów by przestać się ścigać i podjąłem słuszną decyzję. Ściganie się jest całym światem i jeżeli jesteś zwycięzcą, musisz być gotowy zwyciężać, a jeżeli nie jesteś na to gotowy, musisz odejść".
Po kilku latach zdecydowałeś się na powrót do ścigania w serii DTM. Czy uważasz, że Michael też będzie myślał o powrocie do wyścigów?
"Po kilku latach bycia poza F1 naładowałem ponownie swoje baterie. Oczywiście tamten czas był mi potrzebny. Miałem czas na rodzinę, przyjaciół, na podróżowanie po świecie bez presji kierowcy wyścigowego. Potem przyszedł czas, kiedy zacząłem tęsknić za ściganiem. Doprowadziłem się do porządku (kondycyjnego), skupiłem się na wyścigach i zacząłem jeździć w DTM. Pytasz mnie, czy Michael powróci do ścigania?
Moim zdaniem wyścigi mamy we krwi. Wiemy, że jesteśmy dobrzy w ściganiu się i jeżeli jesteśmy w dobrej formie psychicznej i fizycznej, to możemy się ścigać. Gdzieś w głębi duszy wiem, że nie wytrzymałbym bez wyścigów, ponieważ to jest moja wielka pasja. Moim zdaniem Michael powróci do ścigania, ale w jakiej kategorii i kiedy, tego nie wiem. Musiałbyś zapytać jego, ale moja opinia jest taka, że kiedyś powróci".
Sugeruje się, że Michael może w ciągu kilku lat objąć jakieś stanowisko kierownicze w Ferrari. Czy wyobrażasz sobie siebie w takiej roli?
"Oczywiście mogę powiedzieć, że mam dużą wiedzę i spore doświadczenie w różnych dziedzinach związanych z wyścigami, więc na pewno mógłbym wpływać na różne decyzje i analizy ludzi z różnych stanowisk. Jednakże w chwili obecnej moja odpowiedź jest taka, że na poważnie nie myślałem o tym".
Czy Ferrari to obecnie dobry wybór Kimiego? Czy uda mu się w tym zespole wyjść z cienia Michaela?
"Cóż, ja osobiście zdecydowałem się zostać w McLarenie kiedy startowałem w F1, nawet gdy mieliśmy jałowe lata. Ścigałem się przez wiele lat bez zwycięstwa. Z McLarenem ścigaliśmy się razem przez wiele lat zmieniając w międzyczasie dostawców silników, aż wreszcie padło na Mercedesa. Było dużo walki, czasami bez rezultatów, ale mieliśmy dużo cierpliwości i zaangażowania. Warto było. Dwa razy zdobyliśmy Mistrzostwo Świata, osiągnęliśmy wspaniałe wyniki i stworzyliśmy piękny kawałek historii, nawet jeśli po spojrzeniu za płot łatwo można było stwierdzić, że innym lepiej się powodzi. Dawno temu już uznałem, że postąpiłem słusznie zostając w McLarenie. Osiągnąłem sukcesy, ponieważ zrozumiałem potencjał zespołu, miałem świadomość jego możliwości finansowych, poznałem technologię, którą posiadał zespół. Wiele argumentów skłoniło mnie do pozostania w tym zespole.
Pytanie czy Kimi dobrze postąpił. Najłatwiejszą odpowiedzią dla mnie byłoby powiedzieć 'poczekamy, zobaczymy'. Ale należy przeanalizować zmiany w przepisach i w zasobach ludzkich zespołu. Należy zagłębić się głęboko w ten proces by stwierdzić, co byłoby logicznym posunięciem, a co nie. Kiedy zmieniasz zespół i to tak duży jak McLaren czy Ferrari, musisz naprawdę wiele rzeczy przeanalizować i zagłębić się we wszystkie szczegóły. Musisz mieć wokół siebie prawdziwych profesjonalistów, którzy podpowiedzą co będzie dobre a co złe. Chodzi o dalszą perspektywę, nie o dziś lub jutro. Dlatego nie mogę nic innego powiedzieć jak tylko: poczekajmy, zobaczymy jak będzie".
