Marko: Red Bull nie ma planu awaryjnego

"Bez zamrożenia silników nasza firma będzie musiała mocno przemyśleć swoją sytuację w F1".
03.02.2108:25
Nataniel Piórkowski
976wyświetlenia
Embed from Getty Images

Helmut Marko wysłał czytelny sygnał, iż Red Bull nie ma przygotowanego planu awaryjnego na wypadek zablokowania propozycji zamrożenia rozwoju silników od 2022 roku.

Po zapowiedzi wycofania się Hondy z Formuły 1, zarówno Red Bull Racing jak i AlphaTauri nie mają zakontraktowanych dostaw jednostek napędowych po zakończeniu sezonu 2021.

Austriacki koncern dąży jednak do przejęcia projektu silnika koncernu z Tokio i korzystania z niego aż do wejścia w życie nowych przepisów dotyczących jednostek napędowych.

Podstawowym warunkiem stawianym przez Red Bulla jest jednak zamrożenie przez wszystkich producentów prac rozwojowych nad zespołami napędowymi, co pozwoliłoby znacząco ograniczyć koszty.

Nie, plan B nie istnieje - odparł Marko w cytowany przez magazyn Auto Motor und Sport. Zamrożenie rozwoju silników jest najważniejszym czynnikiem. Wiadomo, że ryzyko wzrośnie, ale w przypadku zamrożenia silników prowadzenie tego projektu będzie dla nas trochę łatwiejsze.

Jeśli do tego nie dojdzie, oznaczałoby to, że Red Bull musiałby mocno przemyśleć swoją sytuację w Formule 1. Ze względu na powód i koszty zamrożenie rozwoju jest jedynym rozsądnym wyjściem w przypadku tych niefortunnych dla sportu jednostek napędowych.

Były kierowca F1 - Jan Lammers uważa jednak, że nawet w przypadku niepowodzenia negocjacji Red Bull nie zdecydowałby się na opuszczenie serii Grand Prix.

To nie jest w DNA Red Bulla. Oni starają się rozwiązywać problemy. Ta sytuacja tworzy szansę dla innych producentów silników i myślę, że wciąż istniałoby jakieś wyjście z patowej sytuacji. Widzę wiele możliwości.

Gdyby Red Bull po prostu wziął na siebie koszty działania fabryki silników z pewnym trzonem personelu, to byłaby to bardzo dobra sytuacja dla Hondy. Byliby na bieżąco z najnowszymi pracami rozwojowymi a jednocześnie taki model po prostu by się im opłacał. Dla Red Bulla może to być także tańsze niż leasing jednostki napędowej.