LiGNA: WTCC: Kurytyba okiem Rubiqa
12.09.0921:37
1568wyświetlenia
Za sobą mamy już dwie pierwsze rundy ligi WTCC w sezonie 2009/2010, które odbyły się - podobnie jak rok temu - na torze umieszczonym w Kurytybie (Brazylia). Obiekt jest lubiany przez kierowców, ale jednocześnie stanowi dość duże wyzwanie dla opon, co nie wszystkim się podoba. W tym roku było ono jednak mniejsze, ponieważ problem ten w zeszłym roku spowodowany był małym "objeżdżeniem" samochodów w warunkach wyścigowych.
W kwalifikacjach PP zdobył Figo, który pokazał że jest wszechstronnym kierowcą i znakomicie poradził sobie z zupełnie innym autem w porównaniu do tego, z którym miał do czynienia w zeszłym sezonie. Zaraz za pomarańczowo-białym Chevroletem debiutanta uplasowały się dwie Alfy starych wyjadaczy - Miczka i Poula. Pierwszy wyścig padł łupem Miczka, zaraz za nim metę minął Poul, a trzeci dojechał Figo. W drugim wyścigu zwycięskie Alfy wskutek kolizji nie zdołały powtórzyć swojego wyniku z R1 i finiszowały poza podium. Po problemach w I wyścigu i starcie z końca trzeci dojechał Kojot, drugi był Unikalny.Nick, a podium uzupełnił Figo, który tym samym stał się pierwszym liderem Klasyfikacji Generalnej Kierowców. W Klasyfikacji Konstruktorów , z przewagą 4 punktów nad Alfą na prowadzeniu znalazł się Chevrolet. Inauguracja sezonu pokazała tytaniczną pracę, który nieobecny na pierwszych rundach B4ndit włożył w edycję i rozwój moda. O zwycięstwo można walczyć każdym autem, żaden z samochodów nie odstaje osiągami w żadną ze stron.
Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą - to powiedzenie sprawdziło się niestety podczas inauguracji sezonu i nie zabrakło kolizji, nieczystych zagrań i nieporozumień. Nie można wyciągać jednak błędnych wniosków, jakoby przypływ nowych kierowców zmniejszył poziom bezpieczeństwa w lidze. Otóż nie - po prostu powoli zmienia się sposób myślenia LiGNOwiczów, według którego nie ma potrzeby zgłaszania incydentów. Taka potrzeba jak najbardziej istnieje, co dobitnie pokazały wyścigi w Brazylii - zgłaszanie wypadków i niebezpiecznych zachowań nie jest niczym złym, a wręcz nie robiąc tego każda taka osoba dokłada swoją cegiełkę do poczucia bezkarności sprawców takich wypadków ("Skoro nikt nie zgłosił, to znaczy że tak można"). Kota nie ma, myszy harcują. ;-)
Następną kontrowersyjną sprawą bez wątpienia było (i zapewne będzie) rygorystyczne rozpatrywanie wyjazdów poza tor w kwalifikacjach. W prywatnych rozmowach dało się słyszeć wiele wymyślnych epitetów kierowanych w stronę administracji (żeby była jasność - nas to nie rusza:), padało wiele nieprzemyślanych argumentów na temat zabijania zabawy i tym podobnych spraw. Jedynym zamierzeniem administracji było w tym wypadku zapewnienie każdemu z osobna równych i uczciwych warunków rywalizacji. Nie możemy zapominać, że hasłem przewodnim naszej ligi jest "We play fair play" i to właśnie tym, a nie "parciem na wynik" musimy się kierować jeżdżąc wyścigi ligowe.
Prawdziwym sprawdzianem w tej kwestii będzie wyścig w Adelaide, ponieważ krawężniki montowane są na nim nie przy barierach, ale bezpośrednio na asfalcie. Takie ich rozmieszczenie może kusić do "przelatywania" po nich, ale mogę zapewnić, że w przypadku zmniejszenia się kultury jazdy w porównaniu do kwalifikacji na Kurytybie, kary ulegną powiększeniu. Jeśli podczas następnego weekendu znowu będzie gorzej, to kary znowu ulegną powiększeniu i będzie się tak działo do momentu, gdy administracja uzna, że poziom wyjazdów unormował się na niskiej liczbie.
