Podsumowanie wyścigu o Grand Prix Malezji
21.03.0400:00
12291wyświetlenia
Michael Schumacher odniósł dzisiaj drugie zwycięstwo w tym sezonie, kontynuując zapoczątkowaną przed dwoma tygodnia w Australii bardzo dobrą passę. Dla Niemca jest to już trzecie zwycięstwo na torze Sepang, jednak dzisiejsza postawa zespołu Ferrari nie była już tak dominująca jak w Australii, gdyż przewaga Schumachera nad najbliższym rywalem do ostatniego postoju utrzymywała się w okolicy pięciu sekund i w dodatku rywalem tym nie był już jego partner, a Juan Pablo Montoya. Kierowca z zespołu Williams tym razem nie popełnił już żadnego błędu podczas startu i korzystając z nadzwyczaj ociężałego startu w wykonaniu Marka Webbera (Jaguar) od razu awansował na trzecią pozycję. Następnie Kolumbijczyk wykorzystał popełniony na drugim okrążeniu przez drugiego kierowcę Ferrari - Rubensa Barrichello błąd (jazdę utrudniały wówczas przelotne opady deszczu) i był już drugi, mając jeszcze do trzeciego postoju w boksach niewielką szansę na dogonienie Michaela Schumachera. Sześciokrotny mistrz świata był jednak w znakomitej formie i nie popełnił żadnego błędu, odnosząc w pełni zasłużone, 72 zwycięstwo w karierze. Co prawda Montoya narzekał po wyścigu na Barrichello, który przed swoim ostatnim postojem wszedł mu w drogę, ale raczej nie miało to większego wpływu na ostateczny rezultat. Tak czy inaczej wyścig o Grand Prix Malezji był z pewnością ciekawszy od pierwszej rundy sezonu 2004 i daje cień szansy na nieco bardziej wyrównaną walkę w jego dalszej części.
Nie tylko zespół Williams nie odstawał dzisiaj zbytnio od Ferrari. Wielką niespodziankę sprawił zespół B.A.R, dając do dyspozycji Jensonowi Buttonowi doskonale przygotowany, bardzo szybki bolid 006. Brytyjczyk już na drugim okrążeniu wyprzedził Jarno Trullego, jednak po pierwszej rundzie postojów ponownie znalazł się za kierowcą Renault. Mimo to nie stracił piątego miejsca, gdyż wraz z Trullim przeskoczył Barrichello. Ostatecznie Włoch przegrał rywalizację z Buttonem ze względu na bardzo wczesny drugi postój, a tymczasem kierowca z zespołu B.A.R podczas drugiej rundy postojów wyprzedził również Kimiego Raikkonena (McLaren) i był już trzeci. Potem była to już tylko kwestia bezpiecznego dotarcia do mety, co sympatycznemu Brytyjczykowi nie sprawiło najmniejszych trudności. Tym samym po czterech latach startów udało mu się w końcu stanąć na podium. Zobaczenie nowej twarzy na podium jest zawsze przyjemnym wydarzeniem, zwłaszcza, jeśli jest to w pełni zasłużony sukces, a nie wynik problemów innych kierowców. Nikt nie ma już chyba wątpliwości, jak wielki postęp dokonała stajnia z Brackley od zeszłego sezonu. Mając tak utalentowanego kierowcę w swoich szeregach może już zacząć poważnie myśleć o rywalizacji z zespołami Renault i McLaren.
