Najważniejsze wyścigi Roberta Kubicy w Formule 1 (Część 1)
Podsumowujemy okres startów Polaka dla BMW Sauber w latach 2006-2009.
04.02.2314:29
2886wyświetlenia
Embed from Getty Images
Pod koniec stycznia 2023 roku dobiegła końca pewna epoka: z Formułą 1 definitywnie pożegnał się pierwszy oraz jedyny Polak w historii tego sportu - Robert Kubica. Bez dwóch zdań była to kariera, która nadaje się na scenariusz do Hollywoodzkiej produkcji. Zawodnik z absolutnego zaścianka w sportach motorowych wchodzi na salony i od pierwszego wyścigu udowadnia, że jest materiałem na mistrza świata. Kolejne występy tylko coraz bardziej utwierdzały obserwatorów i kibiców w przekonaniu, że mamy do czynienia z kimś naprawdę wyjątkowym.
Wieloletnia obecność Kubicy w Formule 1 zdecydowanie zasługuje na uhonorowanie oraz podsumowanie. W pierwszej części artykułu skupimy się na najważniejszych występach w okresie startów dla BMW Sauber w latach 2006-2009.
Genialny debiut, podium już w trzecim występie i walka o mistrzowski tytuł w sezonie 2008 okraszona pierwszym pole position oraz zwycięstwem. Piękny okres, który wówczas traktowaliśmy jako początek czegoś wielkiego. Kolejne lata pokazały jednak, jak tragiczne scenariusze potrafi napisać życie, ale o tym trochę więcej w następnym tygodniu...
GP Węgier 2006
Embed from Getty Images
Pierwszy najważniejszy start Kubicy w Formule 1 to debiut podczas Grand Prix Węgier 2006. Polak awansował z funkcji testera BMW Sauber, zastępując Jacquesa Villeneuve'a. Kanadyjczyk tydzień wcześniej miał wypadek podczas wyścigu na Hockenheim i rzekomo nie był gotowy na rundę w Budapeszcie. Kubica, który miał doświadczenie za kierownicą bolidu BMW z testów oraz piątkowych treningów, do wyścigu na Węgrzech ustawił się na dziewiątym polu.
Zmagania rozpoczęły się na mokrym torze i tuż po starcie Kubica był ósmy. Mimo to na drugim okrążeniu Polak zaliczył piruet na wyjściu z szykany, który kosztował go aż sześć pozycji. Kolejny błąd Roberta miał miejsce na osiemnastym kółku, gdy uderzył przodem bolidu w barierę z opon i urwał przednie skrzydło. Wymuszony pit stop zepchnął krakowianina aż na piętnastą lokatę ze stratą okrążenia do lidera. Mimo to szalone okoliczności wyścigu oraz świetna jazda Kubicy pozwalała mu odzyskiwać straty. Robert dojechał do mety na siódmym miejscu premiowanym wówczas dwoma punktami. Polak dokonał tego mimo decyzji BMW o dalszej jeździe na zużytych oponach przejściowych w momencie, kiedy tor był praktycznie suchy, a większość rywali miała już założone slicki.
Szczęście jednak nie trwało długo. Podczas kontroli technicznej samochód Kubicy okazał się za lekki o dwa kilogramy, co było równoznaczne z dyskwalifikacją. Jak to było możliwe? Po czołowym uderzeniu w barierę na początku wyścigu, w samochodzie Kubicy opróżnił się system gaśniczy…
GP Włoch 2006
Embed from Getty Images
Świetne wrażenie, jakie zrobił Kubica podczas wyścigu na Węgrzech, poskutkowało stałą umową od BMW na pozostałą część sezonu 2006. Polak już w swoim trzecim Grand Prix odpłacił się za zaufanie, jakie otrzymał od stajni z Hinwil. Na torze Monza Robert wywalczył szóste pole startowe, z którego na starcie wyścigu wystrzelił jak z katapulty. Polak na wyjściu z szykany był już trzeci, a podczas pierwszej tury pit stopów przez chwilę dzierżył nawet pozycję lidera.
