Giancarlo Minardi sympatyzuje z Agurim Suzukim
"Aktualnie F1 nie dostrzega problemów zespołów z końca stawki"
08.05.0816:00
2324wyświetlenia
Jedną z osób, która może dobrze odnieść się do upadku Super Aguri jest Giancarlo Minardi. Włoch jest założycielem nie istniejącego już zespołu Minardi. Prowadził go, mimo wielu kłopotów finansowych, przez 15 lat nim odsprzedał go w końcu Paulowi Stoddartowi.
Minardi jest zasmucony faktem wycofania Super Aguri ze startów w F1.
Przeżyłem praktycznie taką samą sytuację i doskonale rozumiem, jakie emocje towarzyszyły tej decyzji.- wyznał Minardi w odniesieniu do decyzji podjętej przez Aguriego Suzukiego.
Poznałem Aguriego, gdy był młodszy i bardzo z nim sympatyzuję w tej trudnej sytuacji.
Niestety, w czasach kiedy w F1 liczą się tylko konkurencyjne zespoły, jest małe zainteresowanie zespołami z końca stawki, co wiąże się z problemami ekonomicznymi dla nich. W przeszłości spotkało to Minardi, ale także i inne zespoły. Podobnie jak Super Aguri, zespoły takie były traktowane jako 'służący', mający jedynie zapełnić stawkę i promować ten sport.
Super Aguri powstało jako drugi zespół dla Hondy, w momencie gdy zdecydowali się na starty bez kierowcy z Japonii. Chodziło jedynie o uniknięcie problemów w ich własnym kraju. Może marketing nie zadziałał, a może szefowie Hondy nie byli zainteresowani wcale posiadaniem bardziej stabilnego zespołu satelitarnego. Aktualnie F1 nie dostrzega problemów zespołów z końca stawki, a biorąc pod uwagę wysoki poziom niezawodności mało komu zależy na przetrwaniu małych zespołów.
Sam Aguri Suzuki przyznał tymczasem, że nie zamierza w najbliższej przyszłości powrócić do F1.
Jestem zmęczony. Zdecydowanie potrzebuję przerwy.- tłumaczył na konferencji prasowej w Japonii po ogłoszeniu zamknięcia zespół z Leafield ze względu na
kryzys finansowy.
F1 to klub piranii, a ja nie mam specjalnej ochoty na włożenie tam z powrotem moich palców. Gdybym mógł skupić się tylko na wyścigach, przemyślałbym ponowne zaangażowanie w F1. Uwielbiam wyścigową cześć tego sportu, ale ostatnio większość rozmów dotyczyła pieniędzy, a to nie jest moja branża.
Honda, która w przeciągu dwóch ostatnich lat wpompowała w ten zespół około 100 milionów dolarów, określiła rozwiązanie zespołu jako rzecz
nie do uniknięcia. Japoński producent tak ustosunkował sie do sytuacji:
Rozumiemy, że to było nie do uniknięcia, ponieważ zespół nie potrafił znaleźć odpowiedniej drogi, aby samodzielnie kontynuować starty w przyszłości.
Suzuki przyznał, że nie żałuje tego, iż w 2006 roku utworzył prywatny zespół i posiadanie go nazwał
spełnieniem marzeń. Ma też radę dla swoich ewentualnych następców, aby nie angażowali się w ożywienie zespołu, co zresztą jego zdaniem nie będzie już możliwe w tym roku.
Nie ma już możliwości, a jeśli ktoś zechce brać udział w F1, to zamierzam mu to odradzić.
Źródło: Pitpass.com, GrandPrixMagazine.com
KOMENTARZE