Rubens Barrichello linię mety przekroczył jako czwarty kierowca, co pozwoliło mu na zachowanie drugiej pozycji w klasyfikacji generalnej. Brazylijczyk wybrał inny typ opon w stosunku do swojego partnera z zespołu Ferrari, które w początkowej fazie wyścigu na nieco wilgotnym torze traciły szybko temperaturę i właśnie przez to Montoya i Raikkonen byli go w stanie bez większych przeszkód wyprzedzić. Do tego doszła jeszcze utrata kolejnych dwóch miejsc podczas pierwszej rundy postojów, jednak kolejna seria postojów umożliwiła mu awans na piątą pozycję. Na koniec Barrichello skorzystał z problemów Raikkonena, który tuż po trzecim postoju musiał wycofać się z wyścigu. Dla Fina jest to już drugi nieukończony z rzędu wyścig, ale przynajmniej bolid MP4-19 na torze Sepang był o wiele bardziej konkurencyjny, o czym świadczyła strata niewiele ponad 20 sekund po 40 okrążeniach. Niestety niezawodność pozostawia jeszcze wiele do życzenia, chociaż drugi kierowca z zespołu McLaren - David Coulthard jak dotąd zdołał ukończyć obydwa rozegrane w tym sezonie wyścigi. Szkot, który Grand Prix Malezji ukończył na szóstej pozycji, ma jednak na swoim koncie zaledwie cztery punkty, co stawia go dopiero na ósmej pozycji w klasyfikacji generalnej kierowców.
Reprezentujący barwy Renault Jarno Trulli i Fernando Alonso finiszowali odpowiednio na piątej oraz siódmej pozycji. Biorąc pod uwagę nienajlepsze pozycje startowe kierowców z francuskiej stajni (ósma i przedostatnia) jest to bardzo dobry rezultat, chociaż w przypadku Alonso mógł być jeszcze lepszy. Hiszpan po starcie z końca stawki już po pierwszym okrążeniu zamykał pierwszą dziesiątkę, a po trzech okrążeniach był już ósmy. Niestety strategia tylko dwóch postojów w boksach uniemożliwiła mu pokonanie Coultharda, którego tylko na chwilę zdołał wyprzedzić tuż przed ostatnim postojem. Ostatecznie tylko kłopoty drugiego kierowcy z zespołu McLaren umożliwiły mu zdobycie dwóch punktów. Po odpadnięciu z walki Raikkonena na ostatnią punktowaną pozycję awansował partner Buttona - Takuma Sato, który podobnie jak Alonso udanie wystartował z końca stawki. Niestety Japończyk popełnił błąd już na czwartym okrążeniu i wypadł z toru, ale udało mu się na niego powrócić. Wiedząc, że ma do dyspozycji szybki bolid, kierowca z zespołu B.A.R szybko zaczął odrabiać straty, w czym pomagała mu strategia zakładająca o jeden postój w boksach mniej w stosunku do większości kierowców, którzy jechali na trzy stopy. Trud nie został jednak nagrodzony, gdyż trzy okrążenia przed końcem wyścigu nastąpiła awaria silnika, pozbawiając Sato pewnego zarobku punktowego.
Dla zespołu Sauber wyścig o Grand Prix Malezji w ostatnich latach był dosyć szczęśliwy i tak też było tym razem. Felipe Massa, który właśnie na torze Sepang przed dwoma laty zdobył swój pierwszy punkt zaliczany do klasyfikacji mistrzostw świata, pomimo problemów ze sprzęgłem i z przyczepnością nowych opon Bridgestone tuż po każdym postoju, przez co omal nie wpadł na Michaela Schumachera, zdołał wykorzystać problemy innych kierowców i na mecie był ósmy. Problemy nie ominęły również drugiego kierowcy ze szwajcarskiej stajni - Giancarlo Fisichelli, któremu tuż po drugim i trzecim postoju zgasł silnik. Włoch stracił przez to cenny czas i wyścig ukończył na 11 pozycji. Na 9 oraz 12 pozycji sklasyfikowani zostali kierowcy Toyoty - Cristiano da Matta i Olivier Panis. Brazylijczyk miał przez cały wyścig problemy z podsterownością bolidu i w zasadzie nie mógł liczyć na lepszy rezultat, ale przynajmniej na koniec miał tylko jedno okrążenia straty do lidera. Tymczasem Panis ze względu na problemy z komunikacją radiową niepotrzebnie zjechał do boksów w pewnym momencie i jak na złość przekroczył przy okazji limit prędkości tam obowiązujący. Z tego powodu Francuz aż pięciokrotnie odwiedzał boksy i nie był zbytnio zadowolony z uzyskanego rezultatu, co jest raczej zrozumiałe w tej sytuacji.