Po drugim postoju Robert spadł jednak na czwarte miejsce za Fernando Alonso, z którym stoczył pojedynek na pasie serwisowym. Niebawem jednak pech Hiszpana stał się szczęściem Polaka. Na 43. okrążeniu w Renault prowadzonym przez Alonso na prostej startowej wybuchł silnik, co Kubica wykorzystał do powrotu na pozycję gwarantującą podium. Zawodnik BMW Sauber utrzymał trzecią lokatę, biorąc udział w swojej pierwszej dekoracji zwycięzców w Formule 1 w towarzystwie Kimiego Raikkonena oraz absolutnej legendy sportu - Michaela Schumachera.
GP Kanady 2007
Embed from Getty Images
Od samego początku weekendu w Montrealu nic nie układało się po myśli Roberta. W piątek borykał się z hamulcami, a w sobotę doszły mu kolejne problemy i w kwalifikacjach uzyskał ósmy wynik. Był on rozczarowaniem, ponieważ trzeci ruszał partner Nick Heidfeld, a Robert przyjechał do Kanady z myślą o zdobyciu pierwszego podium w sezonie.
Po starcie wyścigu Kubica utrzymał ósme miejsce, a pierwsze problemy rozpoczęły się od 24. okrążenia. Polak musiał odbyć pit stop w trakcie neutralizacji po wypadku Sutila. Według wówczas obowiązujących przepisów, Robert oraz pozostali kierowcy musieli zatrzymać się na końcu pasa serwisowego i poczekać, aż ominie ich reszta stawki na torze. Po powrocie do rywalizacji Kubica jechał na piętnastej pozycji za Jarno Trullim. Na 26. okrążeniu, tuż po restarcie, Polak zaatakował kierowcę Toyoty na lekkim łuku za dziewiątym zakrętem. Kubica rozpoczynając manewr zawadził o prawe tylne koło Trulliego i urwał przednie skrzydło, które wpadło pod podłogę i podbiło bolid. Robert pozbawiony kontroli nad samochodem z pełną prędkością uderzył czołowo w betonową barierę. Wrak samochodu Polaka odbił się w przeciwnym kierunku i zaliczył pełny obrót w powietrzu, zatrzymując się kilkaset metrów dalej na prawym deflektorze.
Widok był przerażający. Lekarz na torze w Montrealu - Ronald Denis, był przekonany, że jedzie po ciało, nie do żywego kierowcy. Na powtórkach głowa Kubicy bezwładnie odbijała się od zagłówka, natomiast stopy wystawały z kokpitu. Na miejscu jednak wszyscy doznali szoku: Kubica żył i co najważniejsze był przytomny, rozmawiał z lekarzami. Denis wspominał, że Robert w pierwszych słowach przeklinał Jarno Trullego.
W szpitalu Kubica był badany od stóp do głów. Kilkakrotnie. Badania nie wykazywały żadnych obrażeń z wyjątkiem skręconej kostki. Nikt nie potrafił uwierzyć, że można wyjść niemal bez szwanku z tak poważnego wypadku. Następnego dnia, w poniedziałek, Kubica opuścił już szpital i szykował się na podróż do Stanów Zjednoczonych, gdzie w kolejną niedzielę miał odbyć się wyścig na Indianapolis.
Sportowo bez dwóch zdań jest to wyścig dla Roberta do zapomnienia. Kanada 2007 to jednak jeden z pierwszych momentów, który zdefiniował Kubicę jako człowieka: niezłomnego, niezniszczalnego. Udowodnił to rok później, ale do tego jeszcze wrócimy…
GP Francji 2007
Embed from Getty Images
Jeżeli wracać do rywalizacji po ciężkim wypadku, to tylko w takim stylu. Kubica mimo faktu, że był w stu procentach gotowy do startu na Indianapolis, ostatecznie nie otrzymał zielonego światła. Lekarze FIA bali się dopuścić Roberta do rywalizacji zaledwie tydzień po wydarzeniach z Montrealu. Polak musiał zaczekać na powrót do kokpitu aż trzy tygodnie. Jego pierwszy start od Grand Prix Kanady miał miejsce na francuskim Magny Cours. Kubica uzyskał w kwalifikacjach czwarty wynik, który powtórzył w niedzielnym wyścigu. W jego trakcie Polak stoczył krótką, acz intensywną walkę z Hamiltonem. Brytyjczyk po opuszczeniu alei serwisowej znalazł się za Kubicą, jednakże wykorzystał przewagę sprzętową swojego McLarena i jeszcze na tym samym kółku wyprzedził Polaka w nawrocie. Na mecie Robert był tylko dziewięć sekund za Hamiltonem, który finiszował najniższym stopniu podium. Czwarte miejsce było najlepszym wynikiem Kubicy w mistrzostwach.
