Vasseur: Ferrari nie panikuje po "katastrofalnym" GP Kanady

Szef Scuderii przyznał, że podczas wyścigu w Montrealu "wszystko poszło nie tak".
10.06.2417:54
Maciej Wróbel
1008wyświetlenia
Embed from Getty Images

Frederic Vasseur przyznał, że Ferrari nie będzie przesadzać z reakcją na bardzo nieudane dla zespołu Grand Prix Kanady, w którym wszystko poszło nie tak.

Stajnia z Maranello, po mocnym występie na Imoli, a także zwycięstwie w Monako, była uważana za jednego z głównych faworytów zmagań na torze imienia Gillesa Villeneuve'a w Montrealu. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna dla włoskiej ekipy, której obaj kierowcy nie zdołali podczas kwalifikacji przebić się do Q3, co zdarzyło się po raz pierwszy od Grand Prix Austrii 2021.

O niedzielnym wyścigu Ferrari również będzie chciało zapomnieć - Charles Leclerc wycofał się z wyścigu na 40. okrążeniu po problemach z jednostką napędową, podczas gdy walczący w połowie stawki Carlos Sainz popełnił błąd w szóstym zakręcie i odpadł z wyścigu po tym, jak uderzył w niego Alexander Albon. Frederic Vasseur przyznał, że w Kanadzie nic nie poszło po myśli jego zespołu.

Jeśli chodzi o Charlesa, to już na drugim okrążeniu straciliśmy część mocy - ujawnił Francuz. Liczyliśmy na czerwoną flagę, aby wykonać cykl i spróbować powrócić, ale czerwonej flagi nie było. Nie chodziło wyłącznie o silnik. Musieliśmy go całkowicie zatrzymać, przeszliśmy przez cykl, ale zajęło to jakieś 30-40 sekund.

Gdy walczysz w grupie i widzisz, że tracisz 10-15 km/h, to nie masz szans na wyprzedzenie kogokolwiek. Twój inżynier mówi, że brakuje ci 80 koni mechanicznych. Dobrze wiem, że w takich sytuacjach naprawdę ciężko jest znaleźć motywację. Gdyby on [Leclerc] nie czuł frustracji w takich warunkach, to zacząłbym się martwić.

W piątek nasze tempo było mocne - kontynuuje Vasseur. W sobotę warunki były zdradliwe i kilku innych kierowców miało te same problemy. Nie będę wchodził w szczegóły, ale byliśmy dość pewni naszego tempa wyścigowego. Już na początku wszystko jednak poszło źle. Mam nadzieję, że wszystkie g*wniane momenty z całego sezonu spotkały nas w ten jeden weekend.

Szef Ferrari przekonuje jednak, że pomimo nieudanego Grand Prix, a także zwyżki formy Mercedesa, w jego zespole nie ma paniki. Zapytany o to, czy weekend w Kanadzie był jego najtrudniejszym w roli szefa Scuderii, odparł: Najtrudniejszy? Nie wiem, ale na pewno nie był najlepszy.

Czasami odnosisz wrażenie, że wszystko idzie źle i jest przeciwko tobie, ale nie zmienimy naszego podejścia. Pracujemy jako zespół, z kierowcami, w dobrych i złych momentach i wspólnie utrzymamy to samo podejście w kolejnych weekendach.

Absolutnie nie jestem zaniepokojony tego typu weekendem. Jest jak jest - zakończył Vasseur.