Sauber w sezonie 2010 okiem Jamesa Allena
Team z Hinwil przeżywał ostatnimi czasy ciężki okres
08.01.1117:03
2254wyświetlenia
Kolejnym zespołem z listy podsumowań Jamesa Allena jest Sauber. Team z Hinwil - którego poczynaniom jeszcze do niedawna uważnie się przyglądaliśmy z racji reprezentowania jego barw przez Roberta Kubicę - przeżywał ostatnimi czasy ciężki okres. Po kilku udanych latach nadszedł rok 2009 i wycofanie się BMW, a tym samym wielu sponsorów. Peter Sauber był zmuszony w sezonie 2010 wystawić do rywalizacji nieomal białe samochody. Sprawdźmy zatem, co Allen sądzi na temat poczynań szwajcarskiej ekipy.
Sezon 2010 w wykonaniu Saubera składał się z dwóch etapów; z pierwszego mizernego i drugiego dość udanego. Kamui Kobayashi okazał się prawdziwą gwiazdą i jest pierwszym japońskim kierowcą, jakiego napotkałem, który cieszy się wielkim wsparciem wśród europejskich fanów. Wcześniej myślałem, że Sato będzie popularny w Europie, ale okazało się inaczej, podczas gdy Kobayashi ma prawdziwego ducha walki i wnosi powiew świeżego powietrza, co czyni go ulubieńcem kibiców..
Jego śmiały manewr wyprzedzania na Alonso w ostatniej fazie wyścigu w Walencji było najlepszym dowodem jego niezwykłej zuchwałości. Oczywiście dysponował ogromną przewagą w postaci świeżego zestawu super-miękkich opon, zaś Fernando jechał na zużytym komplecie twardej mieszanki, ale mimo to wspaniałym widokiem było wyprzedzenie Ferrari przez Saubera. Przywiodło mi to na myśl Jeana Alesiego w Tyrrellu atakującego Ayrtona Sennę w Phoenix w 1990 roku. Tak naprawdę to Kobayashi nieco przypomina mi właśnie Alesiego.
Sauber w minionym sezonie znajdował się w okresie przebudowy po odejściu BMW z Formuły 1 w 2009 roku. Posiadali całkiem solidny budżet od BMW na zaprojektowanie i rozwijanie samochodu, jak również utrzymali trochę z wizerunku BMW - niemalże jedyna widoczna cecha na ich niepokojąco białym bolidzie - ale to był po prostu powrót do czasów małego niezależnego teamu i sytuacji, do której nigdy więcej Peter Sauber miał nadzieję nie wracać. Zasługuje on na podziw za ducha przetrwania. Ostatecznie zespół zakończył rok z bardzo solidnie zapowiadającym się partnerstwem z Carlosem Slimem, najbogatszym człowiekiem na świecie za sprawą spółki Telmex, co może okazać się zbawieniem dla szwajcarskiej ekipy. Sergio Perez jest meksykańskim szczęściarzem, który otrzymał posadę kierowcy jako część tej umowy, a w Hinwil nastąpiły pomyślne czasy.
Departament techniczny słabo się spisał przy pracy nad samochodem, będącym doprawdy trudnym w prowadzeniu na starcie sezonu. Balans aerodynamiczny C29 szwankował w dwóch czy trzech obszarach, a trakcja zawodziła na wyjściu z wolnych zakrętów. Samochód zachowywał się niestabilnie również na średnio-szybkich zakrętach, co można wywnioskować na ujęciach w zwolnionym tempie z początku mistrzostw. James Key, który wie o prowadzeniu małych teamów więcej niż ktokolwiek inny - nie licząc jego mentora Mike'a Gascoyne'a - dołączył do Saubera w trakcie sezonu i wykonał świetną robotę, zmieniając bolid w maszynę zdolną do zdobywania solidnych punktów w drugiej części mistrzostw.
Pedro de la Rosa zaczął sezon jako partner zespołowy Kobayashiego, ale od Grand Prix Singapuru jego miejsce zajął Nick Heidfeld. Zatrudnienie Pedro było dziwnym posunięciem ze strony Saubera; niewątpliwie Hiszpan posiada zdolności współpracy z inżynierami, ale nigdy nie był super szybkim kierowcą. Niemniej przyniósł z McLarena niesamowicie sprytny pomysł dotyczący kanału F. Stajnia z Hinwil była pierwszą, która skopiowała to rozwiązanie w swoim samochodzie, zatem z pewnością pracowali nad tym już przed startem sezonu. Heidfeld wskoczył w miejsce De la Rosy na ostatnie pięć wyścigów, ale musiał poddać się temu co nieuniknione, kiedy umowa z Telmexem na rok 2011 została podpisana. Tym samym Nick ponownie zasiada na ławce rezerwowych.
Czy Sauber będzie mocniejszy w nadchodzących zmaganiach? Znajdują się w jednej grupie z Force India, Williamsem i Toro Rosso, gdzie wszyscy mają nadzieję, że zmiany w regulaminie nie oddalą ich jeszcze bardziej od czołówki (myślę, że tak jednak będzie), jak również będą oglądać się za siebie, w szczególności na Lotusa, który zamierza z nimi rywalizować w swoim drugim sezonie startów. Strata do nadrobienia jest wielka, ale strategia Lotusa zawsze była bardziej ukierunkowana na rok 2011, aniżeli 2010, który był zapoznawczym okresem
Źródło: jamesallenonf1.com
KOMENTARZE