GP Chin 2007
Embed from Getty Images
Sezon 2007 obfitował w wiele momentów, w których Robert mógł czuć niedosyt. Awarie bolidu, błędy zespołu… W Szanghaju mieliśmy kolejny tego przykład. Wyścig w Chinach rozpoczął się na mokrym torze i w momencie, gdy opady zaczęły ustawać, rozpoczął się prawdziwy chaos. Kubica na 25. okrążeniu zjechał po opony na suchą nawierzchnię i mimo, że wkrótce znów pojawił się deszcz, zdołał utrzymać się na torze. Niebawem z rywalizacji odpadł Hamilton, natomiast Raikkonen będący liderem, dopiero na 32. kółku zjechał po zestaw rowkowanych Bridgestone'ów. Dla Kubicy była to woda na młyn, ponieważ znalazł się na czele wyścigu w Szanghaju. Robert był około cztery sekundy przed Raikkonenem i jechał minimalnie szybciej od niego. Sprawy zaczynały wyglądać naprawdę obiecująco.
Niestety szczęście nie potrwało długo. Złośliwość rzeczy martwych. Już na 33. kółku Kubica musiał wycofać się po awarii hydrauliki w swoim BMW. Szansa na co najmniej podium wyślizgnęła się z rąk, ale czas pokazał, że były to złe dobrego początki…
GP Bahrajnu 2008
Embed from Getty Images
Pierwsze dwie eliminacje sezonu 2008 pokazały, że Kubica oraz BMW Sauber mogą naprawdę namieszać. W Australii krakowianin ruszał z pierwszej linii, natomiast w Malezji finiszował na drugiej pozycji. Potwierdzenie mocnej formy przyszło w Bahrajnie, gdzie Kubica wywalczył w kwalifikacjach pierwsze pole position w karierze. Robert okazał się szybszy od drugiego Massy o zaledwie 0,027 sekundy.
W wyścigu niestety Polak był bezbronny w walce z kierowcami Ferrari. Massa krótko po wyruszeniu z pola startowego objął prowadzenie, natomiast na trzecim okrążeniu Raikkonen wykonał udany manewr wyprzedzania na Kubicy w sekwencji pierwszych zakrętów. Na mecie Robert zameldował się na najniższym stopniu podium, niewiele ponad sekundę za Kimim.
GP Kanady 2008
Embed from Getty Images
Banalne zwycięstwo nie byłoby w stylu Kubicy. Polak ruszył do wyścigu z drugiej pozycji i utrzymał się na niej tuż za Hamiltonem. Na osiemnastym okrążeniu, w trakcie neutralizacji spowodowanej awarią samochodu Sutila, w alei serwisowej zameldowała się czołowa trójka: Hamilton, Kubica oraz Raikkonen. Tak jak przed rokiem, na końcu pasa serwisowego świeciło się czerwone światło, przed którym jako pierwsi ustawili się Kimi oraz Robert. Nie zauważył tego Hamilton, który wyjechał ze stanowiska za swoimi rywalami. Brytyjczyk uderzył z pełną prędkością w tył Ferrari, eliminując z wyścigu siebie oraz Raikkonena. Kubica w tej sytuacji zachował spokój i natychmiast po zapaleniu się zielonego światła, wrócił do rywalizacji.
Robert po restarcie był na jedenastym miejscu za kierowcami bez pit stopu. Polak miał wielkie szanse na pierwszą wygraną w karierze, jednakże wszystkie okoliczności musiały zagrać na jego korzyść. Konieczne było jak najszybsze przebicie się przez stawkę, realizacja niemalże kwalifikacyjnego przejazdu oraz brak samochodu bezpieczeństwa. Kubicę czekał drugi pit stop i w sytuacji, gdyby ogłoszono neutralizację, faworytami staliby się zawodnicy ze strategią jednego postoju.
