Konferencja prasowa z Robertem Kubicą
Przedstawiamy transkrypcję konferencji prasowej, która odbyła się wczoraj w Warszawie
01.10.0814:42
6357wyświetlenia
Przedstawiamy transkrypcję głównej części konferencji prasowej z Robertem Kubicą w warszawskim hotelu Intercontinental, którą zorganizował wczoraj szwajcarski producent zegarków i jednocześnie sponsor zespołu BMW Sauber - firma Certina. Konferencję poprowadził dziennikarz sportowy TVP1 - Maciej Kurzajewski. Zapraszamy do lektury.
Zacznijmy od GP Singapuru. Jak ci się jeździło przy sztucznym, "historycznie sztucznym" oświetleniu?
Witam serdecznie. Jeździło się praktycznie tak, jak za dnia. Widoczność, jeśli chodzi o nas kierowców, była bardzo dobra. W piątek wieczorem mieliśmy pierwsze treningi już przy sztucznym oświetleniu. Parę zakrętów było do modyfikacji. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania i oświetlenie zostało zmienione właśnie na tych dwóch zakrętach już na sobotnie kwalifikacje i treningi, także jeśli chodzi o oświetlenie, to organizatorzy zrobili tutaj kawał dobrej roboty.
Pytania o GP Singapuru pojawią się nieco później i o to, co za nami. Robercie, rozmawiamy o upływie czasu. Ostatnie trzy lata to twoja współpraca z Certiną, ale ja chcę sięgnąć jeszcze dalej, jeszcze głębiej. Bowiem za moment zobaczymy te piękne zdjęcia, które czasami sobie oglądam dla poprawienia humoru. Robert Kubica, mały człowiek a później fantastyczny kierowca, począwszy od kartów, kolejne formuły, w końcu Formuła Jeden i ten piękny moment - debiut w F1 na Hungaroringu. Ale ty pewnie wracałeś do tego momentu, kiedy to raz pierwszy, tam właśnie pod Budapesztem oglądałeś wyścig F1. Jakie wtedy towarzyszyły tobie uczucia? Mały, dwunastoletni chłopak i ten wielki świat Formuły Jeden?
Cóż, na pewno parę momentów, parę miłych chwil z tego wyjazdu jako kibic zapamiętałem. Szczególnie jedna rzecz mi do tej pory została w pamięci, kiedy za każdym razem miałem tylko wejście na jedną trybunę i za każdym razem kombinowałem, jak wejść na inną, żeby zobaczyć jak najwięcej. Jako że byłem mały, to zawsze udało się gdzieś prześlizgnąć na lepsze miejscówki. Dźwięk, prędkości bolidów, duży upał akurat wtedy był, zresztą na Węgrzech często tak bywa. Do tego fińscy kibice, którzy zostali zastąpieni ostatnio przez polskich kibiców, przyjeżdżających naprawdę w niesamowitych ilościach kibicować mi nie tylko na Węgrzech, ale szczególnie tam, na Hungaroringu jest ich mnóstwo i atmosfera jest wspaniała.
Powiedz, bo każdy z nas wynosi z dzieciństwa jakieś rady, jakieś myśli wpajane nam przez rodziców, wartości, które mogą pomagać nam w życiu. Czy ty też masz takie wartości, które wyniosłeś z domu, które pomagają Ci w tym dorosłym życiu, życiu kierowcy wyścigowego, wielkiej postaci sportowej?
Sądzę, że w życiu każdego człowieka rodzice odgrywają największą rolę, jeśli chodzi o dorastanie, o wiedzę o życiu, o przyszłości. Ja jako kierowca zaczynałem w bardzo młodym wieku. Mój tata jako trener, mentor pomagał mi bardzo dużo, chociaż sam nie jeździł, ale był dużym fanem sportów samochodowych. Tutaj na pewno rodzice dbali nie tylko, jeśli chodzi o pomoc finansową, ale i rozwój moich umiejętności. Dla moich wyników robili praktycznie wszystko. Żebym miał jak najlepsze warunki, żeby osiągnąć jak najlepsze wyniki i do 98 roku praktycznie oni w 100 procentach pokrywali wszystko to, co było z tym związane: wyjazdy, materiały, podwozia, silniki, mechaników. Także nie ukrywam, że bez nich mnie tutaj by nie było.
