Trzecie bolidy innych zespołów zamiast Jaguara - czy to ma sens?

20.09.0400:00
Marek Roczniak
891wyświetlenia

Wielu fanów Formuły 1 spodziewa się pewnie, że możliwość ujrzenia trzech bolidów Ferrari, McLaren, Williams, Renault lub B.A.R na starcie przyszłorocznych wyścigów, o ile żaden nowy zespół nie powstanie na miejsce Jaguara, spowoduje uatrakcyjnienie wyścigów. Niestety jest to obłożone tyloma ograniczeniami, iż może się okazać bardzo złym rozwiązaniem. Szef zespołu Minardi - Paul Stoddart wyjaśnia, w czym tkwi problem.

"Jeśli zejdziemy poniżej 10 zespołów, złamiemy wiele postanowień w porozumieniu Concorde Agreement, dokumencie rządzącym F1. Czyniąc to narazimy się na konsekwencje prawne, dlatego jeśli zejdziemy poniżej 20 aut, może zaistnieć potrzeba, aby niektóre zespoły wystawiły trzecie bolidy, a stanie się to na następujących zasadach:

Jeśli jeden zespół odpadnie, FIA z pozostałych zespołów wylosuje dwa nie zdobywające punktów bolidy. Kierowcy tychże aut nie będą mieli prawa do stanięcia na podium, nawet w przypadku wygranej, ani nie będą mogli uczestniczyć w organizowanej po wyścigu oficjalnej konferencji prasowej. Jeśli dwa zespoły odpadną, to wówczas w losowaniu zostaną wyłonione cztery bolidy z pozostałych zespołów"
.

A teraz wyobraźmy sobie, że odpadły dwa zespoły i w losowaniu wyłoniono cztery dodatkowe auta z czołowych stajni. Powiedzmy, że Badoer poprowadziłby Ferrari, Wurz - McLarena, Gene - Williamsa i Montagny - Renault. Cztery najszybsze auta w stawce z kierowcami nie zdobywającymi punktów, nie mającymi wpływu na przebieg mistrzostw, bez prawa do stanięcia na podium, czy uczestnictwa w konferencji prasowej. Mówiąc krótko czterej doświadczeni kierowcy za kierownicami konkurencyjnych aut w roli najzwyklejszych statystów.

A co by było, gdyby kierowcy ci szczęśliwym zbiegiem okoliczności finiszowali na czołowych pozycjach? Wyobraźmy sobie Kanclerza Schroedera lub inną ważną osobę po zakończeniu powiedzmy Grand Prix Europy, czekającą na podium na kierowców, którzy nie mają prawa tu wejść. Wyścig byłby bez zadeklarowanego zwycięzcy, a pozostali kierowcy otrzymaliby zaledwie garść punktów za miejsca od 5 do 8. Z kolei gdyby kierowca któregoś z trzecich bolidów przypadkowo wyeliminował z wyścigu kierowcę walczącego o tytuł mistrzowski z konkurencyjnej stajni, nie trudno wyobrazić sobie wielką wrzawę w mediach na temat sposobu, w jaki rozstrzygnęła się walka.

Na koniec pozostaje jeszcze kwestia kosztów, które i tak są obecnie zbyt wielkie. Według Stoddarta wystawienie trzeciego bolidu wraz z dodatkową grupą mechaników i 1-2 zapasowymi podwoziami, wyniesie większe zespoły od 20 do 30 milionów USD w trakcie sezonu. Szef włoskiej stajni przyznaje jednak, że jeśli wszyscy sygnatariusze porozumienia Concorde wyrażą zgodę, to wówczas uda się znaleźć sensowne wyjście z zaistniałej sytuacji, o ile rzeczywiście nie znajdzie się kupiec Jaguara. Byłby to jeden z niewielu przypadków uzyskania jednomyślnej zgody na zmianę postanowień zawartych w porozumieniu Concorde. Tymczasem wprowadzenie trzecich bolidów w wyścigach przy obecnej postaci przepisów przyniosłoby Formule 1 więcej strat niż korzyści.

Źródło: pitpass.com