Perez: Sainz na pewno wygrałby dziś z Maksem w równej walce
Meksykanin otwarcie przyznaje, że Ferrari było w Australii najmocniejszym zespołem.
24.03.2413:06
2150wyświetlenia
Embed from Getty Images
Sergio Perez jest przekonany, że Carlos Sainz wygrałby Grand Prix Australii nawet w sytuacji, w której Max Verstappen nie odpada z wyścigu z powodu awarii.
Lider klasyfikacji generalnej, Max Verstappen, przewodził stawce na początku zmagań, by jednak już na drugim kółku stracić prowadzenie na rzecz Carlosa Sainza. Szybko okazało się, że Holender ma problem z układem hamulcowym, który ostatecznie wykluczył go z dalszego udziału w wyścigu już okrążenie później.
Na kolejnych kółkach Sainz pewnie kontrolował przebieg rywalizacji i - jak się okazało - bardzo pewnie sięgnął po wygraną w wyścigu. Drugi z kierowców Red Bulla, Sergio Perez, uważa, że kierowca Ferrari zwyciężyłby także wtedy, gdyby Verstappen nie miał problemów z samochodem.
Sam Meksykanin ukończył wyścig w Melbourne na piątej pozycji, za kierowcami Ferrari i McLarena, z którymi nie był w stanie nawiązać równorzędnej walki. Perez uważa, że tory takie jak Albert Park, na których większym obciążeniom poddawane są przednie opony, są słabym punktem Red Bull Racing.
Kierowca Red Bulla nie ukrywa też, że jest rozczarowany przebiegiem weekendu w Melbourne.
Sergio Perez jest przekonany, że Carlos Sainz wygrałby Grand Prix Australii nawet w sytuacji, w której Max Verstappen nie odpada z wyścigu z powodu awarii.
Lider klasyfikacji generalnej, Max Verstappen, przewodził stawce na początku zmagań, by jednak już na drugim kółku stracić prowadzenie na rzecz Carlosa Sainza. Szybko okazało się, że Holender ma problem z układem hamulcowym, który ostatecznie wykluczył go z dalszego udziału w wyścigu już okrążenie później.
Na kolejnych kółkach Sainz pewnie kontrolował przebieg rywalizacji i - jak się okazało - bardzo pewnie sięgnął po wygraną w wyścigu. Drugi z kierowców Red Bulla, Sergio Perez, uważa, że kierowca Ferrari zwyciężyłby także wtedy, gdyby Verstappen nie miał problemów z samochodem.
Absolutnie tak- powiedział Perez, zapytany przez Sky Sports F1 o to, czy Ferrari byłoby w stanie wygrać w Australii bez problemów Red Bulla.
Uważam po prostu, że dziś, jako zespół, nie mieliśmy wystarczająco dobrego tempa. Brakowało nam go na przestrzeni całego weekendu.
Mieliśmy trudności już od piątku i nawet na chwilę nie uporaliśmy się z kwestią zarządzania oponami.
Sam Meksykanin ukończył wyścig w Melbourne na piątej pozycji, za kierowcami Ferrari i McLarena, z którymi nie był w stanie nawiązać równorzędnej walki. Perez uważa, że tory takie jak Albert Park, na których większym obciążeniom poddawane są przednie opony, są słabym punktem Red Bull Racing.
Od początku mieliśmy problemy. Mogliśmy dostrzec, że Ferrari i McLaren są o krok przed nami. Myślę, że po prostu nie byliśmy w stanie uzyskać odpowiedniego balansu. Jest trochę pracy do wykonania przed nadchodzącymi wyścigami.
Widzieliśmy już w zeszłym roku, że na torach takich jak ten, czy też na tym w Las Vegas, Ferrari było dużo mocniejsze od nas, więc po prostu nie mogliśmy się oglądać na przednie opony.
Kierowca Red Bulla nie ukrywa też, że jest rozczarowany przebiegiem weekendu w Melbourne.
Wyścig mógłby wyglądać zupełnie inaczej, ponieważ na pierwszym stincie po prostu utknęliśmy za Russellem. Strata pozycji na jego rzecz bardzo nam zaszkodziła i... no tak... to był po prostu bardzo kiepski weekend.
Jest mnóstwo rzeczy, które musimy zrozumieć- dodał Perez.