Rok 2006 to twój debiut w F1, rok 2007 pierwsze sukcesy, rok 2008 najwyższy stopień podium. Rok 2007, do niego chciałbym wrócić, bo otrzymałeś za ten sezon nagrodę Lorenzo Bandiniego. To jest nagroda przyznawana tym
kierowcom, którzy trwają dzięki swojej odwadze, woli walki i chęci rywalizacji w duchu fair play. Na ile to trofeum było i jest dla Ciebie ważne?
Cóż, rok 2007 to praktycznie jeden z najgorszych sezonów w mojej karierze, jeśli chodzi o wyniki i nie tylko. Chyba nagroda Bandiniego została przyznana mi nie tylko za wyniki, których tak naprawdę nie było dużo, ale za to, że się nie poddałem, że zawsze startując do grand prix, mając tak naprawdę za sobą mnóstwo słabych wyników zawsze walczyłem. Tak było po raz kolejny na trzy GP do końca sezonu, kiedy byłem liderem w GP i po raz kolejny mieliśmy problem techniczny, przez który nie mogłem ukończyć wyścigu, a na pewno byłby bardzo dobry wynik. Także cieszę się, że niektóre osoby dojrzały w tym bardzo negatywnym sezonie coś pozytywnego, jeśli chodzi o moją osobę, nie tylko na torze, ale też poza nim.
Wspomniałem już, że ja w chwilach zwątpienia i ku polepszeniu własnego nastroju oglądam zdjęcia z twojego dzieciństwa. Kiedy ty oglądasz te zdjęcia siebie samego, kiedy byłeś dzieckiem, później nastolatkiem to, jakie myśli temu towarzyszą?
Powiem tak, nigdy nie oglądam, ale mam pewne zdjęcia w swojej pamięci i w swojej głowie. Ja bardzo mile i do końca życia będę wspominał czasy kartingu. Właśnie w tym sporcie, ponieważ to jest jednak sport, to nie jest zabawa, to nie jest hobby kierowców i rodziców, którzy jeżdżą sobie na wyścigi w weekendy. Chłopaki sobie wsiadają za kierownicę, w niedzielę pojadą wyścig i wszystko wraca do normy. Jest to sport taki jak F1, ale oczywiście na mniejszą skalę. Rywalizacja jest bardzo duża, mnóstwo zespołów, mnóstwo fabryk, bardzo profesjonalnie podchodzących do tego sportu i właśnie tak naprawdę od 1995 do 2000 roku, kiedy ścigałem się w kartingu, najpierw w Polsce a później za granicą, właśnie te czasy najmilej wspominam.
W tym momencie nastąpiło nawiązanie do poprzedniej konferencji Certiny w Polsce - za najwyższy stopień podium w Kanadzie, Robert otrzymał zegarek DS Podium Chrono Valjoux numer "1" z limitowanej serii 1984 sztuk. Wachlarz zegarków Certiny będących w posiadaniu Polaka jest już tak duży, że jak skomentował to sam Robert, może zakładać codziennie inny
w zależności od pogody.
Prezes Certiny - Adrian Bosshard:
Proszę Państwa, mam ogromną przyjemność, że muszę pożegnać się z zegarkiem z mojego sejfu. Naprawdę jest to olbrzymia przyjemność, bo ja widzę po prostu z jakim zaangażowaniem Robert podchodzi do swojej pracy w F1, i ze nie miałem żadnych wątpliwości, że wówczas gdy Robert stanie na pierwszym stopniu podium nadejdzie niedługo. Dostawałem też dodatkowe informacje od kolegów z BMW jak ciężka jest prawa stopa Roberta, jak lubi sobie wcisnąć gaz do dechy. Tak więc z olbrzymią przyjemnością w tym roku oddaję Robertowi tenże zegarek.
