Podsumowanie wyścigu o Grand Prix USA

24.09.0000:00
Marek Roczniak
8602wyświetlenia
Michael Schumacher odniósł siódme zwycięstwo w tym sezonie. Wygranie tego wyścigu nie stanowiło zbyt trudnego zadania, jedynie na początku wyścigu Niemiec musiał stoczyć pojedynek z Davidem Coulthardem. Szkot po ewidentnym falstarcie znalazł się na prowadzeniu i wszelkimi sposobami starał się blokować Schumachera, przez co chciał ułatwić Hakkinenowi wyprzedzenie Niemca. Jednak ten, widząc co się święci, zdecydował się na trochę desperacki, acz skuteczny atak, dzięki któremu objął prowadzenie na siódmym okrążeniu i nie oddał go już do końca. Co prawda pod koniec wyścigu Schumacher popełnił stosunkowo prosty błąd, który mógł go sporo kosztować, ale na szczęście tak się nie stało. Na drugiej pozycji wyścig ukończył Rubens Barrichello i jest to trzecie, podwójne zwycięstwo zespołu Ferrari w tym sezonie.

Dla zespołu McLaren wyścig ten, to w zasadzie kompletna klapa, chociaż w pewnym momencie zanosiło się na to, że Michael Schumacher będzie miał spore problemy z wygraniem tego wyścigu, ponieważ w momencie, kiedy tor stał się zupełnie suchy, Mika Hakkinen zaczął w zastraszającym tempie doganiać Niemca. Niestety szarża ta zakończyła się awarią silnika w bolidzie Fina i pierwszy raz od 12 wyścigów Hakkinen nie dojechał do mety. Natomiast Coulthard po odbyciu kary stop-and-go przez resztę wyścigu powoli odrabiał straty i co prawda wyścig udało mu się ukończyć na piątej pozycji, jednak z pewnością nie był zadowolony z tego rezultatu.

Dopiero pierwszy raz w tym sezonie mieliśmy okazję oglądać Heinza-Haralda Frentzena na podium. Być może wreszcie skończyły się problemy z wytrzymałością bolidów Jordan, chociaż stało się trochę zbyt późno, ponieważ do końca sezonu pozostały już tylko dwa wyścigi i raczej nie uda się już dogonić zespołu Williams w klasyfikacji zespołowej. Pozostaje tylko walka o czwartą pozycję z zespołem Benetton. Jak na razie niewielki jest w tym wkład Jarna Trullego, ponieważ Włoch nie zdobył ani jednego punktu w ostatnich sześciu wyścigach. Nie zawsze sam był winny, ponieważ z Grand Prix Belgii wyeliminował go Jenson Button, a z Grand Prix Włoch nie kto inny, jak sam Frentzen. Tym razem trudno określić, kto był bardziej winny, ponieważ realizatorzy transmisji nie pokazali nawet powtórki z pojedynku pomiędzy Trullim i Buttonem, podczas którego doszło do zderzenia.

Jacques Villeneuve stoczył zacięty pojedynek z Frentzenem i raz prawie udało mu się go wyprzedzić, jednak ostatecznie musiał zadowolić się tylko czwartą pozycją, ale dobre i to. Drugi kierowca reprezentujący barwy zespołu BAR, Ricardo Zonta także odwalił kawał dobrej roboty i wyścig ukończył na szóstej pozycji. Dopiero drugi raz w historii tego zespołu obaj kierowcy wspólnie zdołali ukończyć wyścig na punktowanych pozycjach.

Johnny Herbert jako jedyny kierowca zdecydował się rozpocząć wyścig na zwykłych oponach rowkowanych, przeznaczonych do jazdy po suchej nawierzchni i to była jak najbardziej słuszna decyzja, ponieważ po 26 okrążeniach Brytyjczyk znajdował się już na piątej pozycji, a startował dopiero z 19 pozycji. Niestety podczas wjazdu do boksów uszkodził przednie skrzydło w swoim bolidzie i wymiana tego właśnie skrzydła odebrała mu szansę na ukończenie wyścigu na punktowanej pozycji. Drugi kierowca z zespołu Jaguar, Eddie Irvine również miał szansę na ukończenie wyścigu w pierwszej szóstce, jednak zabrakło mu trochę szczęścia i linię mety przekroczył jako siódmy kierowca.

Pedro Diniz w początkowej fazie wyścigu spisywał się nadzwyczaj dobrze i po pierwszej zmianie opon znajdował się na piątej pozycji, jednak od tego momentu zaczął tracić kolejne pozycje i wyścig ostatecznie ukończył na ósmej pozycji. Mika Salo miał mniej szczęścia, gdyż z wyścigu wyeliminował go poślizg na 19 okrążeniu.

Kierowcy z zespołu Benetton z pewnością nie zaliczą tego wyścigu do udanych, ponieważ Giancarlo Fisichella po odbyciu kary 10-sekundowego postoju w boksie przez wiele okrążeń jechał na ostatniej pozycji, dopóki silnik Supertec nie odmówił posłuszeństwa, natomiast Alexander Wurz został nawet pokonany przez Nicka Heidfelda z zespołu Prost i wyścig ukończył na 10 pozycji.

Ralf Schumacher był drugim po Hakkinenie pechowcem, który szansę na ukończenie tego wyścigu na jednej z czołowych pozycji stracił przez problemy techniczne, ale przynajmniej pokazał, że jest w stanie jechać równie szybko co Hakkinen lub Michael Schumacher. Drugi kierowca z zespołu Williams, Jenson Button był również bardzo szybki, pomimo stłuczki z Trullim na początku wyścigu, ale w końcu i tak obróciła się on przeciwko niemu i Brytyjczyk nie zdołał ukończyć wyścigu.

Pierwszy po dłuższej przerwie wyścig Formuły Jeden w Stanach Zjednoczonych można uznać za udany. Było w nim sporo wyprzedzania i w zasadzie zabrakło tylko walki Miki Hakkinena z Michaelem Schumacherem. Wygląda na to, że po bardzo udanym początku sezonu dla Niemca, końcówka będzie wyglądać podobnie, chociaż nie można jeszcze spisać na straty Hakkinena, zwłaszcza, że następny wyścig będzie rozegrany na torze, na którym Hakkinen w zeszłym sezonie wygrał i w ten sposób przypieczętował zdobycie drugiego tytułu mistrzowskiego. Jeśli jednak Schumacher zdoła wygrać ten wyścig, zostanie po raz trzeci mistrzem świata niezależnie od tego, na jakiej pozycji dojedzie Hakkinen.