Tego dnia absolutnie nic nie było w stanie powstrzymać Roberta. Wszystko zagrało na jego korzyść, a on dopilnował, by szczęście nie musiało odgrywać swojej roli. Po ostatnim pit stopie Kubica utrzymał się na pozycji lidera wyścigu przed Nickiem Heidfeldem. Na mecie Polak zameldował się szesnaście sekund przed partnerem z BMW Sauber. Rok po koszmarnym wypadku na torze w Montrealu, Kubica cieszył się w tym samym miejscu z pierwszego zwycięstwa w Formule 1.
Po siedmiu eliminacjach Robert był liderem mistrzostw świata. Kubica wiedział jednak, że już teraz zrealizował cel BMW na sezon 2008, jakim było pierwsze zwycięstwo w Formule 1. Polak w publicznych wypowiedziach motywował zespół, by ten nie odpuszczał. Był świadom, iż walka o tytuł jest jak najbardziej możliwa. Inny pogląd na to miało BMW. Wygrana w Kanadzie zakończyła sezon zespołu. Plan zakładał walkę o mistrzostwo dopiero w 2009 roku, tuż po rewolucji technicznej i debiucie systemu KERS. Było to równoznaczne z porzuceniem rozwoju modelu F1.08.
Jak się wkrótce okazało, było to dla zespołu brzemienne w skutkach…
GP Japonii 2008
Embed from Getty Images
Na trzy wyścigi przed końcem sezonu Kubica tracił już 20 punktów do liderującego Hamiltona. Polak już od kilku rund nie dysponował samochodem, którym mógłby na równi walczyć z Ferrari oraz McLarenem. Mimo to na japońskim torze Fuji nie było to w stanie przeszkodzić Robertowi w pokazaniu swojego kunsztu. Polak ruszył z szóstego pola i za pierwszym zakrętem znalazł się na pozycji lidera. Kierowca BMW wykorzystał prezent od Lewisa Hamiltona, który przestrzelił punkt hamowania i wywiózł kilku kierowców poza tor.
Mimo to w trakcie wyścigu Kubica zmagał się z podsterownym samochodem oraz wysoką degradacją opon. Po pierwszej turze pit stopów, na siedemnastym okrążeniu, pozycję lidera objął Fernando Alonso w Renault. Z kolei w końcówce Robert musiał odpierać zaciekłe ataki trzeciego Raikkonena w Ferrari. Polak stoczył widowiskowy pojedynek z Finem na 53. okrążeniu, wytrzymując presję z jego strony. Linię mety przekroczył jako drugi. Był to ostatni wyścig, w którym Kubica jechał na czele stawki Formuły 1.
GP Brazylii 2009
Embed from Getty Images
Cały sezon 2009 okazał się być jedną wielką katastrofą. BMW celujące w walkę o mistrzowski tytuł w rzeczywistości dysponowało jednym z najwolniejszych samochodów w stawce. Model F1.09 w pierwszych eliminacjach był pozbawiony podwójnego dyfuzora, natomiast system KERS, który miał gwarantować BMW wielką przewagę, większość sezonu spędził poza bolidem. Fatalne wyniki na torze oraz ogólnoświatowy kryzys finansowy skłoniły BMW do wycofania się z Formuły 1. Robert, który miał ważny kontrakt z zespołem jeszcze przez rok, stał się wolnym strzelcem i podjął decyzję o przejściu do Renault od sezonu 2010.
Nielicznym pozytywnym momentem z 2009 roku było Grand Prix Brazylii, w którym Robert finiszował na drugim miejscu. Polak zgarnął w tym wyścigu jedyne podium w całych mistrzostwach. Do zmagań ruszał ósmy i bezlitośnie wykorzystał chaos na starcie, przebijając się na czwarte miejsce. Z kolei na dalszym etapie Kubica był beneficjentem problemów czołówki, awansując na drugą lokatę po pierwszej turze pit stopów. Co ciekawe, Polak na pewnym etapie jechał tempem liderującego Webbera za kierownicą Red Bulla, a na mecie miał przewagę jedenastu sekund nad trzecim Hamiltonem w McLarenie.