Robert Kubica:
Powiem tak... Ja taki pewny nie byłem, kiedy wygram. Ponieważ, jak powiedziałem już kilkakrotnie, F1 jest sportem zespołowym, na mój sukces pracuje bardzo dużo osób. Tak na prawdę każda z tych osób, wykonująca bardzo szczegółową pracę, musi wykonywać ją w jak najlepszy sposób, także podziękowania zarówno dla Certiny, jak i dla zespołu, którzy dali mi w moje ręce bolid, którym byliśmy w stanie wygrać. Ale oczywiście, żeby nie było za różowo, jako kierowca zawsze chcę mieć jak najlepszy bolid, jeszcze lepszy i miejmy nadzieję, że na ostatnie wyścigi nasz bolid będzie się sprawował jeszcze lepiej, niż do tej pory.
Porozmawiajmy może teraz o tym momencie, do którego nawiązuje ten zegarek nr 1 z limitowanej serii. Moment, kiedy przekraczałeś linię mety w Montrealu, wiedząc o tym, że to będzie twój wielki dzień, największy sukces w karierze, zwycięstwo historyczne, oczywiście pierwszego i jedynego Polaka stojącego na najwyższym stopniu podium.
No tak, moment na pewno bardzo wyjątkowy, nie tylko dla mnie, ale i dla zespołu, dla wszystkich kibiców, dla ludzi, którzy mi pomagali i nadal pomagają w mojej karierzemożna by ich tu wymieniać mnóstwo, ale nie będziemy wchodzić aż tak w detale. Sądzę, że był to moment szczególny dla wszystkich kibiców Polskich, których było mnóstwo w Kanadzie i miejmy nadzieję, że będzie jeszcze więcej zwycięstw. Oczywiście jako kierowca, zawsze się czeka na to pierwsze zwycięstwo w F1, ale już mogę powiedzieć mając je na koncie, że czeka się potem na drugie, trzecie, czwarte, także miejmy nadzieję, że już wkrótce będziemy w stanie walczyć po raz kolejny o wygrane, i że nie będziemy czekali na nie za długo.
Jestem uspokojony, że Robert Kubica jest głodny sukcesu. Mówiłeś o tym, że te sezony, które dotąd spędziłeś w F1: 2006, 2007 i 2008 są zupełnie inne, ale przyznasz, że 2008 jest sezonem bardzo dobrym dla ciebie. Który moment poza zwycięstwem w Montrealu szczególnie byś tutaj wyróżnił?
Sezon jak do tej pory idzie całkiem nieźle, oczywiście zawsze można lepiej, nawet jak się wygrywa, zawsze można znaleźć jakieś szczegóły, które można poprawić. Ostatnio mamy sporo pecha, tutaj chciałem podkreślić, że nawet w Singapurze czy też w Spa uciekło mi mnóstwo punktów poprzez los. W Singapurze poprzez wypadek jednego kierowcy tak naprawdę straciłem mnóstwo punktów. Kto by pomyślał, że zjeżdżając okrążenie wcześniej, nawet będąc w świadomości, że dostanę karę, mógłbym spokojnie skończyć wyścig na podium, z reguły tak się nie dzieje, ale tak się stało w przypadku Nico Rosberga. Inny moment, który szczególnie bym zapamiętał to może Monako, drugie miejsce w deszczowym wyścigu. Monako, w którym wygrywałem, nie w wyścigu F1, ale wyścigi kartingowe. Jako jeden z pierwszych kierowców w historii wygrałem dwa razy z rzędu wyścig w Monako w kartingu.
Zastanawiam się, bo kiedy pojawiłeś się w F1 mówiłeś wtedy o swoich ulubionych torach w kalendarzu F1, czerpiąc z doświadczeń kartingowych. Jak to się zmieniło? Czy ten twój osobisty ranking ulubionych torów F1 zmienił się po tych trzech sezonach?
Niezupełnie, jestem kierowcą, który bardzo lubi tory typu stop-go, czyli duże dohamowania, szybkie wyjścia z zakrętów. Nie przepadam za torami, które maja długie, monotonne zakręty, chociaż takim torem jest np. Sepang w Malezji, na którym bardzo dobrze w tym roku pojechałem. To nie znaczy, że na torach, za którymi nie przepadam, nie jeżdżę na nich szybko, ale oczywiście jestem dużym fanem torów ulicznych, czyli Singapur, chociaż akurat ten tor za bardzo mi nie przypadł do gustu. Monako, Walencja, a zwłaszcza Makao, które mimo, że jest poza kalendarzem F1, to jednak jest na szczycie mojej listy ulubionych torów.