Za czym najmniej tęsknisz z F1?
"Kiedy wracam do mojej przeszłości, to zdaje się, że pamiętam tylko dobre momenty. To taka pozytywna część mojej osoby. Jeżeli jesteś mentalnie i psychicznie zmęczony, nic nie daje ci radości. Po tym wszystkim sądzę, że w ciągu ostatnich moich lat w F1 robiłem wiele rzeczy, które mnie męczyły. Już nie było przyjemności, a kiedy nie czerpiesz przyjemności z tego co robisz, nie warto tego robić, to nie jest dobre ani dla ciebie ani dla innych. Musisz kochać to co robisz".
Co myślisz o Fernando Alonso w McLarenie?
"Właściwie w ogóle go nie znam. Jedynie z wywiadów. Oglądałem wyścigi i widziałem co potrafi. Sądzę, że przejście Fernando do McLarena jest bardzo dobrym posunięciem. Zrobił to myśląc długoterminowo i sądzę, że to był bardzo sprytny ruch. Życzę mu jak najlepiej".
Znasz Kimiego całkiem dobrze, obecnie jest wiele plotek na temat jego życia prywatnego. Czy myślisz, że jest wystarczająco silny by być mistrzem?
"W F1 trzeba być bardzo silnym, stanowczym. Oczywiście można znieść ograniczoną liczbę negatywnych plotek. Jeśli na temat twojej osoby jest wiele negatywnych opinii, to wtedy z pewnością zaczyna to wpływać to na twoją psychikę. Osobiście sądzę, że Kimi jest naprawdę silny mentalnie. Rzeczywiście sporo jest negatywnych doniesień o jego prywatnym życiu, ale tak na prawdę nie wiemy, czy są one prawdziwe.
Ważnym jest, by być otwartym, rozmawiać szczerze i próbować naprawiać problemy. Jeżeli należysz do świata F1, to większość swojego czasu spędzasz na padoku rozmawiając z prasą i przygotowując się do wyścigów. A jeśli nie załatwiasz wszystkiego ręka w rękę, zaczyna wpływać to na twoją psychikę i długo tak nie pociągniesz. Kimi jest silnym facetem, ale tak naprawdę bardzo trudno jest odpowiedzieć na to pytanie w stu procentach".
Czy jest dostatecznie zdeterminowany? Frank Williams powiedział niedawno, że Kimi za mało się stara i to jest tragiczne marnowanie jego talentu.
"Powiem ci coś. Kiedy rozpoczynałem karierę w F1 byłem bardzo samolubny i myślałem tylko o sobie. Musisz mieć wokół siebie spory sztab ludzi, którzy będą ci podpowiadać właściwy kierunek, czy to chodzi o marketing, rozmowy z prasą, ściganie się na torze czy pracę z zespołem. To bardzo skomplikowana i złożona grupa i musisz mieć za sobą odpowiednią ekipę, która udzieli ci wskazówek. Nie musi od razu mówić co masz robić, ale wskazywać drogę. Wtedy nauczysz się budować swój własny styl i będziesz w stanie odnosić sukcesy. Potrzebujesz dobrego zespołu wokół siebie".
A co myślisz o Heikkim Kovalainenie?
"Poznałem Heikkiego wiele lat temu, ale już od dawna nie mam z nim kontaktu. Na pewno zmienił się jako człowiek i jako kierowca wyścigowy. Nie mogę o nim za wiele powiedzieć, ale skoro zespół wybrał go, by się dla nich ścigał w przyszłości, to muszą być pewni że posiada wystarczający dla oczekiwań zespołu talent".
Źródło: Autosport.com
KOMENTARZE