Verstappen: Bolid jechał jak po szynach
Jedynym nerwowym momentem Holendra była końcówka wyścigu i obawy o opony.
21.04.2413:00
526wyświetlenia
Embed from Getty Images
Max Verstappen przekonuje, że w niedzielnym wyścigu o GP Chin jego bolid prowadził się tak, jakby jechał po szynach.
Lider mistrzostw świata obronił prowadzenie po starcie z pole position a następnie perfekcyjnie rozegrał dwa restarty, by odnieść pierwsze w karierze zwycięstwo w Szanghaju.
Dzięki sukcesowi, wzmocnionemu wygraną w sprincie, przed GP Miami Holender dysponuje 25-punktową przewagą nad drugim w tabeli Sergio Perezem.
W samej końcówce Verstappen był nieco zaniepokojony możliwym najechaniem na odłamki, znajdujące się na torze po kolizji Guanyu Zhou z Kevinem Magnussenem.
Max Verstappen przekonuje, że w niedzielnym wyścigu o GP Chin jego bolid prowadził się tak, jakby jechał po szynach.
Lider mistrzostw świata obronił prowadzenie po starcie z pole position a następnie perfekcyjnie rozegrał dwa restarty, by odnieść pierwsze w karierze zwycięstwo w Szanghaju.
Dzięki sukcesowi, wzmocnionemu wygraną w sprincie, przed GP Miami Holender dysponuje 25-punktową przewagą nad drugim w tabeli Sergio Perezem.
Tak, czułem się wspaniale- powiedział trzykrotny czempion F1, zapytany przez Nico Rosberga o to, jak przebiegał wyścig z jego perspektywy.
Myślę, że byliśmy tu szybcy przez cały weekend. Niezależnie od mieszanki ogumienia, jazda była czysta przyjemnością. Przetrwaliśmy także oba restarty.
Bolid jechał jak po szynach i mogłem z nim robić wszystko, co chciałem. Tego typu weekendy są wspaniałe a osiągnięcie tego, co udało nam się tutaj, daje fantastyczne uczucie.
W samej końcówce Verstappen był nieco zaniepokojony możliwym najechaniem na odłamki, znajdujące się na torze po kolizji Guanyu Zhou z Kevinem Magnussenem.
Zawsze słyszysz jakieś hałasy. W przeszłości zdarzało się już, że blisko końca wyścigu pojawiał się jakiś problem, przez który nie dojeżdżałem do mety.
Wydaje mi się, że na torze było trochę odłamków z innego bolidu, więc gdy przejechałem po nich z prędkością 300 km/h, w dodatku zużytymi, dość chłodnymi oponami, mogłem dość łatwo je przebić. Po prostu poprosiłem zespół przez radio o dokładniejszą kontrolę danych dotyczących ogumienia.