Pierwszą dziesiątkę zamknął Christian Klien, przy czym Austriak był jedynym kierowcą z zespołu Jaguar, któremu udało się dojechać do mety. Tymczasem dla startującego z drugiej pozycji Marka Webbera dzisiejszy wyścig był istnym koszmarem. Fatalny start i spadek na dziewiątą pozycję; dwukrotne uderzenie przez nadgorliwego Ralfa Schumachera w tył bolidu, czego efektem była pęknięta prawa tylna opona (dojechanie do boksów i wymiana zabrały łącznie ponad minutę); przekroczenie limitu prędkości obowiązującego w strefie boksów i wynikająca z tego kara drive-through; a na koniec wypadnięcie z toru w wyniku poślizgu. Prędzej należałoby się chyba zapytać, co nie przytrafiło się w tym wyścigu Australijczykowi. Na pocieszenie Ralf Schumacher także nie dojechał do mety, a zawdzięczał to awarii silnika. Prowadzony przez Niemca bolid Williams FW26 także uległ niewielkim uszkodzeniom podczas nieudanej próby wyprzedzenia Webbera i jak twierdzi Ralf spowodowało to dużą podsterowność. Tak czy inaczej gdyby nie awaria silnika, młodszy z braci Schumacherów mógłby liczyć co najwyżej na jeden punkt.
Z kierowców reprezentujący barwy zespołu Jordan także tylko jeden zdołał ukończyć wyścig, a był nim Giorgio Pantano. Włoch do dzisiejszego wyścigu wystartował w swoim głównym bolidzie, który po wczorajszych kwalifikacjach zdołali w końcu naprawić mechanicy z irlandzkiej stajni. Wiązało się to z koniecznością startu z linii boksów, ale była to niewielka strata, gdyż Pantano i tak musiałby ruszać z ostatniej pozycji. Sam wyścig był bardzo wyczerpujący dla tego kierowcy, gdyż niedziałająca butelka uniemożliwiała mu uzupełnianie płynów w trakcie jazdy, co przy tak wysokiej temperaturze było istną katorgą. Mimo to Pantano finiszował na 13 pozycji i jest to jak dotąd jego największe osiągnięcie. Tymczasem Nick Heidfeld, który mógł liczyć co najwyżej na 12 miejsce, jazdę zakończył ze względu na awarię skrzyni biegów na 36 okrążeniu. Ostatni uczestnicy dzisiejszego wyścigu - Gianmaria Bruni i Zsolt Baumgartner sklasyfikowani zostali odpowiednio na 14 oraz 16 pozycji i jest to dla nich pierwszy ukończony w tym sezonie wyścig. Pomiędzy kierowcami z zespołu Minardi sklasyfikowany został Sato, który pomimo awarii silnika miał na koniec mniej okrążeń straty do lidera niż Baumgartner.
Nie tylko zespół Williams nie odstawał dzisiaj zbytnio od Ferrari. Wielką niespodziankę sprawił zespół B.A.R, dając do dyspozycji Jensonowi Buttonowi doskonale przygotowany, bardzo szybki bolid 006. Brytyjczyk już na drugim okrążeniu wyprzedził Jarno Trullego, jednak po pierwszej rundzie postojów ponownie znalazł się za kierowcą Renault. Mimo to nie stracił piątego miejsca, gdyż wraz z Trullim przeskoczył Barrichello. Ostatecznie Włoch przegrał rywalizację z Buttonem ze względu na bardzo wczesny drugi postój, a tymczasem kierowca z zespołu B.A.R podczas drugiej rundy postojów wyprzedził również Kimiego Raikkonena (McLaren) i był już trzeci. Potem była to już tylko kwestia bezpiecznego dotarcia do mety, co sympatycznemu Brytyjczykowi nie sprawiło najmniejszych trudności. Tym samym po czterech latach startów udało mu się w końcu stanąć na podium. Zobaczenie nowej twarzy na podium jest zawsze przyjemnym wydarzeniem, zwłaszcza, jeśli jest to w pełni zasłużony sukces, a nie wynik problemów innych kierowców. Nikt nie ma już chyba wątpliwości, jak wielki postęp dokonała stajnia z Brackley od zeszłego sezonu. Mając tak utalentowanego kierowcę w swoich szeregach może już zacząć poważnie myśleć o rywalizacji z zespołami Renault i McLaren.
