Giancarlo Minardi sympatyzuje z Agurim Suzukim

"Aktualnie F1 nie dostrzega problemów zespołów z końca stawki"
08.05.0816:00
Mariusz Karolak
2312wyświetlenia

Jedną z osób, która może dobrze odnieść się do upadku Super Aguri jest Giancarlo Minardi. Włoch jest założycielem nie istniejącego już zespołu Minardi. Prowadził go, mimo wielu kłopotów finansowych, przez 15 lat nim odsprzedał go w końcu Paulowi Stoddartowi.

Minardi jest zasmucony faktem wycofania Super Aguri ze startów w F1. Przeżyłem praktycznie taką samą sytuację i doskonale rozumiem, jakie emocje towarzyszyły tej decyzji. - wyznał Minardi w odniesieniu do decyzji podjętej przez Aguriego Suzukiego. Poznałem Aguriego, gdy był młodszy i bardzo z nim sympatyzuję w tej trudnej sytuacji.

Niestety, w czasach kiedy w F1 liczą się tylko konkurencyjne zespoły, jest małe zainteresowanie zespołami z końca stawki, co wiąże się z problemami ekonomicznymi dla nich. W przeszłości spotkało to Minardi, ale także i inne zespoły. Podobnie jak Super Aguri, zespoły takie były traktowane jako 'służący', mający jedynie zapełnić stawkę i promować ten sport.

Super Aguri powstało jako drugi zespół dla Hondy, w momencie gdy zdecydowali się na starty bez kierowcy z Japonii. Chodziło jedynie o uniknięcie problemów w ich własnym kraju. Może marketing nie zadziałał, a może szefowie Hondy nie byli zainteresowani wcale posiadaniem bardziej stabilnego zespołu satelitarnego. Aktualnie F1 nie dostrzega problemów zespołów z końca stawki, a biorąc pod uwagę wysoki poziom niezawodności mało komu zależy na przetrwaniu małych zespołów.


Sam Aguri Suzuki przyznał tymczasem, że nie zamierza w najbliższej przyszłości powrócić do F1. Jestem zmęczony. Zdecydowanie potrzebuję przerwy. - tłumaczył na konferencji prasowej w Japonii po ogłoszeniu zamknięcia zespół z Leafield ze względu na kryzys finansowy.

F1 to klub piranii, a ja nie mam specjalnej ochoty na włożenie tam z powrotem moich palców. Gdybym mógł skupić się tylko na wyścigach, przemyślałbym ponowne zaangażowanie w F1. Uwielbiam wyścigową cześć tego sportu, ale ostatnio większość rozmów dotyczyła pieniędzy, a to nie jest moja branża.

Honda, która w przeciągu dwóch ostatnich lat wpompowała w ten zespół około 100 milionów dolarów, określiła rozwiązanie zespołu jako rzecz nie do uniknięcia. Japoński producent tak ustosunkował sie do sytuacji: Rozumiemy, że to było nie do uniknięcia, ponieważ zespół nie potrafił znaleźć odpowiedniej drogi, aby samodzielnie kontynuować starty w przyszłości.

Suzuki przyznał, że nie żałuje tego, iż w 2006 roku utworzył prywatny zespół i posiadanie go nazwał spełnieniem marzeń. Ma też radę dla swoich ewentualnych następców, aby nie angażowali się w ożywienie zespołu, co zresztą jego zdaniem nie będzie już możliwe w tym roku. Nie ma już możliwości, a jeśli ktoś zechce brać udział w F1, to zamierzam mu to odradzić.

Źródło: Pitpass.com, GrandPrixMagazine.com

KOMENTARZE

7
Ferdynand Trąbka
08.05.2008 10:51
Ad@m - kiedy? Kiedy Ciebie na świecie nie było. Sama obecność w F1 była bardzo prestiżowa. Teraz to jest reklama, jak każda inna.
Sławek56
08.05.2008 09:19
Witam. Uważam, że Minardi ma bardzo dużo racji. Małe prywatne zespoły dodają nie tylko kolorytu czy uzupełniają stawkę do regulaminowej ilości aut na torze. Umożliwiają start w F1 ciekawym, młodym kierowcom (np. Schumi). Myślę, że zespoły te powinny dostawać od administracji F1 jakąś pule pieniędzy, która nie byłaby uzależniona od ilości zdobytych punktów przez taki zespól albo powinny być zwolnione z wszelkich opłat administracyjnych lub coś takiego. Wiem, że są to propozycje cokolwiek kontrowersyjne ale być może stwarzałyby większe możliwości rozwoju i rywalizacji. Wszystkich serdecznie pozdrawiam
ergie
08.05.2008 08:52
"Jedną z osób, która może dobrze odnieść się do upadku Super Aguri jest Giancarlo Minardi." (...) Minardi jest zasmucony faktem wycofania Super Aguri ze startów w F1.(...) Czy ktoś kto to pisał widział co robi. Przecież to się kupy nie trzyma. Zabierzcie klawiatury dzieciom i wróćcie do dawnego niezłego poziomu.
pawlos
08.05.2008 07:05
A ja tam podzielmam zdanie Aguri. Rozumiem jego zale i frustracje. I niech tam mówi, że nie warto prywaciarzom wchodzić w ten sport. Może da to coś do myślenia Berniemu, który w oczach ma tylko$$$. Mój bliski znajomy, wielki fan F1 często powtarza jaki jest sens startowania takich zespołów skoro zawsze obstawiają tyły. Z jednej strony ma racje ale z drugiej, chyba nie wie jak trudne jest i jak wiele kasy potrzeba na zbudowanie konkurencyjnego bolidu. No cóż, od Turcji na starcie mamy 20 bolidów. Oby za rok, dwa nie było ich np 16.
jędruś
08.05.2008 06:20
Aguri tak gada , bo spełnił marzenie , uwolnił się od Hondy i teraz jest już tylko widzem i może mówić co mu się żywnie podoba . F1 nie ma już miejsca dla małych zespołów . Budżet 200 mln $ to podstawa by się liczyć . STR to ostatni , mały satelicki zespół który po tym , albo po następnym sezonie zostanie odsprzedany . Ciekawe kto tylko kupi gruzy po SA ??? Podobno jest dużo ofert , ale trzeba zbudować własny bolid i kupić silniki . A to już nie jest takie łatwe . Z pewnością Agurii do tego nie zachęca :D Liczę jednak , że komuś się uda i wystawi ten zespół w F1 od 2009 .
Ad@m
08.05.2008 04:02
"Niestety, w czasach kiedy w F1 liczą się tylko konkurencyjne zespoły, jest małe zainteresowanie zespołami z końca stawki.." Co za tekst! . Tylko jedno pytanie: kiedy i gdzie była taka sytuacja że zespół był kiepski, nie konkurencyjny i był na końcu stawki a mimo to liczył się w mistrzostwach i wzbudzał duże zainteresowanie? I dalsze wylewanie żali...
gnt3c
08.05.2008 03:42
....no to reklamy królowej sportu nie zrobili :D...zaskoczył mnie tylko Aguri, że zamierza odradzać udział potencjalnym uczestnikom...