Rueda: Opóźnienia w transmisji ośmieszyły naszą taktykę

Jak ujawnił zespół Ferrari, na zmianę taktyki Sainza wpłynęła kara doliczenia pięciu sekund.
26.07.2219:20
Maciej Wróbel
2521wyświetlenia
Embed from Getty Images

Zdaniem dyrektora sportowego Ferrari, Inakiego Ruedy, przez opóźnienia, jakie wystąpiły podczas transmisji telewizyjnej, taktyka jego zespołu mogła sprawiać wrażenie bezsensownej.

Stajnia z Maranello wywołała spore poruszenie wśród widzów F1 poprzez dobór taktyki dla Carlosa Sainza. Startujący z końca stawki Hiszpan w drugiej połowie wyścigu walczył o podium, kiedy zespół zdecydował się go ściągnąć do alei serwisowej na drugi postój.

Komunikat inżyniera wyścigowego Carlosa Sainza mówiący mu o konieczności zjazdu do pit lane został podczas transmisji telewizyjnej zaprezentowany widzom w bardzo nietypowym momencie - kierowca Ferrari skutecznie bowiem wówczas zaatakował jadącego na trzeciej pozycji Sergio Pereza. Dodatkowo, do manewru doszło na wyjściu z ostatniego zakrętu.

Inaki Rueda, pełniący w Ferrari rolę dyrektora sportowego i strategicznego, stwierdził, iż przez moment transmisji komunikatu w telewizji mogło się wydawać, że Ferrari popełniło duży błąd i wytłumaczył, że sytuacja była wówczas pod kontrolą. Telewizja przekazuje widzom dane z opóźnieniem - powiedział Hiszpan.

W tym wypadku, widzieliście Pereza i Carlosa walczących ze sobą na 41. okrążeniu. Rozmawialiśmy z Carlosem i widzieliśmy, że nie mógł on dogonić Pereza na prostej, a w zakręcie numer 10. wezwaliśmy go do pit lane. Oczywiście on wciąż walczył z Perezem. Miał nadzieję, że uda mu się go wyprzedzić na kolejnym kółku i dlatego postanowił odpowiedzieć «Proszę nie zjeżdżajmy, nie na tym okrążeniu».

A teraz oglądamy to na żywo w telewizji. Wezwanie do zjazdu pojawiło się podczas transmisji, gdy byli już w 15. zakręcie, tuż za wjazdem do pit lane. To jest bezsensowne, ponieważ czy my wzywamy kierowcę tak późno, że nie ma nawet czasu na reakcję na nasze wezwanie?

Rueda dodaje, że spodziewany okres pracy pośredniego ogumienia wynosił 25 okrążeń, podczas gdy Sainz byłby zmuszony przejechać na nich aż 35 kółek, przez co naciskanie na nich do samego końca wyścigu nie byłoby możliwe. Kara doliczenia pięciu sekund również odegrała rolę - nie byłoby bowiem szans na to, by Sainz oddalił się na ponad pięć sekund od naciskających na niego Pereza i Russella.

Ferrari zdecydowało się ostatecznie na późny drugi postój, gwarantując sobie w ten sposób piąte miejsce w wyścigu i dodatkowy punkt za najszybsze okrążenie. Kara całkowicie zmieniła nasze podejście do ostatniego stintu - kontynuuje Rueda. Nawet jeśli Carlosowi udało się wyprzedzić Russella i Pereza, to nie zdołałby zbudować pięciosekundowej przewagi nad nimi, jednocześnie zarządzając tymi pośrednimi oponami do mety.

Mając to na uwadze, postanowiliśmy ściągnąć Carlosa do boksów i upewnić się, że wróci i zdobędzie bonusowy punkt za najszybsze okrążenie.