Adelaide będzie też pierwszym sprawdzianem dla gruntownie zmienionego systemu balastowego. Balast przyznawany jest tylko na podstawie jednego weekendu, więc sytuacja w stawce będzie zmieniać się jak w kalejdoskopie - ktoś, kto w jednym wyścigu był ostatni będzie mógł walczyć o zwycięstwo w drugim, bo różnica zmieniać się będzie z wyścigu na wyścig i będzie mogła wynosić aż do 80 (!) kilogramów.
Pora wrócić do Kurytyby. Po wyścigu pojawiły się głosy, że BMW jest autem zupełnie nie nadającym się do szybkiej jazdy. Jako że przenoszę się do BMW, to będę mógł po wyścigach w Australii chłodnym okiem spojrzeć na sytuację i ją ocenić. Jednak z zeszłorocznych doświadczeń mogę powiedzieć, że BMW jest niesamowitym autem. Żeby szybko nim jeździć, trzeba je rozumieć, tworzyć z nim jedność - nie próbować walczyć z jego wadami, tylko do maksimum wykorzystać zalety. Przy odpowiednim poziomie koncentracji i pracy włożonej w zrozumienie BMW, odwdzięcza się ono najlepszymi osiągami w stawce, co w zeszłorocznym sezonie wielokrotnie pokazywał Miczek. Morał - nie szukać winy tam, gdzie jej nie ma, tylko zacząć szukać jej na swoim własnym podwórku. Do zobaczenia w Australii. ;)
Patrząc na listę kar po wyścigach w Brazylii można dostrzec dziwną rzecz - zdecydowaną większość wypadków powodowali nie nowi kierowcy, którzy dołączyli do ligi dopiero w tym sezonie, ale kierowcy, którzy w lidze są już od dawna i w zasadzie wyścigi powinni jeździć z zamkniętymi oczami. Jest to zupełna odwrotność tego, co podpowiada logika - wypadki powinni powodować niedoświadczeni debiutanci, a nie stare wygi. Naprawdę, nie widzę żadnego wytłumaczenia dlaczego taka sytuacja ma miejsce. Nie wstyd Wam panowie? ;)
Tak wysoka frekwencja pozwala mieć nadzieję na to, że do końca sezonu na wyścigach zjawiać będą się co najmniej dwa tuziny kierowców chętni rysować i giąć blachę w swoich autach. W tym miejscu należy podziękować Grekyyemu, który w lidze letniej razem z Miśkiem odwalili kawał dobrej roboty ściągając do WTCC wiele osób i wyrabiając w nich nawyk regularnego uczestnictwa w wyścigach - Grekyy nie zrażał się nawet niezbyt inteligentnymi osobnikami, którym zdarzało się w kilka godzin zapomnieć o wyścigu. ;) Dobra robota panowie, to co teraz widzimy to w ogromnym stopniu właśnie Wasza zasługa!
Hmmm... Prognozy na nadchodzący weekend. To jest w WTCC piękne - nie ma żadnych prognoz. W zeszłorocznym sezonie Mistrz zdobył tylko 111 punktów na 280 możliwych, a nie punktowały tylko 3 osoby, które brały udział w wyścigach - w tym Sammy i Neodg, którzy wzięli udział w tylko jednym wyścigu, więc w praktyce zostaje jedna osoba bez punktów. W tym sezonie mamy system balastowy, który jeszcze bardziej sprzyja nieprzewidywalności, więc zwrotów akcji i niespodzianek będzie zapewne jeszcze więcej niż w minionym sezonie. To ostatni akapit tego przydługawego i nudnego tekstu - zakończę plotką, która głosi, że zespół Kajka samochody wysłał na Albert Park, a sprzęt na Bathurst. Cóż... :)
Rubiq
KOMENTARZE