Magnussen: Czasem idę o krok za daleko w walce na torze
Duńczyk zaznacza jednak, że nie jest jedynym kierowcą, który zacięcie walczy o każdą pozycję.
25.05.2011:07
676wyświetlenia
Kevin Magnussen przyznał, że zdarzało się mu przekroczyć pewną granicę w prowadzeniu pojedynków na torze. Od razu zaznaczył jednak, że nie jest jedynym kierowcą, który przesadził z poziomem agresji w walce o pozycję w wyścigu.
Zawodnik Haasa był zamieszany w różne kontrowersyjne pojedynki. Jedynym z najsłynniejszych była rywalizacja z Nico Hulkenbergiem w GP Węgier 2017.
Oczywiście jest kilku kierowców, którzy mieli z tym trochę problemów i narzekali na to. Jestem pierwszym, który przyzna się do tego, że momentami zdarzało mi się przekraczać pewną granicę. Z drugiej strony nie jestem jedynym, który to zrobił.
Zdaniem Duńczyka jest to związane z zaciętą walką, jaka toczy się w środku stawki.
Od kilku lat toczę rywalizację w okolicach środka stawki. Jeśli jedziesz na dziesiątym miejscu i atakuje cię ktoś, kto zajmuje jedenaste miejsce - lub jest na odwrót - to na szali tego pojedynku jest jeden punkt. Nie ma też zbyt wiele do stracenia. Pojedynki o dziesiąte miejsce są naprawdę bardzo ciężkie. Niektóre wymykały się spod kontroli.
Widzę to tak - musisz jechać na limicie, ale go nie przekraczać. Należy dostosować ten limit do swojego stylu jazdy. Nie możesz wyjść z tym poza pewną granicę. Trzeba się jej trzymać. Czasem jest jednak ciężko określić, gdzie przebiega linia, której nie należy przekraczać. Oczywiście lepiej, gdy jej nie przekraczamy.