Pod koniec stycznia 2023 roku dobiegła końca pewna epoka: z Formułą 1 definitywnie pożegnał się pierwszy oraz jedyny Polak w historii tego sportu - Robert Kubica. Bez dwóch zdań była to kariera, która nadaje się na scenariusz do Hollywoodzkiej produkcji. Zawodnik z absolutnego zaścianka w sportach motorowych wchodzi na salony i od pierwszego wyścigu udowadnia, że jest materiałem na mistrza świata. Kolejne występy tylko coraz bardziej utwierdzały obserwatorów i kibiców w przekonaniu, że mamy do czynienia z kimś naprawdę wyjątkowym.
Wieloletnia obecność Kubicy w Formule 1 zdecydowanie zasługuje na uhonorowanie oraz podsumowanie. W pierwszej części artykułu skupimy się na najważniejszych występach w okresie startów dla BMW Sauber w latach 2006-2009.
Genialny debiut, podium już w trzecim występie i walka o mistrzowski tytuł w sezonie 2008 okraszona pierwszym pole position oraz zwycięstwem. Piękny okres, który wówczas traktowaliśmy jako początek czegoś wielkiego. Kolejne lata pokazały jednak, jak tragiczne scenariusze potrafi napisać życie, ale o tym trochę więcej w następnym tygodniu...
GP Węgier 2006
Embed from Getty Images
Pierwszy najważniejszy start Kubicy w Formule 1 to debiut podczas Grand Prix Węgier 2006. Polak awansował z funkcji testera BMW Sauber, zastępując Jacquesa Villeneuve'a. Kanadyjczyk tydzień wcześniej miał wypadek podczas wyścigu na Hockenheim i rzekomo nie był gotowy na rundę w Budapeszcie. Kubica, który miał doświadczenie za kierownicą bolidu BMW z testów oraz piątkowych treningów, do wyścigu na Węgrzech ustawił się na dziewiątym polu.
Zmagania rozpoczęły się na mokrym torze i tuż po starcie Kubica był ósmy. Mimo to na drugim okrążeniu Polak zaliczył piruet na wyjściu z szykany, który kosztował go aż sześć pozycji. Kolejny błąd Roberta miał miejsce na osiemnastym kółku, gdy uderzył przodem bolidu w barierę z opon i urwał przednie skrzydło. Wymuszony pit stop zepchnął krakowianina aż na piętnastą lokatę ze stratą okrążenia do lidera. Mimo to szalone okoliczności wyścigu oraz świetna jazda Kubicy pozwalała mu odzyskiwać straty. Robert dojechał do mety na siódmym miejscu premiowanym wówczas dwoma punktami. Polak dokonał tego mimo decyzji BMW o dalszej jeździe na zużytych oponach przejściowych w momencie, kiedy tor był praktycznie suchy, a większość rywali miała już założone slicki.
Szczęście jednak nie trwało długo. Podczas kontroli technicznej samochód Kubicy okazał się za lekki o dwa kilogramy, co było równoznaczne z dyskwalifikacją. Jak to było możliwe? Po czołowym uderzeniu w barierę na początku wyścigu, w samochodzie Kubicy opróżnił się system gaśniczy…
GP Włoch 2006
Embed from Getty Images
Świetne wrażenie, jakie zrobił Kubica podczas wyścigu na Węgrzech, poskutkowało stałą umową od BMW na pozostałą część sezonu 2006. Polak już w swoim trzecim Grand Prix odpłacił się za zaufanie, jakie otrzymał od stajni z Hinwil. Na torze Monza Robert wywalczył szóste pole startowe, z którego na starcie wyścigu wystrzelił jak z katapulty. Polak na wyjściu z szykany był już trzeci, a podczas pierwszej tury pit stopów przez chwilę dzierżył nawet pozycję lidera.
