McLaren w sezonie 2010 okiem Jamesa Allena
Celem dla Brytyjczyków w tym sezonie było udomowienie Buttona
08.01.1116:45
2803wyświetlenia
James Allen naturalnie nie ominął w swoich podsumowaniach McLarena. Brytyjski zespół mimo przegrania obydwu tytułów w roku 2010 może być z siebie zadowolony, gdyż znakomicie poradził sobie z zapanowaniem nad dwoma mistrzami świata po tym, jak do McLarena - który uważany jest za „plac zabaw” Lewisa Hamiltona - dołączył Jenson Button. Według byłego komentatora w 2011 roku należy się spodziewać kolejnego mocnego sezonu w wykonaniu legendarnego zespołu z Woking.
McLaren był jednym z najciekawszych zespołów do śledzenia w sezonie 2010, ponieważ musieli ułożyć relacje między Lewisem Hamiltonem i jego nowym kolegą zespołowym Jensonem Buttonem, który przyszedł jako mistrz świata. Wielu ludzi przewidywało napięcia i konflikty, jednak były dwa powody, dla których tak się nie stało. Po pierwsze - Button nie jest tego typu charakterem, a po drugie - zespół zrobił wszystko co tylko mógł, by czuł się on mile widziany i by usunąć wszelkie przeszkody, jakie mogły stanąć na drodze do poczucia się jak w domu. Przeczuwam, że katastroficzne doświadczenia z Alonso w 2007 roku dały im sporo do myślenia i byli zdeterminowani, by nie powtórzyć swoich błędów. Spędziłem trochę czasu w fabryce na początku roku i stało się jasne, że byli nad tym mocno skupieni..
Z jednej strony to Martin Whitmarsh prowadzi teraz zespół i jest z natury rzeczy bardziej poszukującym zgody niż Ron Dennis, który starł się z Alonso. Jednakże dojrzałość Buttona i jego łatwy do przystosowania się charakter były tutaj również kluczowe. Dopóki czuł, że zespół robił dla niego wszystko, co mógł, i że nie był w żaden sposób w gorszym położeniu, to mógł poradzić sobie z byciem pokonywanym przez Hamiltona w tempie jazdy, co większość kierowców przyjęłaby podobnie.
Tak też się stało - zespół dołożył wszelkich starań, by dopasować jego patykowatą figurę do samochodu stworzonego zanim podpisał kontrakt i zaprojektowanego wokół o wiele niższego Hamiltona. Sprytnie udało im się szybko sprawić, by czuł się jak u siebie. Był od razu hitem wśród mechaników, którzy uważali go za 'porządnego faceta', a on wykonał naprawdę dobrą robotę, starając się skupić na swoich osiągach i nie martwiąc się Hamiltonem.
Podążył własną ścieżką podczas tego sezonu, wspierając czasami Hamiltona i od czasu do czasu pokonując go. Sądzę, że mógł być parę razy trochę bardziej śmielszy pod względem taktyki pod koniec sezonu, jeśli naprawdę by tego chciał, jednak ma swój styl robienia rzeczy i jego rezultaty były w tym roku bardziej niż przyzwoite. Sukcesem całego projektu jest to, że czuje on, jak by był w McLarenie już od lat i jest to bardzo stabilna stajnia na następnych kilka sezonów. Jeśli wyprodukują w następnym roku szybki samochód, to może być to decydujący czynnik w ich możliwościach zdobywania mistrzostw.
Problemem McLarena było to, że chociaż pewne ich rozwiązania inżynieryjne były wysublimowane, jak chociażby pomysł kanału F, a także coraz bardziej skomplikowane przednie skrzydła, to jednak mieli problemy z wyciągnięciem wszystkiego z dmuchanego dyfuzora i mieli samochód bardzo czuły na pochylanie się. Tak czy inaczej Hamilton miał świetną formę w środku sezonu, która pozwoliła mu wygrać w Turcji i Kanadzie oraz dała drugie miejsca w Walencji i na Silverstone, co przyniosło mu pierwsze miejsce w tabeli. To był czas, w którym Red Bull i Ferrari trwoniły punkty i McLaren na tym skorzystał. Jednakże rozwój, który przecież był tak mocny w 2009 roku, nie przyszedł im tak łatwo w drugiej połowie 2010 i wąskie okno możliwości pokonania Red Bulla w walce o mistrzostwo zamknęło się, gdy austriacki zespół odnalazł swój rytm w ostatnich wyścigach.
Zespół postawił wiele na drugą fazę kanału F, podążając drogą wyznaczoną przez Force India i Renault, które kierowały dmuchane powietrze na główny płat tylnego skrzydła, jednak nie udało im się opracować go aż do ostatnich kilku wyścigów. Możliwe, że to dlatego Hamilton trochę desperacko podszedł do niektórych manewrów wyprzedzania na Monzy i w Singapurze, co kosztowało go szansę na mistrzostwo. Mógł finiszować przynajmniej na trzecim miejscu na Monzy, a na czwartym w Singapurze.
Warto również odnotować, że forma Buttona w kwalifikacjach pogorszyła się po Monzy, gdy poprawki do samochodu sprawiły, że był on mniej stabilny z jego punktu widzenia. Hamilton przeszedł przez spore osobiste zmiany - kończąc współpracę ze swoim ojcem jako menadżerem i ostatnio przyznał, że były sprawy w jego osobistym życiu, które sprawiły, że nie był szczęśliwy. Z pewnością nie wyglądał na uradowanego przez spory okres - w przeciwieństwie do Buttona, który ciągle się cieszył; wygrał już swój tytuł, był w dobrym miejscu, zadowolony ze swojej dziewczyny, jego życia osobistego i rzeczy takich, jak triathlony.
Sądzę, że McLaren będzie w następnym sezonie bardzo mocny. Nie ma powodów, dla których można sądzić inaczej. Mają lepiej wyważoną parę kierowców, niż Red Bull i Ferrari. Jedyną rzeczą, na jaką trzeba zwrócić uwagę jest utrata ogromnego wsparcia finansowego Mercedesa, co z pewnością odczują po roku od separacji. Jednakże McLaren sprawia wrażenie zespołu, który zawsze znajdzie pieniądze i przedłużenie umowy sponsorskiej z Vodafone było bardzo ważne
Źródło: jamesallenonf1.com
KOMENTARZE