Podsumowanie wyścigu o Grand Prix USA

29.09.0200:00
Marek Roczniak
8061wyświetlenia
Kierowcy Ferrari zdominowali tegoroczny wyścig na słynnym torze Indianapolis, zapewniając licznie zgromadzonej publiczności emocjonujący finisz, gdyż do samej linii mety nie było wiadomo, który z nich zwycięży. Michael Schumacher prowadził praktycznie rzecz biorąc przez cały wyścig, ale na ostatnim okrążeniu pozwolił zespołowemu partnerowi - Rubensowi Barrichello zrównać się ze sobą i w ten sposób obaj kierowcy z Włoskiej stajni przekroczyli linię mety jadąc obok siebie. Na pierwszy rzut oka nie dało się stwierdzić, który kierowca został zwycięzcą i dopiero po ukazaniu się informacji na ekranach telewizorów okazało się, iż Brazylijczyk dosłownie o 0.011 sekundy wyprzedził pięciokrotnego mistrza świata, odnosząc tym samym czwarte zwycięstwo w tym sezonie. Być może Michael Schumacher chciał w ten sposób odwdzięczyć się za pomoc, której Barrichello udzielał mu niejednokrotnie w przeszłości, chociaż biorąc pod uwagę różnicę czasową dzielącą obydwu kierowców równie dobrze można by stwierdzić, iż o zwycięstwie zadecydował przypadek. Tym niemniej z pewnością nie było to z góry ukartowane, ponieważ nawet sam Brazylijczyk był z początku zaskoczony rozwojem wypadków, jednak ostatecznie obaj kierowcy byli raczej zadowoleni z uzyskanego rezultatu, który Barrichello zagwarantował tytuł wicemistrza. W ten sposób zespół Ferrari zagarnął wszystkie tytuły, które były do wywalczenia w tym sezonie.

Na trzeciej pozycji finiszował David Coulthard, czyniąc z tego całkiem udany wyścig dla zespołu McLaren. Co prawda drugiego kierowcę z tej stajni - Kimiego Raikkonena znów dopadł pech i Fin z dymiącym silnikiem musiał zjechać z toru po przejechaniu 50 okrążeń, ale przynajmniej Coulthard pokazał w tym wyścigu, iż jego bolid nie był znacząco wolniejszy od bolidów Ferrari, gdyż na koniec wyścigu miał niecałe osiem sekund straty do Barrichello. Kłopoty Raikkonena rozpoczęły się już we wczesnej fazie wyścigu, ponieważ po przejechaniu zaledwie 13 okrążeń w silniku zamontowanym w bolidzie Fina przestał pracować jeden z dziesięciu cylindrów i z tego powodu kierowcę z zespołu McLaren z łatwością wyprzedził Jacques Villeneuve, a następnie także i Juan Pablo Montoya, który po dosyć pechowym początku wyścigu linię mety przekroczył tuż za Coulthardem na czwartej pozycji. Pechowym, ponieważ już na początku drugiego okrążenia Kolumbijczyk próbował odzyskać czwartą pozycję, utraconą tuż po starcie na rzecz zespołowego partnera - Ralfa Schumachera, jednak w trakcie wyprzedzania bolid Niemca niespodziewanie wpadł w poślizg, co doprowadziło do kolizji, w wyniku którego obaj kierowcy znaleźli się poza torem. Trudno jednoznacznie powiedzieć, czy była to tylko i wyłącznie wina młodszego z braci Schumacherów, gdyż na powtórkach całego zdarzenia widać tylko, jak jego bolid wpada w poślizg, natomiast nie wiadomo dokładnie dlaczego tak się stało. Tak czy inaczej incydent ten kosztował Montoyę utratę szansy na stanięcie na najniższym stopniu podium, a Ralfa Schumachera jakiegokolwiek zarobku punktowego, ponieważ w wyniku zderzenia z jego bolidu odpadł tylny spojler i założenie nowego trwało ponad minutę. Bolid Kolumbijczyka tymczasem nie został uszkodzony i chociaż w dalszej części wyścigu popełnił on jeszcze jeden błąd, ponieważ zbyt wcześnie zjechał do boksów, to jednak ostatecznie udało mu się wywalczyć trzy punkty. Koniec końców zespół Williams zagwarantował sobie w tym wyścigu drugą pozycję w klasyfikacji generalnej konstruktorów i pozostaje mieć tylko nadzieję, że w przyszłości pojedynki pomiędzy kierowcami z tej stajni nie będą się kończyły w taki sposób.