Po drugim postoju Robert spadł jednak na czwarte miejsce za Fernando Alonso, z którym stoczył pojedynek na pasie serwisowym. Niebawem jednak pech Hiszpana stał się szczęściem Polaka. Na 43. okrążeniu w Renault prowadzonym przez Alonso na prostej startowej wybuchł silnik, co Kubica wykorzystał do powrotu na pozycję gwarantującą podium. Zawodnik BMW Sauber utrzymał trzecią lokatę, biorąc udział w swojej pierwszej dekoracji zwycięzców w Formule 1 w towarzystwie Kimiego Raikkonena oraz absolutnej legendy sportu - Michaela Schumachera.
GP Kanady 2007
Embed from Getty Images
Od samego początku weekendu w Montrealu nic nie układało się po myśli Roberta. W piątek borykał się z hamulcami, a w sobotę doszły mu kolejne problemy i w kwalifikacjach uzyskał ósmy wynik. Był on rozczarowaniem, ponieważ trzeci ruszał partner Nick Heidfeld, a Robert przyjechał do Kanady z myślą o zdobyciu pierwszego podium w sezonie.
Po starcie wyścigu Kubica utrzymał ósme miejsce, a pierwsze problemy rozpoczęły się od 24. okrążenia. Polak musiał odbyć pit stop w trakcie neutralizacji po wypadku Sutila. Według wówczas obowiązujących przepisów, Robert oraz pozostali kierowcy musieli zatrzymać się na końcu pasa serwisowego i poczekać, aż ominie ich reszta stawki na torze. Po powrocie do rywalizacji Kubica jechał na piętnastej pozycji za Jarno Trullim. Na 26. okrążeniu, tuż po restarcie, Polak zaatakował kierowcę Toyoty na lekkim łuku za dziewiątym zakrętem. Kubica rozpoczynając manewr zawadził o prawe tylne koło Trulliego i urwał przednie skrzydło, które wpadło pod podłogę i podbiło bolid. Robert pozbawiony kontroli nad samochodem z pełną prędkością uderzył czołowo w betonową barierę. Wrak samochodu Polaka odbił się w przeciwnym kierunku i zaliczył pełny obrót w powietrzu, zatrzymując się kilkaset metrów dalej na prawym deflektorze.
Widok był przerażający. Lekarz na torze w Montrealu - Ronald Denis, był przekonany, że jedzie po ciało, nie do żywego kierowcy. Na powtórkach głowa Kubicy bezwładnie odbijała się od zagłówka, natomiast stopy wystawały z kokpitu. Na miejscu jednak wszyscy doznali szoku: Kubica żył i co najważniejsze był przytomny, rozmawiał z lekarzami. Denis wspominał, że Robert w pierwszych słowach przeklinał Jarno Trullego.
W szpitalu Kubica był badany od stóp do głów. Kilkakrotnie. Badania nie wykazywały żadnych obrażeń z wyjątkiem skręconej kostki. Nikt nie potrafił uwierzyć, że można wyjść niemal bez szwanku z tak poważnego wypadku. Następnego dnia, w poniedziałek, Kubica opuścił już szpital i szykował się na podróż do Stanów Zjednoczonych, gdzie w kolejną niedzielę miał odbyć się wyścig na Indianapolis.
Sportowo bez dwóch zdań jest to wyścig dla Roberta do zapomnienia. Kanada 2007 to jednak jeden z pierwszych momentów, który zdefiniował Kubicę jako człowieka: niezłomnego, niezniszczalnego. Udowodnił to rok później, ale do tego jeszcze wrócimy…
GP Francji 2007
Embed from Getty Images
Jeżeli wracać do rywalizacji po ciężkim wypadku, to tylko w takim stylu. Kubica mimo faktu, że był w stu procentach gotowy do startu na Indianapolis, ostatecznie nie otrzymał zielonego światła. Lekarze FIA bali się dopuścić Roberta do rywalizacji zaledwie tydzień po wydarzeniach z Montrealu. Polak musiał zaczekać na powrót do kokpitu aż trzy tygodnie. Jego pierwszy start od Grand Prix Kanady miał miejsce na francuskim Magny Cours. Kubica uzyskał w kwalifikacjach czwarty wynik, który powtórzył w niedzielnym wyścigu. W jego trakcie Polak stoczył krótką, acz intensywną walkę z Hamiltonem. Brytyjczyk po opuszczeniu alei serwisowej znalazł się za Kubicą, jednakże wykorzystał przewagę sprzętową swojego McLarena i jeszcze na tym samym kółku wyprzedził Polaka w nawrocie. Na mecie Robert był tylko dziewięć sekund za Hamiltonem, który finiszował najniższym stopniu podium. Czwarte miejsce było najlepszym wynikiem Kubicy w mistrzostwach.