Zaczepiając jeszcze o tor Marina Bay w Singapurze, a właściwie nie o sam tor, a o oświetlenie, bo był to historyczny weekend F1 przy sztucznym oświetleniu. Czy myślisz, że to będzie tendencją w kolejnych sezonach? Rozgrywanie wyścigów przy sztucznym oświetleniu?
Sądzę, że tak. Na pewno wyścig w Singapurze pokazał, że jest to do wykonania i nie wystarczą chęci, ale oczywiście duże dofinansowanie ze strony organizatorów, żeby taki wyścig się odbył. Na suchej nawierzchni sądzę, że nie ma z tym problemów. Może się okazać, że będzie problem, jeśli popada, jeśli będzie mokro. Niestety nie mamy żadnego doświadczenia w takich warunkach, jak to będzie z oświetleniem, także w pewnym stopniu myślę, że na pewno F1 będzie dążyć w tym kierunku, ale trzeba też pomyśleć nad bezpieczeństwem, nad różnymi przypadkami, a w przypadku deszczu może być bardzo niebezpiecznie.
Sam wywołałeś poniekąd temat dnia. Bo po tym weekendzie w Singapurze wielu polskich kibiców, twoich kibiców nie lubi wcale przepisów w F1. Gdybyś miał taką szansę, to zasugerowałbyś jakiejś zmiany w przepisach F1?
Dotychczas można było zmieniać bardzo dużo. W tym sezonie oczywiście nie jest to pierwszy przypadek, gdy kierowcy tracą bardzo dużo pozycji, właśnie poprzez ten przepis, który praktycznie zamyka pit-lane i w momencie, kiedy ma się bardzo mało paliwa w baku. Trzeba od razu zjechać albo czekać i ryzykować do ostatniej chwili, aż pit-lane zostanie otwarte, co właśnie my chcieliśmy zrobić w Singapurze, ale tego paliwa niestety nic już nie miałem w baku, czyli musiałem zjechać do boksów, kiedy były zamknięte. Był już taki przypadek w Barcelonie - pierwszy w tym sezonie już podczas czwartego wyścigu, ale nie wszyscy mają takie samo zdanie w F1. Oczywiście zespoły z końca stawki, oni uważają, że taka reguła jest całkiem niezła, ponieważ oczywiście, jeśli będą mieli dużo szczęścia, będą w stanie zdobyć punkty, których tak naprawdę w normalnych warunkach nie byliby w stanie zdobyć. Ażeby przepisy zostały zmienione w trakcie sezonu, musi być stu procentowa jednomyślność wszystkich zespołów.
Wkrótce nastąpi oficjalne wprowadzenie na światowy rynek nowego modelu zegarka DS Podium Chrono Big Size - seria nielimitowana. Robert Kubica otrzymał specjalny egzemplarz z grawerunkiem na kopercie
Congratulations on your first victory. GP Montreal. The Whole Certina team. Jak zapewnił Tomasz Kruk, zegarek na polskim rynku pojawi się za dwa tygodnie (cała seria składa się z 12 modeli) i będzie około 20-25% droższy od poprzedniego modelu. Big Size został zaprojektowany wg nowych trendów z modzie.
Robert, jak się czujesz z tym nowym zegarkiem na przegubie ręki?
Tak na gorąco, jak już wspomniano ma duże rozmiary. Ja lubię duże silniki (śmiech). Powiem tak, z reguły duże zegarki kojarzą się z bardzo ciężkimi zegarkami, za którymi nie przepadam, ale akurat ten zegarek jest bardzo lekki. Także na pewno zagości na dłużej na moim nadgarstku - dobrze, że ostatnio nie 'przypakowałem' trochę, bo pewnie by się nie zmieścił (śmiech). Żartuję.
• Galeria zdjęć: Robert Kubica na konferencji prasowej Certiny
KOMENTARZE