Kierowcy Renault - Jarno Trulli i Jenson Button Grand Prix Stanów Zjednoczonych ukończyli na piątej i ósmej pozycji. Obaj kierowcy spisali się całkiem nieźle w tym wyścigu, jednak tylko jednemu z nich udało się finiszować na punktowanej pozycji. Spowodowane to było tym, iż Button startował dopiero z 14 pozycji i ze względu na bardzo niewielką ilość usterek technicznych, które z czołówki wyeliminowały tylko jednego kierowcę, miał niewielką szansę na dopchanie się do pierwszej szóstki. Tym niemniej strategia zakładająca tylko jeden postój, ale jeszcze przed połową wyścigu pozwoliła obydwu kierowcom na zyskanie kilku pozycji, tak więc ogólnie cały zespół może zaliczyć ten wyścig do udanych. Ostatni punkt wywalczył Jacques Villeneuve, będąc najszybszym po reprezentantach zespołu Ferrari kierowcą na oponach Bridgestone. Kanadyjczyk podobnie jak Michael Schumacher i Rubens Barrichello zdecydował się na dwa postoje w boksach, co zaowocowało drugim z rzędu zarobkiem punktowym dla zespołu British American Racing, który dzięki temu w klasyfikacji generalnej konstruktorów zrównał się punktami z zespołem Jordan. Partner Villeneuve'a - Olivier Panis także obrał dwustopową strategię, ale ze względu na drobne problemy techniczne wyścig ukończył dokładnie na takiej samej pozycji, z której startował - 12.

Giancarlo Fisichella pomimo wszelkich starań po raz kolejny w tym sezonie obszedł się tylko smakiem, gdyż wyścig ten ukończył na siódmej pozycji. Włoch jako jedyny kierowca na oponach Bridgestone zdecydował się tylko na jeden postój w boksach, jednak ze względu na dużą ilość paliwa z baku przez wiele okrążeń miał kłopoty z nadsterownością bolidu. Drugi kierowca z zespołu Jordan - Takuma Sato dzięki dwóm postojom zdołał już nieco więcej zwojować, ale z powodu nienajlepszej pozycji startowej wyścig ukończył zaraz za pierwszą dziesiątką. Kierowcy z zespołu Sauber - Nick Heidfeld i Heinz-Harald Frentzen zostali sklasyfikowani na dziewiątej i trzynastej pozycji. Dla obu kierowców był to niezbyt udany wyścig, gdyż problemy z podsterownością bolidu, które zaczęły się tuż przed drugim postojem spowodowały, iż Heidfeld nie był w stanie powalczyć o wyższą pozycję, natomiast Frentzen ze względu na niewielką znajomość bolidu C21 nienajlepiej dobrał ustawienia, które powodowały zbyt szybkie zużycie tylnych opon.

Z kierowców reprezentujących barwy zespołu Jaguar do mety dojechał tylko Eddie Irvine na 10 pozycji, natomiast Pedro de la Rosa jazdę zakończył już na 28 okrążeniu po awarii silnika. Na dodatek Hiszpan zaraz po opuszczeniu bolidu został poinstruowany przez porządkowych, aby przeskoczył przez barierę ochronną, ale nikt nie ostrzegł go, że po drugiej stronie znajduje się rzeka, do której właśnie wpadł. Tak czy inaczej odległe pozycje startowe spowodowały, iż obaj kierowcy z zespołu Jaguar mieli niewielką szansę na uzyskanie przyzwoitego rezultatu. Kierowcy Toyoty - Mika Salo i Allan McNish zdołali wytrwać trudy całego wyścigu, jednak po drodze doświadczyli wielu problemów, które uniemożliwiły im uzyskanie wyższych od 14 i 15 pozycji. Na dodatek obaj zostali aż dwukrotnie zdublowani przez kierowców z zespołu Ferrari. Tymczasem żaden kierowca z zespołu Minardi nie zdołał dojechać do mety, chociaż do momentu wystąpienia problemów technicznych szło im całkiem nieźle.