Stefan GP spuszcza z tonu, US F1 w końcu się poddaje?
Coraz mniej prawdopodobne wydaje się, abyśmy zobaczyli 26 bolidów na starcie w Bahrajnie
01.03.1011:48
4195wyświetlenia
Po dość agresywnym komunikacie prasowym z piątku, zespół Stefan GP wczoraj nagle spuścił z tonu i usunąwszy ze swojej strony wszystkie dotychczasowe informacje napisał tylko, że wciąż ma nadzieję na otrzymanie miejsca w stawce.
Zespół zdaje sobie sprawę z tego, że miejsce w stawce może otrzymać jedynie za zgodą FIA i FOM, ale ma nadzieję, że rodzina 'Formuły Jeden' podejmie na koniec właściwą decyzję. Nie będziemy zamieszczać więcej komunikatów prasowych w tej sprawie i liczymy na to, że otrzymamy możliwość zaprezentowania wszystkim naszego zespołu w Bahrajnie- czytamy w oświadczeniu.
To spora zmiana po słowach z piątku, że w przypadku braku zgody na starty dla Stefan GP
ktoś będzie musiał dokładnie wyjaśnić powody takiej sytuacji. Podobnie marzyciele z USA będą musieli wytłumaczyć się ze swoich czynów i prób rozmyślnego osłabienia Formuły 1 marzeniami o lepszym świecie i bajeczkami o sukcesie. Aby osiągnąć sukces, trzeba mieć 'jaja' i ciężko pracować, a nie gadać...
Tymczasem z nieoficjalnych doniesień wynika, że podczas ostatniej wizyty Charliego Whitinga z FIA w Charlotte władze US F1 przyznały w końcu, że amerykański zespół nie będzie w stanie w ogóle wystartować w sezonie 2010, i że zamierza ubiegać się o nowe zgłoszenie na rok 2011. Ze startów w sezonie 2010 będzie musiał najprawdopodobniej zrezygnować także kierowca US F1 - Jose Maria Lopez, bowiem z plotek wynika, że miejsce u boku Bruno Senny (który postarał się podobno o sponsorów) w zespole Campos zajmie Karun Chandhok.
Lopez miałby co najwyżej liczyć na posadę kierowcy rezerwowego w hiszpańskiej ekipie, o ile ta zdąży w ogóle przygotować dwa bolidy do startu w Bahrajnie, co pomimo zapewnień Colina Kollesa poddawane jest w wątpliwość.
Źródło: Motorsport.com
KOMENTARZE