GP Chin 2007
Embed from Getty Images
Sezon 2007 obfitował w wiele momentów, w których Robert mógł czuć niedosyt. Awarie bolidu, błędy zespołu… W Szanghaju mieliśmy kolejny tego przykład. Wyścig w Chinach rozpoczął się na mokrym torze i w momencie, gdy opady zaczęły ustawać, rozpoczął się prawdziwy chaos. Kubica na 25. okrążeniu zjechał po opony na suchą nawierzchnię i mimo, że wkrótce znów pojawił się deszcz, zdołał utrzymać się na torze. Niebawem z rywalizacji odpadł Hamilton, natomiast Raikkonen będący liderem, dopiero na 32. kółku zjechał po zestaw rowkowanych Bridgestone'ów. Dla Kubicy była to woda na młyn, ponieważ znalazł się na czele wyścigu w Szanghaju. Robert był około cztery sekundy przed Raikkonenem i jechał minimalnie szybciej od niego. Sprawy zaczynały wyglądać naprawdę obiecująco.
Niestety szczęście nie potrwało długo. Złośliwość rzeczy martwych. Już na 33. kółku Kubica musiał wycofać się po awarii hydrauliki w swoim BMW. Szansa na co najmniej podium wyślizgnęła się z rąk, ale czas pokazał, że były to złe dobrego początki…
GP Bahrajnu 2008
Embed from Getty Images
Pierwsze dwie eliminacje sezonu 2008 pokazały, że Kubica oraz BMW Sauber mogą naprawdę namieszać. W Australii krakowianin ruszał z pierwszej linii, natomiast w Malezji finiszował na drugiej pozycji. Potwierdzenie mocnej formy przyszło w Bahrajnie, gdzie Kubica wywalczył w kwalifikacjach pierwsze pole position w karierze. Robert okazał się szybszy od drugiego Massy o zaledwie 0,027 sekundy.
W wyścigu niestety Polak był bezbronny w walce z kierowcami Ferrari. Massa krótko po wyruszeniu z pola startowego objął prowadzenie, natomiast na trzecim okrążeniu Raikkonen wykonał udany manewr wyprzedzania na Kubicy w sekwencji pierwszych zakrętów. Na mecie Robert zameldował się na najniższym stopniu podium, niewiele ponad sekundę za Kimim.
GP Kanady 2008
Embed from Getty Images
Banalne zwycięstwo nie byłoby w stylu Kubicy. Polak ruszył do wyścigu z drugiej pozycji i utrzymał się na niej tuż za Hamiltonem. Na osiemnastym okrążeniu, w trakcie neutralizacji spowodowanej awarią samochodu Sutila, w alei serwisowej zameldowała się czołowa trójka: Hamilton, Kubica oraz Raikkonen. Tak jak przed rokiem, na końcu pasa serwisowego świeciło się czerwone światło, przed którym jako pierwsi ustawili się Kimi oraz Robert. Nie zauważył tego Hamilton, który wyjechał ze stanowiska za swoimi rywalami. Brytyjczyk uderzył z pełną prędkością w tył Ferrari, eliminując z wyścigu siebie oraz Raikkonena. Kubica w tej sytuacji zachował spokój i natychmiast po zapaleniu się zielonego światła, wrócił do rywalizacji.
Robert po restarcie był na jedenastym miejscu za kierowcami bez pit stopu. Polak miał wielkie szanse na pierwszą wygraną w karierze, jednakże wszystkie okoliczności musiały zagrać na jego korzyść. Konieczne było jak najszybsze przebicie się przez stawkę, realizacja niemalże kwalifikacyjnego przejazdu oraz brak samochodu bezpieczeństwa. Kubicę czekał drugi pit stop i w sytuacji, gdyby ogłoszono neutralizację, faworytami staliby się zawodnicy ze strategią jednego postoju.
