Mateschitz o silnikach Ferrari i oponach Bridgestone

09.06.0500:00
Marek Roczniak
806wyświetlenia

Właściciel zespołu Red Bull Racing, Dietrich Mateschitz, w wywiadzie udzielonym niemieckiej gazecie Motorsport Aktuell ujawnił, że w oficjalnej nazwie jego stajni w przyszłym roku pojawi się nazwa Ferrari.

Stajnia z Milton Keynes podpisanie dwuletniego kontraktu z włoskim koncernem na dostawę silników V8 od przyszłego sezonu ogłosiła już pod koniec kwietnia, jednak wówczas nie było jeszcze wiadomo, czy podobnie jak w przypadku zespołu Sauber silniki te będą ukryte pod inną nazwą.

"Zdecydowaliśmy się na współpracę z Ferrari mając na uwadze minimalizację ryzyka, osiągi silnika i wartość marketingową", mówi Mateschitz. "Ferrari było wymarzonym partnerem i im również zależało ma współpracy z nami. Będziemy mieli także ich nazwę w nazwie naszego zespołu w przyszłym roku, Red Bull Ferrari".

Austriak nie chciał jednak otwarcie przyznać, że wraz ze zmianą dostawcy silników z Cosworth na Ferrari, zmianie ulegnie również dostawca opon z Michelin na Bridgestone, co jak wynika z plotek jest wysoce prawdopodobne. "Dążymy do konkurencyjności", mówi. "Jeśli popatrzeć na Bridgestone, na ich możliwości inwestycyjne, ich ambicję, ich zasoby - jestem szczerze przekonany, że w 2006 będą bardzo konkurencyjni".

"Obie firmy chcą z nami współpracować", kontynuuje Mateschitz. "Oczywiście aspekt finansowy odgrywa pewną rolę, ale nie jest to sprawa nadrzędna. Na 2005 mamy podpisaną umowę na dostawę opon Michelin po kosztach własnych. Są pewne aspekty przemawiające na korzyść Bridgestone. Są zalety i wady. W chwili obecnej Japończycy nie mają zbyt wielu możliwości do testowania z samochodami na limicie. Są to opony Ferrari, więc w pewnym stopniu moglibyśmy współdziałać".

Źródło: pitpass.com