Rubens Barrichello linię mety przekroczył jako czwarty kierowca, co pozwoliło mu na zachowanie drugiej pozycji w klasyfikacji generalnej. Brazylijczyk wybrał inny typ opon w stosunku do swojego partnera z zespołu Ferrari, które w początkowej fazie wyścigu na nieco wilgotnym torze traciły szybko temperaturę i właśnie przez to Montoya i Raikkonen byli go w stanie bez większych przeszkód wyprzedzić. Do tego doszła jeszcze utrata kolejnych dwóch miejsc podczas pierwszej rundy postojów, jednak kolejna seria postojów umożliwiła mu awans na piątą pozycję. Na koniec Barrichello skorzystał z problemów Raikkonena, który tuż po trzecim postoju musiał wycofać się z wyścigu. Dla Fina jest to już drugi nieukończony z rzędu wyścig, ale przynajmniej bolid MP4-19 na torze Sepang był o wiele bardziej konkurencyjny, o czym świadczyła strata niewiele ponad 20 sekund po 40 okrążeniach. Niestety niezawodność pozostawia jeszcze wiele do życzenia, chociaż drugi kierowca z zespołu McLaren - David Coulthard jak dotąd zdołał ukończyć obydwa rozegrane w tym sezonie wyścigi. Szkot, który Grand Prix Malezji ukończył na szóstej pozycji, ma jednak na swoim koncie zaledwie cztery punkty, co stawia go dopiero na ósmej pozycji w klasyfikacji generalnej kierowców.
Reprezentujący barwy Renault Jarno Trulli i Fernando Alonso finiszowali odpowiednio na piątej oraz siódmej pozycji. Biorąc pod uwagę nienajlepsze pozycje startowe kierowców z francuskiej stajni (ósma i przedostatnia) jest to bardzo dobry rezultat, chociaż w przypadku Alonso mógł być jeszcze lepszy. Hiszpan po starcie z końca stawki już po pierwszym okrążeniu zamykał pierwszą dziesiątkę, a po trzech okrążeniach był już ósmy. Niestety strategia tylko dwóch postojów w boksach uniemożliwiła mu pokonanie Coultharda, którego tylko na chwilę zdołał wyprzedzić tuż przed ostatnim postojem. Ostatecznie tylko kłopoty drugiego kierowcy z zespołu McLaren umożliwiły mu zdobycie dwóch punktów. Po odpadnięciu z walki Raikkonena na ostatnią punktowaną pozycję awansował partner Buttona - Takuma Sato, który podobnie jak Alonso udanie wystartował z końca stawki. Niestety Japończyk popełnił błąd już na czwartym okrążeniu i wypadł z toru, ale udało mu się na niego powrócić. Wiedząc, że ma do dyspozycji szybki bolid, kierowca z zespołu B.A.R szybko zaczął odrabiać straty, w czym pomagała mu strategia zakładająca o jeden postój w boksach mniej w stosunku do większości kierowców, którzy jechali na trzy stopy. Trud nie został jednak nagrodzony, gdyż trzy okrążenia przed końcem wyścigu nastąpiła awaria silnika, pozbawiając Sato pewnego zarobku punktowego.