Tego dnia absolutnie nic nie było w stanie powstrzymać Roberta. Wszystko zagrało na jego korzyść, a on dopilnował, by szczęście nie musiało odgrywać swojej roli. Po ostatnim pit stopie Kubica utrzymał się na pozycji lidera wyścigu przed Nickiem Heidfeldem. Na mecie Polak zameldował się szesnaście sekund przed partnerem z BMW Sauber. Rok po koszmarnym wypadku na torze w Montrealu, Kubica cieszył się w tym samym miejscu z pierwszego zwycięstwa w Formule 1.
Po siedmiu eliminacjach Robert był liderem mistrzostw świata. Kubica wiedział jednak, że już teraz zrealizował cel BMW na sezon 2008, jakim było pierwsze zwycięstwo w Formule 1. Polak w publicznych wypowiedziach motywował zespół, by ten nie odpuszczał. Był świadom, iż walka o tytuł jest jak najbardziej możliwa. Inny pogląd na to miało BMW. Wygrana w Kanadzie zakończyła sezon zespołu. Plan zakładał walkę o mistrzostwo dopiero w 2009 roku, tuż po rewolucji technicznej i debiucie systemu KERS. Było to równoznaczne z porzuceniem rozwoju modelu F1.08.
Jak się wkrótce okazało, było to dla zespołu brzemienne w skutkach…
GP Japonii 2008
Embed from Getty Images
Na trzy wyścigi przed końcem sezonu Kubica tracił już 20 punktów do liderującego Hamiltona. Polak już od kilku rund nie dysponował samochodem, którym mógłby na równi walczyć z Ferrari oraz McLarenem. Mimo to na japońskim torze Fuji nie było to w stanie przeszkodzić Robertowi w pokazaniu swojego kunsztu. Polak ruszył z szóstego pola i za pierwszym zakrętem znalazł się na pozycji lidera. Kierowca BMW wykorzystał prezent od Lewisa Hamiltona, który przestrzelił punkt hamowania i wywiózł kilku kierowców poza tor.
Mimo to w trakcie wyścigu Kubica zmagał się z podsterownym samochodem oraz wysoką degradacją opon. Po pierwszej turze pit stopów, na siedemnastym okrążeniu, pozycję lidera objął Fernando Alonso w Renault. Z kolei w końcówce Robert musiał odpierać zaciekłe ataki trzeciego Raikkonena w Ferrari. Polak stoczył widowiskowy pojedynek z Finem na 53. okrążeniu, wytrzymując presję z jego strony. Linię mety przekroczył jako drugi. Był to ostatni wyścig, w którym Kubica jechał na czele stawki Formuły 1.
GP Brazylii 2009
Embed from Getty Images
Cały sezon 2009 okazał się być jedną wielką katastrofą. BMW celujące w walkę o mistrzowski tytuł w rzeczywistości dysponowało jednym z najwolniejszych samochodów w stawce. Model F1.09 w pierwszych eliminacjach był pozbawiony podwójnego dyfuzora, natomiast system KERS, który miał gwarantować BMW wielką przewagę, większość sezonu spędził poza bolidem. Fatalne wyniki na torze oraz ogólnoświatowy kryzys finansowy skłoniły BMW do wycofania się z Formuły 1. Robert, który miał ważny kontrakt z zespołem jeszcze przez rok, stał się wolnym strzelcem i podjął decyzję o przejściu do Renault od sezonu 2010.
Nielicznym pozytywnym momentem z 2009 roku było Grand Prix Brazylii, w którym Robert finiszował na drugim miejscu. Polak zgarnął w tym wyścigu jedyne podium w całych mistrzostwach. Do zmagań ruszał ósmy i bezlitośnie wykorzystał chaos na starcie, przebijając się na czwarte miejsce. Z kolei na dalszym etapie Kubica był beneficjentem problemów czołówki, awansując na drugą lokatę po pierwszej turze pit stopów. Co ciekawe, Polak na pewnym etapie jechał tempem liderującego Webbera za kierownicą Red Bulla, a na mecie miał przewagę jedenastu sekund nad trzecim Hamiltonem w McLarenie.