Ricciardo: To były żałosne kwalifikacje

35-latek zażartował, że jego sytuację może poprawić jedynie pojawienie się Nelsinho Piqueta.
21.09.2417:45
Maciej Wróbel
348wyświetlenia
Embed from Getty Images

Daniel Ricciardo nie ukrywa rozczarowania po uzyskaniu zaledwie 16. czasu w sobotnich kwalifikacjach w Singapurze.

Australijczyk, wokół którego krąży w ten weekend wyścigowy mnóstwo plotek na temat jego przyszłości w F1, nie zdołał przebrnąć przez pierwszą część sobotniej czasówki, uzyskując w niej jedynie 16. rezultat. Wynik ten jest o tyle niezadowalający, że w piątkowych treningach obaj kierowcy VCARB byli w stanie wykręcać czasy na poziomie pierwszej dziesiątki, a w samej czasówce ósme pole startowe zdołał wywalczyć zespołowy partner Ricciardo, a więc Yuki Tsunoda.

Nie zmieniliśmy zbyt wiele - powiedział 35-latek, zapytany o to, dlaczego jego tempo tak spadło. Znajdowaliśmy się wczoraj w dobrym położeniu, więc byliśmy całkiem podbudowani, nie goniliśmy własnego ogona. Szczerze mówiąc, pośrednia opona była rano całkiem niezła. Czułem, że zaczynamy z podobnego miejsca, co wczoraj, ale gdy założyłem miękkie opony, kompletnie się pogubiłem.

Trochę dostroiliśmy ustawienia przed kwalifikacjami i myśleliśmy, że będzie OK, ale znów nie czułem się komfortowo na miękkich oponach. Było... powiedziałbym żałośnie, ponieważ wczoraj znajdowaliśmy się w konkretnym położeniu i nie spodziewaliśmy się czegoś takiego. Nie było jakichś wielkich błędów, ale gdy mijałem linię mety to wiedziałem, że nie byłem zbyt szybki. Nie czułem się zbyt pewnie.

Rano mogłeś powiedzieć, że «tamte softy nie działały», ale dziś mieliśmy trzy takie komplety i nie byliśmy konkurencyjni na żadnym z nich.

Dopytywany o to, czy wynik ten jest jeszcze bardziej bolesny biorąc pod uwagę jego niepewną przyszłość w F1, Ricciardo odparł: Tak, ponieważ dobrze by było zostawić jakąś wiadomość.

Oczywiście odpadnięcie w Q1 jest czymś fatalnym, biorąc pod uwagę całe to gó*no, jakie dzieje się wokół, naprawdę czułem, że dziś będzie dobrze. Dlatego też podchodzę do tego na zasadzie «Jak my w ogóle odpadliśmy w Q1?»

Na koniec Australijczyk zażartował, nawiązując do niesławnej afery crashgate z roku 2008. Miejmy nadzieję, że trafi się jakiś samochód bezpieczeństwa w odpowiednim momencie. Dawajcie z powrotem Piqueta i niech się dzieje!