Dla zespołu Sauber wyścig o Grand Prix Malezji w ostatnich latach był dosyć szczęśliwy i tak też było tym razem. Felipe Massa, który właśnie na torze Sepang przed dwoma laty zdobył swój pierwszy punkt zaliczany do klasyfikacji mistrzostw świata, pomimo problemów ze sprzęgłem i z przyczepnością nowych opon Bridgestone tuż po każdym postoju, przez co omal nie wpadł na Michaela Schumachera, zdołał wykorzystać problemy innych kierowców i na mecie był ósmy. Problemy nie ominęły również drugiego kierowcy ze szwajcarskiej stajni - Giancarlo Fisichelli, któremu tuż po drugim i trzecim postoju zgasł silnik. Włoch stracił przez to cenny czas i wyścig ukończył na 11 pozycji. Na 9 oraz 12 pozycji sklasyfikowani zostali kierowcy Toyoty - Cristiano da Matta i Olivier Panis. Brazylijczyk miał przez cały wyścig problemy z podsterownością bolidu i w zasadzie nie mógł liczyć na lepszy rezultat, ale przynajmniej na koniec miał tylko jedno okrążenia straty do lidera. Tymczasem Panis ze względu na problemy z komunikacją radiową niepotrzebnie zjechał do boksów w pewnym momencie i jak na złość przekroczył przy okazji limit prędkości tam obowiązujący. Z tego powodu Francuz aż pięciokrotnie odwiedzał boksy i nie był zbytnio zadowolony z uzyskanego rezultatu, co jest raczej zrozumiałe w tej sytuacji.
Pierwszą dziesiątkę zamknął Christian Klien, przy czym Austriak był jedynym kierowcą z zespołu Jaguar, któremu udało się dojechać do mety. Tymczasem dla startującego z drugiej pozycji Marka Webbera dzisiejszy wyścig był istnym koszmarem. Fatalny start i spadek na dziewiątą pozycję; dwukrotne uderzenie przez nadgorliwego Ralfa Schumachera w tył bolidu, czego efektem była pęknięta prawa tylna opona (dojechanie do boksów i wymiana zabrały łącznie ponad minutę); przekroczenie limitu prędkości obowiązującego w strefie boksów i wynikająca z tego kara drive-through; a na koniec wypadnięcie z toru w wyniku poślizgu. Prędzej należałoby się chyba zapytać, co nie przytrafiło się w tym wyścigu Australijczykowi. Na pocieszenie Ralf Schumacher także nie dojechał do mety, a zawdzięczał to awarii silnika. Prowadzony przez Niemca bolid Williams FW26 także uległ niewielkim uszkodzeniom podczas nieudanej próby wyprzedzenia Webbera i jak twierdzi Ralf spowodowało to dużą podsterowność. Tak czy inaczej gdyby nie awaria silnika, młodszy z braci Schumacherów mógłby liczyć co najwyżej na jeden punkt.
Z kierowców reprezentujący barwy zespołu Jordan także tylko jeden zdołał ukończyć wyścig, a był nim Giorgio Pantano. Włoch do dzisiejszego wyścigu wystartował w swoim głównym bolidzie, który po wczorajszych kwalifikacjach zdołali w końcu naprawić mechanicy z irlandzkiej stajni. Wiązało się to z koniecznością startu z linii boksów, ale była to niewielka strata, gdyż Pantano i tak musiałby ruszać z ostatniej pozycji. Sam wyścig był bardzo wyczerpujący dla tego kierowcy, gdyż niedziałająca butelka uniemożliwiała mu uzupełnianie płynów w trakcie jazdy, co przy tak wysokiej temperaturze było istną katorgą. Mimo to Pantano finiszował na 13 pozycji i jest to jak dotąd jego największe osiągnięcie. Tymczasem Nick Heidfeld, który mógł liczyć co najwyżej na 12 miejsce, jazdę zakończył ze względu na awarię skrzyni biegów na 36 okrążeniu. Ostatni uczestnicy dzisiejszego wyścigu - Gianmaria Bruni i Zsolt Baumgartner sklasyfikowani zostali odpowiednio na 14 oraz 16 pozycji i jest to dla nich pierwszy ukończony w tym sezonie wyścig. Pomiędzy kierowcami z zespołu Minardi sklasyfikowany został Sato, który pomimo awarii silnika miał na koniec mniej okrążeń straty do lidera niż Baumgartner.